Około 50 wiernych Kościoła greckokatolickiego, w tym uchodźcy z Ukrainy, wzięło udział w spotkaniu wigilijnym zorganizowanym w piątek (06.01) przez parafię greckokatolicką w Lublinie. Przy dzieleniu się prosforą nie zabrakło życzeń przede wszystkim pokoju i zdrowia.
W piątek przypada Wigilia Bożego Narodzenia według kalendarza juliańskiego, czyli według tzw. starego stylu. W tym terminie święta obchodzą prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich, m.in. grekokatolicy i staroobrzędowcy.
CZYTAJ: Spotkanie wigilijne wiernych Kościoła greckokatolickiego
Proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Lublinie ks. mitrat Stefan Batruch co roku organizuje spotkanie wigilijne dla wiernych. Przy wspólnym stole zasiadło w piątek w Caritasie około 50 osób, w tym także uchodźcy z Ukrainy. Uroczystość rozpoczęła się od dzielenia się prosforą i wspólnego kolędowania, a na stole można było częstować się np. kutią z maku i pszenicy, śledziami, kapustą z grzybami, kompotem z suszu.
Halina i jej dwójka dzieci w wieku 5 i 10 lat przyjechali w pierwszych dniach wojny do Lublina, gdzie pracuje jej mąż. Dzieci chodzą tu do szkoły, a ona pracuje jako tłumaczka w szkole. – Zdecydowaliśmy się tu dzisiaj przyjść, bo brakuje nam rodziny i pomyśleliśmy, że można wspólnie pokolędować i spędzić razem czas, bo czworo to za mało do świętowania. Liczymy, że uda nam się zapoznać z nowymi ludźmi, naszymi rodakami – zaznaczyło ukraińskie małżeństwo.
Nawiązując do różnic w obchodzeniu świąt w Ukrainie, a w Polsce, przekazali, że nie są one tak duże. – Różnią się chyba tylko tym, że nie mamy karpia – odpowiedział mąż Haliny, dodając, że prezenty dzieci otrzymują nie na Boże Narodzenie, ale na Świętego Mikołaja, tzn. 19 grudnia.
CZYTAJ: Grekokatolicy świętują Wigilię Bożego Narodzenia
Zostali też zapytani, czego życzyć teraz Ukraińcom na święta. – Pokoju i zdrowia, bo resztę można kupić w sklepie – zaznaczyli.
Na greckokatolicką wigilię przyszła również mieszkająca w Lublinie Ania ze swoją 72-letnią mamą Ludwiką, która pochodzi ze Lwowa. – Mama przyjechała do mnie dosłownie tuż przed wojną, bo złamała staw biodrowy i potrzebowała operacji – wyjaśniła Ania, która już po raz kolejny uczestniczy w takim spotkaniu wigilijnym w Lublinie.
– Jest naprawdę dużo kolędowania, szczodrowania, życzenia sobie dobra, radości, miłości. Jak przebywa się w mniejszym gronie, to nie odczuwa się aż tak bardzo tej atmosfery świątecznej. Dobrze jest po prostu pobyć razem i usłyszeć swój rodzimy język – powiedziała Ania.
Odnosząc się do życzeń, 72-latka przyznała, że jest to trudny czas dla wszystkich Ukraińców. – Najważniejszy jest spokój w sercu – dodała. – Myślę, że też ważne są życzenia odwagi, nadziei i miłosierdzia dla siebie nawzajem – uzupełniła Ania, podkreślając wdzięczność dla Polaków za przyjęcie uchodźców z Ukrainy. – To ogromna radość, że chrześcijaństwo zdaje egzamin – zwróciła uwagę.
Ks. mitrat Stefan Batruch podkreślił, że Betlejem oznacza dosłownie „dom chleba”. – W czasie świąt Bożego Narodzenia dzielimy się opłatkiem w tradycji łacińskiej, a u nas jest to prosfora, czyli bułeczka, którą zwykle używamy też do celów eucharystycznych – wyjaśnił duchowny.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Wigilia Narodzenia Pańskiego – Powieczerze z Litią w cerkwi greckokatolickiej
Zaznaczył, że chleb jest symbolem pokarmu cielesnego, bo bez pożywienia nie możemy istnieć i od tego zależy również nasze zdrowie i siły fizyczne. – Pokarm cielesny jest symbolem pokarmu duchowego. Obecnie przekonujemy się bardziej, że bez takiego ducha optymizmu, bez energii, siły wewnętrznej (…) my też nie możemy istnieć – powiedział składając życzenia zgromadzonym.
Dodał, że wspólne modlitwy i obrzędy dotyczą wymiaru duchowego i mają nam pomóc w tym, byśmy nauczyli się karmić siebie pokarmem duchowym. – Czyli duchem nadziei, męstwa, odwagi, optymizmu, siły – dzięki którym można iść do przodu i pokonywać wszelkie życiowe trudności – podkreślił ks. Batruch.
RL / PAP / opr. WM
Fot. Piotr Michalski