Wejście na scenę komiksową miała mocne – za pierwszy tom serii Exist, która spotkała się z ciepłym przyjęciem czytelników i krytyków, została nagrodzona Złotym Kurczakiem w kategorii debiut. Mistrzyni szczegółu, wielbicielka Dzikiego Zachodu, pani inżynier po mechanice i budowie maszyn. Podczas Poznańskiego Festiwalu Sztuki Komiksowej Monika Laprus-Wierzejska doczekała się wystawy w poznańskiej Galerii Centrala. Jej tytuł to „Moje fazy”.
Te twoje fazy, jakie one są?
Monika Laprus-Wierzejska: Przeróżne. Generalnie nazwa mojej wystawy, która jest wywieszona w Galerii Centrala wzięła się stąd, że kiedy rozmawiałam z organizatorem, i okazało się, że początkowo tych prac było dużo różnych – i Dziki Zachód, i mój komiks Exist – to padło pytanie: „A jak chcesz nazwać tę wystawę?”. „No chyba jakieś >>moje fazy<<, bo tam będzie randomowo” – odpowiedziałam. I tak zostało. A jeśli chodzi o moje fazy tak NAPRAWDĘ, to jest to komiks Exist, czyli taki lekki cyberpunkowy klimat. A moją drugą gigantyczną fazą jest Dziki Zachód. Strasznie się jaram tym tematem, zwłaszcza że połączyłam je z weird westem, czyli tematami fantastycznymi. To jest coś, co mnie super kręci.
Western westernem, ale podczas Twojego spotkania autorskiego padła też propozycja pewnej sceny, która miałaby pojawić się w kolejnym tomie serii. Miałaby to być scena, która przewiduje dużą ilość samochodów na morzu. Czy w takim razie kolejny odcinek serii Exist będzie nazywał się „Szybcy i ciekli”?
Rozpoczęłam już rozmowy z wytwórnią filmową. I to będą „Szybcy i wściekli 17,5”. Będzie w kosmosie, na morzu. Okręty bojowe będą w kosmosie, samochody na morzu. Wszystko jest już obcykane i zaplanowane.
I to wszystko znajdziemy w trzecim tomie?
Dokładnie, wszystko. To będzie najgrubszy trzeci tom na świecie, bo tam tych statków będzie dużo, a one zajmują dużo miejsca. Będzie w nich widać każde okienko.
A gdyby ktoś do Ciebie podszedł i zapytał się, kiedy możemy spodziewać się trzeciego tomu serii Exist, to co byś odpowiedziała?
Odpowiedziałabym oczywiście, że zostawiłam mleko na gazie albo włączone żelazko w domu, albo jadę metrem i przerywa połączenie. Albo fuzję tych wszystkich rzeczy, czyli zostawiłam mleko w metrze, żelazko też w metrze. To jest moja odpowiedź. Ewentualnie chowam się pod stół, kiedy jestem pytana o to przy stoisku.
Czyli premiera w Łodzi?
W 2077 roku.
Spotkanie z Moniką Laprus-Wierzejską prowadzi Marcin Łuczak, Poznań, 21 kwietnia 2023
Wiem, że często o tym opowiadałaś i być może jesteś znużona tematem, ale mnie to bardzo interesuje: jaką metodę pracy preferujesz – analogową czy cyfrową?
Najbardziej lubię rysować cyfrowo. Jest to po prostu jedno z dostępnych narzędzi. Ani lepsze, ani gorsze – po prostu moje ulubione. Jako osoba, która używa funkcji Control+Z albo miliarda procent zoomu, żeby móc narysować wszystkie paproszki z dokładnością paproszkową, to jest to najlepsza dla mnie technika, ale raz na jakiś czas dam się namówić na narysowanie czegoś tradycyjnie. I to nie jest tak, że siedzę, cierpię za miliony i nienawidzę się za to, ale w pracach tradycyjnych jest więcej przypadku. Mam kontrolę nad narzędziem, ale czasem jest tak, że to narzędzie robi „rzeczy”, co ma swój urok. Chyba że rysuję twarz i jak coś się wymsknie, to głupio kiedy coś się dzieje w obrębie na przykład oka. Digital to jest coś, co lubię najbardziej. Mogę tam wszystko – cofnąć, obrócić, zzoomować, poprawić 15 razy. Albo wydarzają się przypadkowe rzeczy przy wymazywaniu i okazuje się, że postać z krótkimi włosami wygląda lepiej niż z długimi. Taki element przypadku, ale trochę w innej skali.
Twoje prace są niezwykle szczegółowe. Pracując cyfrowo masz możliwość odwzorowania mikroelementów. Dotychczas w komiksowym półświatku była legenda o Bogusławie Polchu, który zrobił tę słynną monetę. Ty masz takich rzeczy poutykanych setki.
Mam dużo frajdy z odwzorowywania takich rzeczy, zwłaszcza elementów mechanicznych. W pewnym momencie googlowałam chyba zawiasy do szafy, chociaż w ogóle chyba ich nie było widać albo finalnie w ogóle ich nie narysowałam, ale ten research zawiasów do szafek, jakkolwiek to brzmi, sprawiał mi przyjemność. Albo ostatnio w pracy wykorzystywałam swoją wiedzę ze studiów przy projektowaniu uchwytu obróbkowego do wiercenia. Jestem po mechanice i budowie maszyn, mam dyplom inżynierski. Miałam chyba piątkę albo czwórkę z projektowania uchwytów obróbkowych, więc w końcu po latach mogłam wykorzystać tę wiedzę w mojej pracy zawodowej, rysowniczej. Jak widać wszystko ma sens, wszystko się łączy! Rysowanie detali sprawia mi dużo radości, mimo że nie zawsze je widać. Ale kiedy są wystawy w galeriach z pracami wielkoformatowymi to nagle widać je wszystkie. I to jest niesamowite. Największą frajdę zrobiło mi to, jak miałam swoją wystawę w Dzielnicowym Ośrodku Kultury Ursynów i ludzie, którzy tam byli, zostali powiadomieni, że tam się dzieją „rzeczy” w „miejscach” i oglądali te wszystkie prace z nosami przy arkuszu. To było dla mnie mega satysfakcjonujące, że sobie szukali tych detali, komentowali je. To był jeden z tych momentów, kiedy stwierdziłam, że właśnie dlatego to robię, żeby ktoś przyszedł, popodziwiał, pośmiał się, ucieszył, że to jest takie szczegółowe. Czułam, że warto było siedzieć i projektować te zawiasy, których nikt nie widział w komiksie, ale one tam są.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Otwarcie wystawy „Moje fazy” Moniki Laprus-Wierzejskiej oraz spotkanie z autorką:
Spotkanie z Moniką Laprus-Wierzejską prowadzi Marcin Łuczak, Poznań, 21 kwietnia 2023
DySzcz
Fot. DySzcz