Incydent z udziałem samolotu Straży Granicznej i rosyjskiego myśliwca nad Morzem Czarnym to kolejna rosyjska prowokacja. W piątek (05.05) polski samolot pełniący służbę na unijnej granicy w ramach Fronteksu został zaczepiony przez rosyjski SU-35 na terenie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię.
Pułkownik doktor Dariusz Dachowicz, były dowódca 1. Pułku Specjalnego Komandosów, mówił w Polskim Radiu Lublin, że w tej sytuacji optymalne są działania dyplomatyczne.
– Nie powinniśmy eskalować. Każdy samolot posiada określone oznaczenia, wszyscy piloci doskonale wiedzą przeciwko komu operują. Powinniśmy działać dyplomatycznie przede wszystkim wskazując Rosji jednoznacznie, że takie incydenty są w naszej ocenie sygnałem, że Rosja eskaluje przeciwko państwu polskiemu.
Jednocześnie pułkownik Dachowicz zaznaczył, że nie sądzi, by na Kremlu ktoś się przejął takim protestem. Dodał, że tego typu prowokacji można się spodziewać w najbliższym czasie.
Gość Radia Lublin mówił też o sytuacji politycznej w Rosji.
– Szef Grupy Wagnera Jewgienij Progożyn i czeczeński lider Ramzan Kadyrow skupiają się obecnie przede wszystkim na walce o wpływy na Kremlu. Zapowiedzi wycofania z Bachmutu „wagnerowców” mają bardziej znaczenie polityczne niż militarne – oceniał w Polskim Radiu Lublin pułkownik doktor Dariusz Dachowicz.
– Ja to nazywam walką buldogów pod dywanem – dodał płk Dachowicz. – Każdy walczy dzisiaj w Rosji o wpływy w ośrodku władzy. Wszyscy widzą, że słabnie poziom poparcia dla Putina. Każdy próbuje uzyskać jak największe wpływy na Kremlu po to, żeby ewentualnie być w tej grupie, która będzie być może decydowała o jakichkolwiek działaniach zmierzających do zachwiania władzy Putina.
Cała rozmowa w materiale wideo:
Szef Grupy Wagnera i czeczeński lider próbują zrzucić winę za niepowodzenia pod Bachmutem na Ukrainie na rosyjski resort obrony.
Prigożyn zapowiedział w liście do ministra obrony, że jego najemnicza formacja przekaże swoje pozycje czeczeńskim jednostkom Achmat o północy 10 maja w związku z tym, że nie otrzymuje ona odpowiednich dostaw amunicji i ponosi duże straty w ludziach.
RMaj / opr. PrzeG
Fot. RL