Do pracy, na lepszy sen czy rześki poranek – Polacy nadal chętnie sięgają po „małpki”, czyli wódkę w małych butelkach. Coraz droższe małpki to coraz większe wpływy do budżetów miast i miasteczek, które czerpią z tego dochody.
Mimo że małpki, czyli małe, najczęściej 200-mililitrowe butelki z wódką sukcesywnie drożeją, ich sprzedaż wcale nie spada.
CZYTAJ: Zasnął na ladzie w supermarkecie. Był poszukiwany i miał przy sobie narkotyki
– Sprzedaż jest praktycznie cały czas – mówi ekspedientka z jednego ze sklepów. – Od rana przy śniadanku i później wieczorem, a po południu jak wracają z pracy. Wybierają przeważnie „smaczki”. One mają teraz niższy procent. Idzie kawka, morelka, owocowe, cytryna.
Polacy piją na potęgę
Chociaż brzmi to śmiesznie, powodów do radości nie ma wiele, bo Polacy piją na potęgę. Niektórzy producenci notują spadki sprzedaży wódki w małych butelkach, ale co innego widać w samorządach, a to dane obiektywne. Do gminnej kasy trafia połowa wpływów z opłaty za zezwolenia na hurtową sprzedaż napojów alkoholowych w opakowaniach mniejszych niż 300 mililitrów.
O danych z Lublina mówi Justyna Góźdż z Urzędu Miasta: – Za rok 2021 była to kwota ponad 3,6 miliona złotych, natomiast w sierpniu ubiegłego roku wpłynęła pierwsza transza za pierwszy i drugi kwartał roku 2022. Jest to kwota blisko 1 milion 200 tysięcy złotych. Kolejne środki wpłyną w kwietniu tego roku. Szacujemy, że wpływy z tytułu sprzedaży małpek w roku 2023 wyniosą ok. 5 milionów złotych. Porównując rok 2021 do szacunków roku 2023, to będą te wpływy zdecydowanie większe.
W podlubelskiej gminie Konopnica wpływy z małpek, mimo że rosną, są mniejsze niż w mieście. Ale według wójta Mirosława Żydka alarmować powinno co innego: – Gdybyśmy przełożyli te 100 tysięcy złotych na to, ile butelek konkretnie wódki 100-mililitrowej trzeba by było kupić i wypić, żeby taką opłatę do gminy uzyskać, to wynika 200 tysięcy butelek rocznie. Jeśli chcielibyśmy to przełożyć na każdego mieszkańca naszej gminy, to wynika, że każdy z nich wypił 18 takich butelek.
CZYTAJ: Po pijanemu wsiadł za kółko. Policjantom tłumaczył, że wypił herbatę z lekiem ziołowym
Po wódkę coraz częściej sięgają osoby młode
Dwa lata temu weszła w życie tzw. „opłata od małpek”. To podatek, który miał zniechęcić Polaków do picia. „Małpki” rzeczywiście podrożało średnio o 20 procent, ale popularność nadal jest duża. Jarosława Pełka z Ośrodka Leczenia Uzależnień w Lublinie nie jest tym zdziwiony: – Można to spożyć bardzo szybko, pozbyć się butelki i iść do pracy. Bardzo dużo osób robi w ten sposób. To pewnego rodzaju system iluzji, z tego względu, że wypijając w danym momencie mniejszą objętość, zmniejsza się świadomość problemu. Jeśli wypijam 200 mililitrów, zawsze mogę sobie wytłumaczyć, że to nie jest 500 mililitrów. Co z tego, jeżeli wypiję dwa razy po 200 – jedną z rana, drugą koło południa Łącznie to tak czy inaczej 400. W ten sposób osoba uzależniona może sobie tłumaczyć, że nie ma problemu.
Już nie po piwo czy wino, a właśnie po wódkę coraz częściej sięgają osoby młode. Na terapiach można spotkać silnie uzależnionych 13 i 14-latków.
W 2019 roku Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych alarmowała, że po „małpkę” każdego dnia sięgają 3 miliony Polaków.
FiKar/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com