– Miałam niespełna 14 lat. Kiedy stałam do komory gazowej, wyobrażałam sobie, jak to jest umrzeć. Po kilku godzinach kazali nam się jednak ubrać. Zabrakło gazu – wspominała dziś (21.04) w Muzeum na Majdanku 93-letnia Halina Birenbaum, która przeżyła powstanie w getcie warszawskim.
Birenbaum została deportowana m.in. do obozu zagłady na Majdanku.
– Wiedzieliśmy wówczas o Treblince, że tam ludzie idą na śmierć, tam poszedł mój tata, to był strach naszego życia. Myśleliśmy, że jeśli wywiozą nas gdzieś indziej, to będziemy żyć – wspomina Birenbaum. – Ludzie ubierali na siebie wszystko. Brali tobołki, bo nikt nie wierzył, że jedzie na śmierć. Oni przecież mówili, że jesteśmy przesiedleni do pracy na wschodzie. Dlatego całowaliśmy się, że nie jesteśmy w Treblince, a w Lublinie. Pierwszy raz w życiu widziałam kobietę w mundurze z rewolwerem, w spodniach. I tak nas prowadzili. Mama mówiła: „Zobaczysz jest tam taki barak, wezmę nas do kąpieli. W tych barakach będziemy mogli odpocząć”. Zawsze wieczorem się całowaliśmy jak w czasie tych blokad, akcji, łapanek nikogo z mojej najbliższej rodziny nie złapano, że jeszcze jesteśmy razem. Teraz też chciałam mamę pocałować. Bo to nie komora gazowa, a łaźnia, tak jak powiedziała. Dadzą ubrania i zaprowadzą do tych baraków. Ale mamy nie było. Szukałam jej. W końcu musiałam zapytać: „Hela szłaś z nią. Gdzie jest mama?” Ona spuściła głowę i powiedziała: „Nie ma jej. Teraz ja jestem twoją mamą”.
Halina Birenbaum jest polsko-izraelską pisarką. Urodziła się 15 września 1929 roku w Warszawie. W trakcie powstania w getcie warszawskim ukrywała się w bunkrze. Razem z innymi mieszkańcami zdekonspirowanej kryjówki została zabrana na warszawski Umschlagplatz, skąd deportowano ją do KL Lublin. W obozie na Majdanku przebywała od maja do lipca 1943 roku, później była więźniarką Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück i Neustadt-Glewe.
Wolność odzyskała 3 maja 1945 r. Od 1947 r. mieszka w Izraelu.
EwKa / opr. AKos
Fot. Piotr Michalski