W Lublinie powstają świece okopowe dla mieszkańców Ukrainy oraz ukraińskich żołnierzy. Potrzebne są do tego między innymi puszki i tektury.
CZYTAJ: Pomogą żołnierzom ogrzać się i ugotować jedzenie. W Lublinie powstają świece okopowe [ZDJĘCIA]
W pomieszczeniu przy ul Zielonej , w którym świece są przygotowywane przez ukraińskie wolontariuszki, unosi się specyficzny zapach parafiny i wosku.
– To zapach wojny. Dlatego robimy te puszki, aby naszym wojskom było cieplej – mówi Wiktoria Zacharowa z Kijowa. – Każdego dnia wolontariuszki przychodzą do sztabu i zalewają wosk. Wyślemy je do Bachmutu, Doniecka. Chcemy, żeby ta wojna szybko się skończyła.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Produkcja świec okopowych na placu Litewskim
– Bierzemy puszkę, zakręcamy karton i wstawiamy go w tę w puszkę, a później zalewamy gorącym woskiem – mówi Weronika. – Na takiej świecy można gotować jedzenie, zrobić herbatę, ogrzać ręce i nogi, wysuszyć buty czy skarpetki.
– Pochodzę z okupowanego miasta na wschodzie Ukrainy – mówi Daria. – Muszę tu być, bo nie mam dokąd wracać. W Lublinie chcę brać udział we wszystkich inicjatywach, bo nie chcę myśleć o wojnie, ani o tym, że rodzice tam zostali.
– Tęsknimy, ale co zrobimy – mówi Olha. – Mamy nadzieję, że jak się wojna skończy, pojedziemy do domu. Polacy bardzo nam pomogli, ale my chcemy do domu.
– Mój mąż jest na wojnie – mówi Wiktoria. – Jest bardzo ciężko, bo mam jeszcze dwójkę dzieci, które są ze mną. Nie widziały go rok. Tęsknię za nim. Myślę o mężu codziennie i zawsze. Wczoraj dzieci nareszcie się z nim zdzwoniły. Wcześniej dawno już nie słyszałam słowa „tata”. Nie wiem, gdzie on teraz jest, bo nie może tego mówić.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Pokaz działania świec okopowych na placu Litewskim
Puszki, tektury, parafinę i wkłady do zniczy można przynosić na ulicę Zieloną 20 w Lublinie.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum