Dwa busy wypełnione świątecznymi paczkami dla Polaków mieszkających na Ukrainie wyruszyły dziś (18.12) za wschodnią granicę. To jedenasta edycja „Kresowej Paczki”, organizowana przez Stowarzyszenie Wołyński Rajd Motocyklowy.

W pakowaniu transportu w magazynie akcji w Witowicach pod Końskowolą uczestniczyliśmy z naszym mikrofonem.
– Tych paczek jest około 200 – szacuje Henryk Kozak, prezes Stowarzyszenia „Wołyński Rajd Motocyklowy” z siedzibą w Kazimierzu Dolnym. No i drugi bus, gdzie mamy luzem około tony konserw, kasz, makaronów. Jedziemy na Podole, rejon Gródka Podolskiego, ponieważ Gródek Podolski, nazywany Małą Warszawą, gromadzi jeszcze bardzo wielu naszych rodaków. Są całe wioski. Byliśmy poprzednio w Szaróweczce, w Oleszkowcach. To nie jakieś pojedyncze osoby, tylko po prostu możemy znaleźć całe wioski, gdzie są nasi rodacy. Więc tutaj na tym Podolu Gródek, Oleszkowce, Wardyjskie. No oczywiście szkoła polska w Gródku Podolskim. Dla uczniów mamy przygotowanych około 50 paczek. Oczywiście oprócz Podola też zahaczymy o Wołyń, konkretnie o Krzemieniec.

– Ten bus będzie rozładowywany w Domu Miłosierdzia Bożego w Gródku Podolskim prowadzonym przez siostry nasze Dębiczanki – tłumaczy Maciej Siwczyński, członek zarządu Stowarzyszenia Wołyński Rajd Motocyklowy. Będziemy tam trzeci raz, jest to, można powiedzieć, hospicjum nawet. Są tam tacy ludzie starsi, już bez rodzin. Bardzo duża liczba Polaków. Może ta paczka, która będzie dostarczona tam bezpośrednio do tych odbiorców, nie jest jakiejś nie wiadomo jakiej wielkiej wartości. Natomiast sama nasza wizyta, sam opłatek, który jest w paczce, to bardzo dużo im daje.
CZYTAJ: Pamiętają o Polakach na Ukrainie. Kresowa Paczka jak co roku w Puławach
– Nazywam się Artur Dublowski, staram się pomagać. Jak mogę, kiedy mogę, na ile czas i zdrowie pozwoli. W czasie wojny ta paczka ma specyficzne znaczenie, bo samo to, że my wjechaliśmy do kraju, który jest w stanie wojny, to już jest dla nich duży zastrzyk, takiej dobrej adrenaliny na długo, że da się, że warto. Mimo historii, bo nie była łatwa. Tak szczerze mówiąc, zdarzają się osoby, które się uśmiechają przez zaciśnięte zęby, ze względu na tę historię, ale masa osób tam, bez względu na wiek, to są wzruszenia, to jest płacz, to jest przytulanie. „Ja nie chcę od was nic, tylko przywieźcie pokój. Ja mogę być głodna, ale przywieźcie pokój, żebym już nie musiała płakać, czy mój wnuk, czy syn wróci”. To jest na standardzie. Pamiętam taką paczkę, że trafiliśmy do malutkiej wioski, która składała się powiedzmy z 85-95% starszych Polek. Faceci już niestety nie żyli. Nie zapomnę nigdy tego czerwonego barszczu, jak weszliśmy do domu. „Mam barszcz, podzielę się z wami”. Sama mówi, że moja emerytura wystarcza na wodę i na prąd, jak jest. Z chlebem przyjadą może raz na tydzień, to wtedy kupię. A tak naprawdę, to jak dzieci mi dadzą i ktoś dowiezie, to ja może coś sobie jeszcze kupię, żebym żyła. Taka pomoc w formie tej paczki dla każdej z tych osób, tam w tej wiosce, ja myślę, że to jest około 2-3 tygodni, może 4 tygodnie przeżycia. To jest bardzo ważne.

– Jest też sytuacja, wiadomo, wojny, tak – opowiada Henryk Kozak. – Nieraz wyciągamy telefon, żeby nagrać to wręczenie paczki i ten telefon chowamy, bo raptem łzy się pokazują, że tu zginął syn, tu zginął ojciec. Ta wojna jest na każdym kroku odczuwalna i to jest po prostu poruszające.
Podczas tegorocznej „Kresowej Paczki” wolontariusze przemierzą około 3 tysięcy kilometrów. Do Polski wrócą w sobotę lub niedzielę.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. Stowarzyszenie „Wołyński Rajd Motocyklowy” / Facebook
Pliki dźwiękowe
Kresowe Paczki wyruszyły do rodaków na Ukrainie












![Pijany zasnął za kierownicą. To niejedyna jego wina [ZDJĘCIA] 9 EAttachments9207349acb0d7ef340319d254b7c80e98fec588 xl](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments9207349acb0d7ef340319d254b7c80e98fec588_xl-350x250.jpg)



