Legendarny polsko-brytyjski fotograf Chris Niedenthal otworzył w sobotę (13.11) swoją wystawę w Lublinie. To jeden z najbardziej cenionych europejskich fotoreporterów, laureat nagrody World Press Photo w 1986. Jednym z najsłynniejszych jego zdjęć jest „Czas apokalipsy”. Stało się ono symbolem stanu wojennego w Polsce.
Zdjęcie wykonane w 1981 roku, w drugim dniu stanu wojennego, uchwyciło moment gdy na kinie „Moskwa” w Warszawie widniał napis zapowiadający film Francisa Forda Coppoli „Czas apokalipsy”, a przed kinem stał wojskowy wóz opancerzony SKOT i żołnierze.
CZYTAJ: „Czas apokalipsy” w Lublinie. Słynny fotograf o legendarnym zdjęciu [ZDJĘCIA]
– Trzeba pamiętać, że fotograf musi mieć szczęście, żeby cokolwiek zrobić i myślę, że „Czas apokalipsy” to było szczęście – mówi Chris Niedenthal, z którym Ewelina Kwaśniewska rozmawiała w rocznicę stanu wojennego.
![Chris Niedenthal: "Czas apokalipsy" to po prostu było szczęście [ZDJĘCIA] 2 EAttachments920046616f9de76e6d15023f8e0c5337361beae_xl.jpg](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments9202777a9524302a7e9f8ae399959ad65acac11_xl.jpg?size=md)
Zacznijmy może od symbolicznego zdjęcia, czyli od „Czasu apokalipsy”. Jak doszło do jego zrobienia?
– Trzeba pamiętać, że fotograf musi mieć szczęście, żeby cokolwiek zrobić. Poza cierpliwością i talentem, szczęście jest najważniejsze. Myślę, że „Czas apokalipsy” to po prostu było szczęście – opowiada Chris Niedenthal. – Jadąc w stronę tego kina, raptem zacząłem kojarzyć. Bo „Moskwa” i „Czas apokalipsy” to mi w pewnym sensie wystarczyło. Ale powiedziałem kolegom, z którymi byłem, że musimy skręcić i zapukać, bo zaczyna być dobrze. (Na początku) nie widziałem tego transportera opancerzonego, bo był za drzewami, więc kiedy go zobaczyłem, wiedziałem, że musi być zdjęcie. Tylko jak to zrobić? Bo nie można było wyjść na ulicę z aparatem, po prostu trzeba było się ukrywać. Sprzęt mieliśmy schowany pod puchowymi kurtkami. Wyglądaliśmy jak ciężarne ryby. Znalazła się jedna klatka (schodowa). Bałem się wchodzić do mieszkań, pukać, bo za rogiem było Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Nie widziałem, kto tam mieszka – może pracownicy z MSW. Ale klatka schodowa była idealna, wprost i jeszcze po przekątnej od tego wszystkiego, co trzeba było fotografować. Była idealna klatka, idealne okno. Szybko się zrobiło zdjęcie i uciekło.
Już wtedy było wiadomo, że to zdjęcie będzie dokumentem tamtej rzeczywistości, czy jeszcze nie miał pan takiej świadomości?
– W ogóle wtedy nie myślałem o tym, czy to jest dobre, tylko byłem szczęśliwy, że cokolwiek zrobiłem. Bo tu chodziło o to, żeby coś zrobić. Wiedząc, że nie możemy robić zdjęć jawnie na ulicy, byłem szczęśliwy, że cokolwiek sfotografowałem. Ale widziałem, że to jest zbitka wszystkiego, że tam jest stan wojenny w pigułce – stwierdza Chris Niedenthal. – Choć wtedy nie myślałem. Tylko się martwiłem, jak to wysłać, żeby doszło do Nowego Jorku na piątek wieczór. Ale na szczęście generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny z soboty na niedzielę, więc miałem cały tydzień, żeby główkować, jak to wysłać, nie mając samolotu, ani niczego, bo nie było telefonów, teleksów. Większym problemem było wysłać to do Ameryki, niż zrobić zdjęcie. Myślę, że dzisiejsi młodzi fotografowie, fotoedytorzy pewnie uważają, że jestem dinozaurem, który musiał fizycznie wysyłać filmy do Nowego Jorku. A dzisiaj wystarczy nacisnąć jeden guzik w aparacie albo w komputerze i już zdjęcie jest w Nowym Jorku. A my musieliśmy wysyłać niewywołane filmy do Nowego Jorku, żeby dotarły najpóźniej na piątek wieczorem.
