W Zamościu grupa wolontariuszy m.in. z puszek po konserwach produkuje świece okopowe. Do tego potrzebne są czyste puszki, parafina, wosk, resztki świec lub wkładów do zniczy oraz tektura, najlepiej falista. I oczywiście ludzie.
– Staramy się na różne sposoby zorganizować pomoc Ukraińcom, którzy są na linii frontu, ale nie tylko – mówi radny miejski Sławomir Ćwik. – Teraz już mniej więcej wiemy, czego potrzebują najbardziej. Ze względu na trudne warunki zimowe dużym powodzeniem cieszą się tak zwane świece okopowe. Polega to na tym, że w puszki pakowana jest tektura i zalewane są mieszaniną wosku i oleju. Kiedy to stężeje to później, w trudnych warunkach frontowych, bardzo dobrze sprawdza się jako źródło ciepła i światła. Może być wykorzystywane do wysuszenia butów, odzieży, ale zapewnia też oświetlenie w ziemiankach. Ukraińcy oczekują też takiej pomocy, więc staramy się ją zorganizować – opowiada.
CZYTAJ: Joe Biden z wizytą w Kijowie. Spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim
– Trzeba tutaj ludzi, ktoś musi te puszki upychać tekturą. Dostaliśmy taki wosk w dużej bryle, a ostatnio używaliśmy nawet niedopalonych zniczy, które były zebrane na cmentarzu i z nich był odzyskiwany wosk, rozdrabniany na mniejsze kawałki, które szybciej się roztopią – mówi Mariusz Ambroż, wolontariusz. – Następnie muszą być podgrzane i potem ktoś z nas zalewa te puszki woskiem – dodaje.
– Jeżeli chodzi o potrzeby strony ukraińskiej podczas tego konfliktu, to zmieniają się one wraz z fazą wojny. Na początku Ukraińcy potrzebowali przede wszystkim ciepłych ubrań, jedzenia. W grę wchodziły między innymi generatory, bo Rosjanie zaczęli późną jesienią uderzać w infrastrukturę krytyczną. Te potrzeby są inne w zależności od pory roku i stopnia zaangażowania militarnego obu stron – zaznacza Piotr Orzechowski, zastępca prezydenta Miasta Zamość.
– Jestem w Polsce od 13 marca. Znalazłem tutaj schronienie, a przyjechałem razem z mamą. Pomagam przy robieniu świec, bo wiem, że to bardzo ważne dla Ukraińców. W Ukrainie bardzo to pomoże, kiedy nie będzie prądu w mieszkaniach – mówi Denis, wolontariusz z Charkowa.
CZYTAJ: Tydzień Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem. Bezpłatna pomoc ekspertów
– Jest nam o tyle łatwiej, że znamy osoby, które do nas przyjeżdżają, a potem jadą z powrotem w pobliże frontu. Znam Ukraińca, który przyjeżdża tu co jakiś czas i w oparciu o środki, które są zbierane w samej Ukrainie, pomiędzy mieszkańcami lub też w diasporze ukraińskiej, starają się kupić stare używane samochody, które wykorzystuje obrona terytorialna w warunkach frontowych do poruszania się. Bardzo często teraz dokupują do tego generatory. Staramy się im pomóc i dołożyć do transportu rzeczy, takie jak świece okopowe czy żywność. Nie chcemy, aby ten samochód jechał pusty i zawsze staramy się, aby jak najwięcej zawieźć, jak najbliżej frontu – dodaje Sławomir Ćwik.
– Każda forma pomocy jest bardzo ważna, nawet najmniejszy gest, chociażby te świece okopowe, które zapewniają widoczność, są też bardzo dobrym rozwiązaniem – mówi Piotr Orzechowski.
– Na froncie oni nie mają w ogóle prądu, wiec dzięki temu będzie jaśniej. W Charkowie został mój tata, jego koledzy też walczą na wojnie i dlatego pomagamy – dodaje Denis.
CZYTAJ: Świece okopowe na pomoc walczącym Ukraińcom. Robią je w Lublinie
Z wyliczeń wolontariuszy wynika, że za 12 złotych można wyprodukować do 6 świec. Jedna świeca daje ciepło na 4 godziny, a ugotowanie litra wody na takiej świecy zajmuje 20 minut.
Akcja trwa, a wolontariuszy można wspomóc. Szczegóły: Zamojskie Centrum Wolontariatu pod nr tel. (84) 627 37 75 w godz. 9.00 – 15.00 (poniedziałek – piątek).
Świece okopowe produkowane są także przez ukraińskie wolontariuszki m.in. w Lublinie.
AP / opr. DomKla
Fot. AP