Przyglądają się pracy lekarzy na łęczyńskiej oparzeniówce i korzystają z Centrum Symulacji Uniwersytetu Medycznego. Na szkolenie do Lublina przyjechała grupa medyków z Ukrainy.
CZYTAJ: Medycy z Ukrainy szkolą się na oddziale oparzeniowym w Łęcznej. Odwiedziła ich Agata Kornhauser-Duda
Cały projekt poświęcony szkoleniom ukraińskich medyków w Polsce to wspólna inicjatywa Pierwszych Dam obu państw – inicjatywa, która już się realizuje, bo do Lublina przyjechała grupa ośmiu lekarzy zza wschodniej granicy. Podstawowym miejscem szkolenia jest Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej. Prace placówki koordynuje prof. Jerzy Strużyna: – Przyjechali do nas lekarze różnych specjalności: chirurdzy, anestezjolodzy, fizjoterapeuci. Podzieliliśmy to na trzy etapy: szkolenie teoretyczne w postaci różnego typu wykładów, praktyczne – przy łóżku chorego, na sali operacyjnej, przy zabiegach i w centrum symulacji, które w Polsce jest rzadkością.
Centrum Symulacji Medycznej UM w Lublinie to jedno z kilku tak zaawansowanych miejsc w Europie. Dyrektor prof. Kamil Torres przypomina, że ukraińscy medycy kształcą się w nim praktycznie od początku wojny. Fantomy symulujące prace i zachowania żywego człowieka są przydatne także w przypadku pacjentów z rozległymi oparzeniami: – Tydzień w tydzień wspólnie z grupą lekarzy, edukatorów ukraińskich uczymy się i wymieniamy doświadczeniami. Dzisiaj jest dzień szczególny, ponieważ w zakresie leczenia, nauki opieki nad oparzonym, mamy grupę wybitnych przedstawicieli lekarzy z Ukrainy – mówi prof. Kamil Torres.
CZYTAJ: „Sytuacja wszędzie jest ciężka”. Raport ukraińskiego medyka z linii frontu
Romana Merza to anestezjolog ze szpitala we Lwowie. Jest jedną z ośmiu osób, które przyjechały do Lublina. Otwarcie przyznaje, że samo Centrum to dla niej i jej kolegów prawdziwa rewolucja: – We Lwowie mamy fantomy, ale tu jest bardziej realistyczne. U was jest wszystko, od przyjęcia pacjenta do wypisania. W Ukrainie są tylko oddzielne momenty nagłych przypadków.
Oprócz symulacji medycznych także sam proces kliniczny w Polsce i Ukrainie nieco się różni. Ta różnica polega przede wszystkim na zaawansowaniu technologicznym. – Jeżeli wiedza polskich i ukraińskich lekarzy jest na podobnym poziomie, dostęp do informacji mamy taki sam, to niestety jeśli chodzi o sprzęt, to nie jest podobnie do Polski – zauważa Romana Merza. – Kiedy pan profesor mówi o enzymatycznym usuwaniu martwicy, to w Ukrainie ten preparat nie jest stosowany i nie jest rejestrowany.
Enzymatyczne usuwanie martwicy to w dużym uproszczeniu nakładanie na ranę specjalnego żelu, który martwą tkankę rozpuszcza. Profesor Jerzy Strużyna obiecał, że producent medykamentu za darmo wyśle próbki do kilku ukraińskich szpitali. To w ramach testu. Potrzeby są ogromne. Szpital we Lwowie jest jednym z największych centrów oparzeniowych w Ukrainie.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Konferencja prasowa na temat szkoleń dla lekarzy z Ukrainy
W sumie do Lublina przyjedzie 40 medyków z Ukrainy. Na szpitalnym oddziale i w Centrum Symulacji Medycznej spędzą najbliższe 10 tygodni.
FiKar/ opr. DySzcz
Fot. Krzysztof Radzki