O to też chciałam zapytać. Jak zmieniła się fotografia? Kiedyś to było czasami jedno ujęcie, które było dobre albo niedobre, a teraz możemy zrobić tak naprawdę wszystko.
– Cyfra robi swoje, ale wtedy też nie zrobiłem jednego zdjęcia, tylko kilka. Ale kilka nie kilkadziesiąt. Mieliśmy 36 klatek na filmie, a nie chciałem się na tej klatce schodowej bawić ze zmianą filmów. Było trudne światło, bo był już śnieg i ciężko było je zmierzyć. Ale dzisiaj ta technologia jest bardzo dobra jednak, ale trochę powoduje, że już aparat robi zdjęcia, a nie fotograf. Można nacisnąć z motorem i mieć 20 klatek na sekundę i potem tylko wybrać, bo w tych 20 może jest „to” zdjęcie. Ale normalnie w moich czasach trzeba było coś tam nacisnąć, żeby na 36 przynajmniej 2 czy 3 zdjęcia były jako takie. Ta cyfra trochę rozwadnia wszystko. Ale nie narzekam. Sam w końcu przeszedłem na cyfrę. Nie chciałem, ale przeszedłem – mówi Chris Niedenthal.
Jeżeli chodzi o uliczną fotografię reportażową, cyfrowa trochę odbiera autentyczności, czy to zależy od fotografa?
– Myślę, że to wszystko zależy od fotografa. Dzisiaj tym, co najbardziej przeszkadza w ulicznej fotografii, jest to nieszczęsne prawo RODO, które mówi, że możesz niby zrobić takie zdjęcie komuś na ulicy, ale nie możesz bez jego pozwolenia wydrukować i publikować albo wystawić czy „włożyć” do książki. To jest niefortunne, bo to jest w pewnym sensie śmierć fotografii ulicznej. Bo kiedy zaczynasz prosić kogoś o pozwolenie, to już nie ma zdjęcia; jest już po herbacie. To mi najbardziej przeszkadza. Uważam, że jest to straszne. I niestety ludzie udają, że wiedzą, jakie jest prawo. Od razu podchodzą i mówią: „Wie pan, że nie wolno fotografować ludzi na ulicy”? To nie jest prawda, ale oni myślą, że znają totalną prawdę. To jest zawsze na naszą niekorzyść, bo zawsze każą wymazać albo nie robić zdjęcia. Tak jak nam cyfra ułatwiła mnóstwo rzeczy, to prawo nam jednak strasznie to odbiera – stwierdza Chris Niedenthal.
„Czas Apokalipsy” jest symbolicznym zdjęciem, ale czy jest inna fotografia, która jest dla pana szczególnie ważna?
– Zawsze lubię zdjęcie kobiety modlącej się przed kościołem w Wadowicach, ale właściwie z takim różańcem z rolek papieru toaletowego. Akurat papież (Jan Paweł II – red.) został postrzelony i prawie umarł. Od razu pojechałem do Wadowic, stanąłem przed kościołem, gdzie on był ochrzczony i koło którego mieszkał, kiedy był małym smykiem. Patrzę i raptem widzę, że kobieta klęczy na chodniku. Pewnie byłoby trochę głupio wejść do kościoła z tym papierem toaletowym, ale akurat go zdobyła, a to wtedy było bardzo ważne. Lubię to zdjęcie, bo tam jest ta nasza polska trochę przesadzona religijność, w pewnym sensie połączona z chronicznymi brakami podstawowych towarów. To jest PRL w pigułce – zauważa Chris Niedenthal.
