Tragiczny bilans styczniowych wypadków w województwie lubelskim – 11 ofiar śmiertelnych i 55 rannych. Karetki do zdarzeń drogowych wyjeżdżają nawet kilkanaście razy dziennie. Jako główną przyczynę wypadków służby wymieniają brawurę, nadmierną prędkość czy brak doświadczenia i umiejętności. Instruktorzy podpowiadają, gdzie w symulowanych warunkach młodzi i często niedoświadczeni kierowcy mogą nabyć umiejętności zachowania się na drodze w sytuacjach kryzysowych. Jednym z takich miejsc jest Ośrodek Doskonalenia Techniki Jazdy w Lublinie, który w ramach ferii prowadzi praktyczne kursy dla młodych kierowców z wykorzystaniem ekstremalnych warunków.
CZYTAJ:Tragiczny wypadek w powiecie puławskim. Ciężarówka śmiertelnie potrąciła mężczyznę
Eksperymentować w bezpiecznych warunkach
– Kiedy wsiadłem tu za kółko okazało się, że tylko wydawało mi się, że umiem jeździć – mówi jeden z uczestników zajęć. – To, co można zrobić tutaj, bardzo uświadamia możliwości samochodu i nas jako kierowców. Jest hamowanie przed przeszkodą, omijanie jej z hamowaniem czy zdejmowaniem nogi z gazu – są różne konfiguracje. Można się przekonać o swoich możliwościach, zwłaszcza na mokrej nawierzchni.
– Do tego, żeby tutaj się pojawić, zachęciła mnie mama. Wziąłem ze sobą chłopaków, żeby zobaczyć, jak wygląda jazda i hamowanie w takich warunkach – mówi inny uczestnik.
CZYTAJ: Tragiczny początek roku na drogach regionu. Coraz więcej wypadków powodują młodzi ludzie
– Kierowca, który wyjeżdża na drogę, nie mając doświadczenia, może nie być świadomy, jak działają systemy w samochodzie, jak nimi zarządzać, żeby dać sobie radę w sytuacji skrajnej. Chociażby jak wykorzystać ABS, żeby skutecznie zatrzymać samochód czy jak operować kierownicą, żeby uniknąć kontaktu z przeszkodą – wyjaśnia Jakub Jankowski, instruktor techniki jazdy w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie. – Tu, w bezpiecznych warunkach, można takie próby przeprowadzać, eksperymentować.
– Jest tu grupa młodych kierowców, którzy uzyskali prawo jazdy kilka miesięcy temu. Przyjechali tu, aby zobaczyć jak sami reagują w sytuacji zagrożenia. Bowiem kurs na prawo jazdy i poruszanie się po drogach to jedno, a sytuacja skrajna to druga strona medalu – stwierdza Jakub Jankowski.
CZYTAJ: Tragiczny wypadek na ul. Jana Pawła. Są wstępne wyniki sekcji zwłok trojga nastolatków
10 km/h robi dużą różnicę
Młodzi kierowcy mogli się między innymi przekonać, jaki jest wpływ prędkości na drogę hamowania i jak każde 10 km/h zwiększa dystans konieczny do zatrzymania.
– Największe wrażenie robi właśnie odległość hamowania przy różnicy tylko 10 km/h, bo między 50 km/h a 60 km/h to jest różnica 20 metrów. Przy takich prędkościach pieszemu brakuje czasu na reakcję. A to jest tylko 60 km/h – mówi jeden z uczestników.
– Miałem w głowie, że te systemy są, że coś się dzieje w samochodzie. Ale nie spodziewałem się, że jeśli użyjemy tego w odpowiedni sposób, zrobi to aż tak wielką różnicę na drodze hamowania. Można się wiele nauczyć odnośnie zachowania w sytuacjach zagrażających życiu. Teraz mamy zimę, ślisko na drogach, więc warto mieć takie doświadczenie – mówią inni.
CZYTAJ: Wypadek autobusu w Wandzinie. Kilka osób rannych [AKTUALIZACJA]
Już 50 km/h może być niebezpieczne
– Im większa prędkość, tym większe obrażenia poszkodowanych. Ludzie w czasie wypadków doznają obrażeń w szerokiej skali. To złamania kończyn, urazy głowy, klatki piersiowej, obrażenia wewnętrzne – wymienia Marcin Dąbski, dyspozytor medyczny. – Już przy prędkości 50 km/h uderzenie w twardą przeszkodę może skończyć się śmiercią kierowcy czy pasażera, który siedzi z przodu. Przy tej – wydawałoby się – niewielkiej prędkości niezapięcie pasów czy nieumieszczenie dziecka w prawidłowo zapiętym foteliku może skutkować nawet wyrzuceniem takiego pasażera z samochodu.
– Doświadczony kierowca potrafi przewidzieć warunki drogowe na tyle, żeby dostosować do nich prędkość. Inni użytkownicy dróg, z większą „fantazją” czy mniejszym doświadczeniem albo z większą brawurą doprowadzają do zdarzeń, które są w skutkach śmiertelne – stwierdza Marcin Dąbski.
– Styczeń jest miesiącem dość trudnym i „bogatym” w wypadki. W ciągu doby notowaliśmy kilka, jeśli nie kilkanaście wypadków drogowych o różnej skali – mówi Marcin Dąbski. – Trzy młode osoby zginęły w wypadku na ul. Jana Pawła II w Lublinie, którego przyczyną była niewątpliwie prędkość. W rejonie miejscowości Niemce (w Wandzinie – red.) autobus na zakręcie przewrócił się na bok, być może z powodu niedostosowania prędkości do warunków jazdy. Było w nim prawie 40 osób, na szczęście tylko 10 zostało poszkodowanych – wymienia Marcin Dąbski.
Najważniejsze jest podejście
– W Polsce jest kilkanaście milionów samochodów. Bezpieczeństwo ruchu drogowego nie zależy tylko od liczby policjantów, kontroli, patroli, ale przede wszystkim od nas samych – mówi nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie. – Doświadczenie to jedno, ale ważniejsze jest podejście. Jeżeli jest ono agresywne: „nam się należy”, „musimy tu teraz wjechać”, „możemy pojechać szybciej”, „bo wyhamuję”, to w końcu okazuje się, że praw fizyki nie oszukamy. I tam, gdzie normalnie powinniśmy stanąć, nasza jazda kończy się albo na pieszym, albo na znaku drogowym, albo na drzewie. I wtedy dopiero przychodzi refleksja. Ale wtedy często jest już za późno.
– Patrząc na bilans stycznia 2023 roku, widzimy, że szkolenie jest bardzo ważne dla wszystkich uczestników ruchu drogowego. I my tej jazdy możemy się nauczyć tutaj, w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy. A przede wszystkim możemy to zrobić w bezpiecznych warunkach. Mamy tu 4 symulatory: dachowania, czasu reakcji kierowcy, poduszki powietrznej. To szkolenie uczy nas pokory i otwiera oczy na zagrożenia, jakie występują w ruchu drogowym – mówi Renata Bielecka, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie i sekretarz Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
W styczniu 2022 roku doszło do 31 wypadków w województwie lubelskim, w których zginęło 6 osób, a 32 zostały ranne.
RyK / opr. ToMa
Fot. archiwum