Zmiany klimatu są bardzo intensywne, a według prognoz mogą być jeszcze bardziej gwałtowne. Jak więc w regionie rolniczym prowadzić opłacalną produkcję i na jakie elementy zwrócić uwagę? Między innymi o tych zagadnieniach z dr. Jerzym Kozyrą z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach rozmawiał Łukasz Grabczak.
– Rolnictwo jest uzależnione od pogody, czyli jak pogoda się zmienia, w ramach zmian klimatu, zmieniają się warunki do hodowli roślin. Z tym wszystkim wiążą się potrzebne zmiany, żeby utrzymywać produkcję na właściwym poziomie i żeby uzyskiwać plony, jakie zakładamy – zaznacza dr Jerzy Kozyra. – Wszystko się zmienia w kontekście uprawy. Dużo zmienia się w kontekście utrzymania zwierząt. Dlatego też mówimy, że konieczne jest dostosowanie do obserwowanej zmiany. Musimy zgadzać się co do tego, jakie są te zmiany, w którym kierunku idą, jak duże są i jak dużych zmian potrzeba.
W którym kierunku powinny pójść te zmiany?
– W kierunku, w którym zmienia się klimat – wskazuje dr Kozyra. – Jest coraz cieplej, coraz więcej wody paruje. Zimy są coraz krótsze, nie zawsze mniej ostre. Czasami są bardzo ostre i są niskie temperatury, tylko że dni z niską temperaturą jest mniej. Konsekwencją tego są różnego rodzaju klęski w rolnictwie, związane z suszą, przymrozkami, niezahartowaniem roślin na zimę. Skutkuje to stratami rolnika, który ma dużo trudniejsze warunki do prowadzenia produkcji.
CZYTAJ: Nowoczesne laboratorium analityczne rozpoczyna działalność w Lublinie [ZDJĘCIA]
Minimalizacja emisji gazów cieplarnianych i ograniczenie skutków zmienności plonowania – to model rolnictwa, który trzeba wprowadzać?
– Model rolnictwa, który trzeba wprowadzać, to przede wszystkim rolnictwo, w którym rośliny plonują stabilnie i w którym rolnik ma szansę na optymalizację produkcji i uzyskanie godziwej zapłaty za swoją pracę – podkreśla dr Kozyra. – Natomiast równolegle wszyscy dążą do tego, żeby zmniejszyć emisję, ponieważ proces globalnego ocieplenia powinien zostać zatrzymany. Jeśli ten proces jest powodowany przez to, co robi człowiek, w jaki sposób gospodaruje, to możliwe jest powstrzymanie tego procesu. A głównym jego motorem powinna być stabilizacja lub zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Wiadomo, że inne działy gospodarki w dużo większym stopniu niż samo rolnictwo powodują zmiany klimatu czy te emisje, nawet patrząc na to, że dużo więcej emisji powstaje przy przetwarzaniu produktów wytwarzanych przez rolnictwo i przy konsumpcji lub złej konsumpcji tych produktów niż w samym sektorze rolnictwa. Rolnictwo jest odpowiedzialne za ok. 10 procent emisji w ogólnych proporcjach gospodarki w kraju. Ale też posiada pewne elementy, w których są duże emisje i możemy je zmniejszyć. Sektorem, gdzie należałoby działać w tym kierunku, jest nawożenie. Chodzi o racjonalizację nawożenia. Każdy zaoszczędzony kilogram azotu na polu powoduje zmniejszenie emisji. Inną sferą ograniczenia emisji w rolnictwie jest ograniczenie strat węgla, który znajduje się w glebie.
Jak to zrobić?
– Jest szereg metod i tych bardzo zaawansowanych, i tych bardzo prostych. Przede wszystkim trzeba chronić glebę przed erozją – mówi dr Kozyra. – Dużo węgla ucieka do atmosfery. Jest taka prosta metoda ograniczająca emisję węgla do atmosfery z gleby – utrzymywanie ciągłej okrywy glebowej. Czyli dbanie o to, żeby pole bez rośliny pozostawało w tym stanie jak najkrócej pomiędzy zbiorem a siewem. Ekstremalnym zaleceniem jest całkowite zaprzestanie orki. Na początku można przejść na uproszczenie w uprawach, a taką bardzo ochronną formą gospodarowania jest rolnictwo bezorkowe.
Czy możemy generalizować i stwierdzić, że globalne ocieplenie powoduje coraz mniejsze plony?