![Chris Niedenthal: "Czas apokalipsy" to po prostu było szczęście [ZDJĘCIA] 4 EAttachments9200466b268a24b56b494a301d56c7e1fa17af5_xl.jpg](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments9202777090709fe010d34c15c4ee094fe8a9739_xl.jpg?size=md)
Mówi pan o szczęściu, ale patrząc na tamto zdjęcie, to też oko fotografa, zdolność do postrzegania absurdów rzeczywistości?
– Trochę tak. A w PRL-u absurdy były właściwie co chwila. Patrzyło się w lewo – jakaś abstrakcja, patrzyło się w prawo i też coś surrealistycznego się działo, więc to było co fotografować. Niestety PRL był fotogeniczny. Dzisiaj naprawdę nie bardzo wiem, jak fotografować dzisiejszość i obecne czasy, bo życie jest mniej więcej normalne, sklepy są pełne. Może budynki są jeszcze do zrobienia, ale często już są wyremontowane. Ale supermarket pełen towarów jest mniej fotogeniczny niż duży sklep, gdzie półki są puste. Jest naturalne, że fotograf chce to fotografować, bo tu jest coś. A pełne sklepy można sobie darować. Smutne, że doszedłem do tego, że stało się to, o czym marzyliśmy wtedy, ale już nie widzę, co mam fotografować – zauważa Chris Niedenthal.
![Chris Niedenthal: "Czas apokalipsy" to po prostu było szczęście [ZDJĘCIA] 5 EAttachments9200466f9cf4627a646420cdeeaaa21e0309a8b_xl.jpg](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments92027772fa9ac1748f144bc49d66bd80c4df53f_xl.jpg?size=md)
Pandemia była dobrym momentem na te puste półki?
– Ta pustka była dobra, pustka nie w sklepach, tylko na ulicach. I było fantastycznie, że można było jeździć i parkować, jak tylko się chciało. To było plusem COVID-u. Poza tym, że to była paskudna sprawa. Ale miała plusy dla fotografa, który chciał się przemieszczać po cichutku przez miasto, mógł wszędzie zaparkować, szybciutko zrobić zdjęcie i jechać dalej. Dzisiaj to męka – dodaje Chris Niedenthal.
Chris Niedenthal był gościem Akademii Odkryć Fotograficznych. Na placu przed Centrum Kultury w Lublinie można oglądać wystawę jego zdjęć. Wśród nich jest również „Czas apokalipsy”.
EwKa / opr. AKos / ToMa
Fot. Piotr Michalski
Pliki dźwiękowe
Z Chrisem Niedenthalem rozmawiała Ewelina Kwaśniewska

![Chris Niedenthal: "Czas apokalipsy" to po prostu było szczęście [ZDJĘCIA] 1 EAttachments92027774207112fc9d5145eb9ac1e9c878899d0 xl](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments92027774207112fc9d5145eb9ac1e9c878899d0_xl-750x375.jpg)
![Chris Niedenthal: "Czas apokalipsy" to po prostu było szczęście [ZDJĘCIA] 3 EAttachments920046608b16bb6cf42c51f658f0defa04d21f6_xl.jpg](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments92027774a9f13e4317b819d72b664b19305fdb3_xl.jpg?size=md)





![Piernikowe wizje architektury. Chatki studentów Politechniki zachwycają [ZDJĘCIA] 6 EAttachments920351260f19bfc3a1ab4ddd6e0e45b956fea38 xl 1](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments920351260f19bfc3a1ab4ddd6e0e45b956fea38_xl-1-350x250.jpg)





![Top 5 wydarzeń kulturalnych w regionie [15-19 grudnia] 12 EAttachments9202726ed8e14cadfbb4a60da9eb5bf14d6f6a1 xl](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments9202726ed8e14cadfbb4a60da9eb5bf14d6f6a1_xl-350x250.jpg)


