Ponad 40-kilometrowa kolejka i minimum trzy dni oczekiwania na odprawę – tak wygląda sytuacja na towarowym przejściu granicznym w Koroszczynie. Kolejka sukcesywnie się zmniejsza, ale kierowcy TIR-ów skarżą się, że przewoźnicy omijają ograniczenia nałożone przez polski rząd.
Sytuacja na granicy w Koroszczynie nadal jest dramatyczna, bo kierowcy w swoich ciężarówkach czekają ponad 40 godzin. Powodów tej sytuacji jest kilka. Polski rząd zamknął przejście towarowe w Bobrownikach. Z kolei rząd w Mińsku uniemożliwił polskim przewoźnikom przekraczanie granicy od strony Łotwy i Litwy, co w wielu przypadkach było najłatwiejsze i najszybsze.
Kolejka nieco krótsza
– Od wczoraj (21.02) w terminalu w Koroszczynie nastąpiła niewielka poprawa. Oczekuje na odprawę i wyjazd z Polski 1400 samochodów ciężarowych, a szacunkowy czas oczekiwania to 42 godziny. Można powiedzieć, że po polskiej stronie od poniedziałku (19.02) ta kolejka sukcesywnie się zmniejsza. Tuż po weekendzie było w niej nawet 1900 ciężarówek – mówi Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
CZYTAJ TAKŻE: Koroszczyn po ograniczeniu odpraw. Kierowcy: firmy transportowe obchodzą restrykcje
Nieco krótsza kolejka to z kolei konsekwencja decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. – Chcę przypomnieć, że od wczoraj (21.02) od godziny 19:00 na przejściu w Kukurykach do odwołania został zawieszony ruch samochodów ciężarowych. Osoby, których pojazdy nie są zarejestrowane w Polsce oraz w państwach Unii Europejskiej i EFTA (Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu, do którego należą Islandia, Norwegia, Liechtenstein i Szwajcaria – red.), od wczoraj nie są już odprawiane. Mogą kierować się na Białoruś przez Litwę i Łotwę. Na razie na nocnej zmianie nie mieliśmy dużo takich samochodów. Funkcjonariusze polskiej Służby Celno-Skarbowej cofnęli 34 takie ciężarówki, zaś na kierunku przywozowym było ich 15 – dodaje Deruś.
CZYTAJ: MSWiA: przejście graniczne z Białorusią w Kukurykach tylko dla przewoźników z UE i EFTA
Firmy obchodzą sankcje
Kolejka byłaby pewnie jeszcze krótsza, gdyby nie to, że polskie i białoruskie firmy transportowe obchodzą sankcje. Oficjalnie przyznają to kierowcy. – Zamknęli granicę też dla pojazdów z tablicami rejestracyjnymi z Serbii, Uzbekistanu, Kazachstanu. A polskie TIR-y jadą. Ale dołączona do nich naczepa może być i białoruska, i rosyjska. Nie ma problemu – mówi jeden z kierowców.
To, że białoruskie naczepy podpięte pod polskie TIR-y mogą wyjechać z Białorusi i do niej przyjechać potwierdziła nam rzeczniczka prasowa Straży Granicznej Anna Michalska.
Cała ta sytuacja powoduje, że kolejki po polskiej stronie nadal są ogromne, a sznury TIR-ów wciąż ustawiają się przed większością miejscowości na trasie do Koroszczyna.
Zastępca wójta gminy Zalesie, Tomasz Szewczyk zauważa, że dzięki pracy policjantów ruch w samych miejscowościach nie jest jednak sparaliżowany.
CZYTAJ TAKŻE: Prof. Marek Pietraś o przemówieniu prezydenta Bidena: Wyraźnie wybrzmiało podziękowanie dla Polaków
– Ta kolejka jest uporządkowana. Strefy buforowe, które powstały na terenach zabudowanych, robią dobrą robotę i nie ma aż tak wielkiej uciążliwości dla naszych mieszkańców. Kierowcy nie pukają do domów, nie chodzą po chodnikach – mówi Tomasz Szewczyk. – Strefy buforowe to takie miejsca na drodze, gdzie stoi policja i nie wpuszcza na teren zabudowany ciężarówek – wyjaśnia.
Gmina chce pomóc kierowcom
Z kolei kierowcy skarżą się na kiepskie warunki, bo ciężarówki stoją na ruchliwej drodze krajowej. – Jak dojedziesz tu to ani chleba, ani nic nie ma – mówią.
Zastępca wójta gminy Zalesie obiecuje, że tak, jak i w poprzednich tego typu przypadkach gmina będzie chciała pomóc. – Była akcja rozwożenia gorącej herbaty, jakiegoś drobnego posiłku. Widzimy, że sytuacja z kolejką robi się nieciekawa, więc pewnie za chwilę wznowimy tę akcję. Tyle, ile możemy zrobić z naszej strony, to pomożemy – deklaruje.
CZYTAJ TAKŻE: Policjanci eskortowali do szpitala samochód z chorą dziesięciolatką
Białoruś może zamknąć granicę
Jak udało się ustalić Radiu Lublin, administracja rządowa szykuje się na ewentualne całkowite zamknięcie uchu towarowego na granicy przez władze w Mińsku. O tym rozmawiają też sami kierowcy.
Dla niektórych firm transportowych, zwłaszcza tych mniejszych taka decyzja, oznacza jedno: – Nie będzie pracy, ale wtedy będzie ciężko Polsce i Białorusi. Nie będzie przewoźników. Nie wiem, jak to będzie, gdy zamkną granice – dodają kierowcy.
Oficjalnych stanowisk w tej sprawie nie opublikowały żadne białoruskie agencje prasowe.
Koroszczyn jest ostatnim czynnym przejściem towarowym z Białorusią. Przejście w Bobrownikach zostało przez polski rząd zamknięte w odpowiedzi na polityczny wyrok wydany w stosunku do polskiego dziennikarza i aktywisty mieszkającego na Białorusi – Andrzeja Poczobuta.
FiKar / opr. DomKla
Fot. Krzysztof Radzki