Mówi się, że przepisy lotnicze pisane są ludzką krwią. Tak też jest z historią polskiego lotnictwa. Jednak tragedie i katastrofy to tylko część tej historii. Nie wolno nam zapominać o tym, że Polska dwudziestolecia międzywojennego należała do światowej potęgi lotniczej. A wszystko za sprawą niepoprawnych optymistów, pasjonatów, którzy chcieli latać i budować samoloty. Jak twierdzi nasz dzisiejszy gość byli to ludzie z wiarą w sukces najczęściej niepoparty żadnymi racjonalnymi przesłankami. A opowiadanie o nich zostawia w społeczeństwie jedynie niewielki ślad. Bo – według bohatera naszego dzisiejszego spotkania – najlepszą metodą przekazania wiedzy o naszych osiągnięciach jest odtworzenie fragmentów historii i przywrócenie jej do życia. I on właśnie to czyni….
Mechanik lotniczy, właściciel zakładu TZL w Świdniku – jeden z ostatnich, który wie jeszcze jak działa TS-8. Spod rąk jego zespołu wyszły przynajmniej 4 egzemplarze “nowożytnych” Biesów. Kilka lat temu zakończył montaż trzech replik samolotów Fokker D VII na zamówienie Politechniki Poznańskiej.
Obecnie zajmuje się budową samolotów wzorowanych na legendach polskiego lotnictwa, zwanym latającym kabrioletem RWD-8 oraz RWD-6, któremu zawdzięczamy święto Lotnictwa Polskiego. Dziś moim gościem jest Henryk Wicki.
Zapraszam w sobotę po godzinie 13:00, Agata Zalewska.
Fot. nadesłane