– Możemy powiedzieć, że wraz z ociepleniem przyspiesza się obieg wody w przyrodzie i coraz szybciej woda jest pobierana przez rośliny z gleby, de facto jest niedostępna w czasie sezonu wegetacyjnego dla roślin. To może powodować straty, natomiast są metody, żeby temu zaradzić – wskazuje dr Kozyra. – Podstawową metodą (to przyszłość rolnictwa w kontekście dużego wzrostu temperatury) jest rolnictwo z nawodnieniami. Musimy dbać o to, żeby prowadzone nawodnienia były oszczędne. Druga rzecz to dbanie o glebę i zwiększanie jej retencyjności poprzez dbanie o materię organiczną, stosowanie nawozów organicznych, co powoduje, że woda jest dłużej przetrzymywana i w większej ilości przez glebę.
CZYTAJ: Tragiczny finał poszukiwań 68-latka. Jego ciało znaleziono na polach
Z drugiej strony następuje ciągłe przesuwanie początku i końca okresu wegetacyjnego. To też zmniejsza plony.
– Musimy pamiętać, że rolnictwo to szereg działalności. To nie jest jeden sposób uprawy czy jeden typ gospodarstwa. Tego typu rzeczy, które obserwujemy w klimacie, czyli wydłużenie okresu wegetacyjnego, dla jednych jest korzystne, dla innych mniej – zauważa dr Kozyra. – W dłuższym czasie ta woda paruje z gleby. Trzeba chronić glebę przed parowaniem, przede wszystkim w okresie jesieni. Wydłużenie się okresu wegetacyjnego, wyższe zasoby ciepła są korzystne np. dla kukurydzy czy soi, które możemy teraz uprawiać bez ograniczeń w Polsce. Są też korzystne dla buraka cukrowego, który bardzo lubi duże nasłonecznienie. Natomiast jest też szereg negatywnych efektów wzrostów temperatury. Szybciej rozwijają się choroby i szkodniki. Trzeba skuteczniej i o czasie reagować. A wszystkie terminy się zmieniają. Trzeba się po prostu dostosować. Trzeba być bardziej „smart”, czyli bardziej inteligentnie podchodzić do rolnictwa. Stare reguły agrotechniczne już teraz nie działają. Trzeba zmieniać te reguły, zmieniać terminy zabiegów agrotechnicznych i po prostu inwestować w siebie, w wiedzę – żeby wiedzieć, w którym kierunku pójść – a z drugiej strony inwestować w maszyny i w gospodarstwo, ponieważ przy innych warunkach meteorologicznych, przy wprowadzaniu nowych upraw potrzeba też nowej techniki.
To rolnik musi dostosować się do zmian klimatu, nie odwrotnie.
– W największym stopniu spośród całego społeczeństwa i wszystkich działów gospodarki to rolnictwo musi się dostosowywać, bo w największym stopniu o tym, co dzieje się w rolnictwie, decyduje pogoda – stwierdza dr Kozyra.
Co możemy poradzić komuś, kto chce rozpocząć działalność rolniczą, w kontekście zmian klimatu? Czy taka osoba powinna nastawić się na jakiś rodzaj produkcji?
– Jest szereg ludzi, którzy mają zamiar czy już przenoszą się z obszarów miejskich na wieś. Jak wynika z moich obserwacji, oni decydują się na alternatywne sposoby produkcji, związane np. z – jak to nazywam – agroleśnictwem. Mamy też kilka projektów, które opisują tego typu rozwiązania – nowe sposoby produkcji bardziej związane z przyrodą, wytwarzaniem produkcji na własne potrzeby, na potrzeby sąsiadów, swojej miejscowości lub też dystrybucji internetowej. Przykładem może być nasz zakład doświadczalny Puławy Kępa, gdzie prowadzona jest ekstensywna produkcja bydła. Sposobem na nowe dochody tego gospodarstwa jest sprzedaż produktów mięsnych w naszym sklepiku w gospodarstwie – mówi dr Kozyra.
CZYTAJ: Od piątku coraz cieplej i ładniejsza pogoda
Czego możemy spodziewać się w najbliższych latach, jeżeli chodzi o zmiany klimatu? Czy będą to zmiany gwałtowne?
– Powiedziałbym, że już są gwałtowne zmiany, a w przyszłości możemy spodziewać się tylko ich spotęgowania. Szereg rzeczy, które przewidywaliśmy jakiś czas temu, nie sprawdził się pod tym względem, że to, co mówiliśmy, że się zmieni, zmieniło się jeszcze bardziej niż przewidywaliśmy. Czyli te zmiany będą jeszcze większe. Szereg rzeczy w przyrodzie, które teraz obserwujemy, przyjmie większą skalę niż obecnie. Dlatego potrzeba nam budowania świadomości tych zmian, przyjmowania, że te zmiany już nastąpiły, że warunki są trudne i trzeba pracować, żeby się do nich dostosować – podkreśla dr Kozyra.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum