Co łączy kolorowe wzory z gliną? I jak tradycja garncarska przetrwała wieki, by dziś zachwycać cały świat i trafić na listę UNESCO. Dowiedzą się Państwo już za chwilę. Witam, przed mikrofonem Anna Kovalova.
Dziś zapraszam na rozmowę z Ivanną Kozak-Diletą – mistrzynią kosowskiej ceramiki w piątym pokoleniu. Pani Ivanna kultywuje tradycję swojego rodu, którą przejęła od rodziców. Spotkałyśmy się w Kosowie podczas mojego pobytu, w miejscu, gdzie historia i lokalne tradycje splatają się w pięknych, kolorowych wzorach ceramiki.
Kosowska ceramika, dzięki wyjątkowej technice i niepowtarzalnym wzorom, została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO w 2019 roku.
Więcej o swoich początkach i o samej ceramice opowie sama Ivanna Kozak-Dileta.
Ivanna Kozak-Dileta: Nasza Huculia, nasz czarowny kraj, nie może nie oczarować. Tak samo jak i kosowska malowana ceramika. Huculska ceramika malowana – to jest prawdziwe złoto. Całe moje życie jest związane z ceramiką, z twórczością, z tym, co zawsze było, jest i będzie najcenniejsze dla każdego człowieka. To nasze korzenie, rodzinna ziemia, mama i tata – wszystko, co na świecie najświętsze.
Kiedyś w dzieciństwie dobrze uczyłam się w szkole, marzyłam, by zostać lekarzem albo nauczycielką – zawsze o tym mówię. Ale kiedy rodzice porozmawiali ze sobą, powiedzieli mi: „To wspaniale, ale finansowo tego nie udźwigniemy. A kto będzie malował glinę?” – czyli kto zostawi kolejny ślad, kolejne pokolenie w tym rzemiośle? Sprawa stała się jasna – i nie żałuję. Bo dziś, kiedy przychodzą do mnie żołnierzy na rehabilitację, kiedy widzę różnych ludzi, nawet wtedy, gdy odwiedzają moją salę wystawową, – odchodzą stąd uspokojeni, ogrzani na duszy. I tu jestem nauczycielką, bo mam wielu uczniów, jestem też lekarzem, bo leczę ludzi swoją twórczością.
Anna Kovalova: Wspomniała pani, że żołnierzy przechodzą u pani rehabilitację. Jak to zazwyczaj wygląda?
Iwanna Kozak-Dileta: Wojna zostawiła bardzo głęboki, niedobry, ciężki ślad w każdej duszy. Każdy przeżywa to na swój sposób. W naszej rodzinie pochowaliśmy siostrzeńca, który miał zaledwie 26 lat. To boli i będzie boleć zawsze. Mój zięć spędził prawie półtora roku na pierwszej linii frontu. Więc wiem, czym jest wojna, czym są buty wojskowe i podobne rzeczy.
Kiedy chłopcy przychodzą do mnie, staram się znaleźć do każdego właściwe podejście. Jeden chce spróbować popracować z gliną. Drugi mówi: „Tam u was, na górze, jest sala wystawowa… Możemy wejść? Jest tam tak ładnie i przytulnie. Po prostu chcę pochodzić i poczuć ceramikę”. Ale wszystkich łączy ból w oczach. Trzymają się dzielnie, nie chcą mówić. I nie trzeba wyciągać z nich tych okropności.
Ale kiedy widzę, że ich oczy stają się weselsze, że zaczynają żartować – cieszę się. Tylko że po takich spotkaniach choruję jeszcze dwa – trzy dni. Bo jak każdy artysta mam wrażliwość: chłonę ten ból jak gąbka. Trudno mi dojść do siebie. Ale zrezygnować z tego nie mogę. Jeśli im robi się lżej – znaczy, że idę właściwą drogą. Albo idę inną drogą: coś sprzedaję i potem przekazuję to w odpowiednie ręce wolontariuszy. Wiem, że te pieniądze pójdą dokładnie tam, gdzie trzeba.
Anna Kovalova: Na czym polega fenomen kosowskiej ceramiki?
Ivanna Kozak-Dileta: Jeśli spojrzeć z boku – to po prostu kawałek gliny. Ludzie mówią: „No co to takiego ta glina?” A glina to żywy materiał. Kiedy dotykacie jej po raz pierwszy… Często mnie pytają: „A może pani zrobić z niej wszystko?” – zawsze odpowiadam: tak, ale!.. Mogę zrobić tylko to, na co sama glina pozwoli. Są rzeczy, których jeszcze nie do końca rozumiemy: glina to materiał, który słucha rąk tak długo, jak sama chce. Ona żyje. I trzeba się z nią obchodzić bardzo delikatnie – jak mama obchodzi się ze swoim dzieckiem. Bo wystarczy zrobić coś nie tak – i już wiesz, że praca pójdzie źle.
Istnieje taka legenda, takie podanie. Babcia kiedyś mi mówiła: „Oj, zostaw garncarzy – oni potrafili dogadać się z czterema żywiołami. Gliną, wodą, powietrzem i ogniem”. Bo kiedyś wypalano drewnem, a bez powietrza ogień się nie rozpali. I wiecie – to prawda. My to czujemy, jeśli patrzeć na wszystkich ceramików… Prawie wszyscy, z którymi rozmawiam, mają w sobie jakąś zgodę ze swoim wyczuciem. I kiedy zaczynam malować, często nawet nie wiem wcześniej, co powstanie. Wzór pojawia się bez przygotowania: po prostu biorę pędzel i pracuję. Od wieków był koło garncarskie. Na przykład mój dziadek kręcił je nogą. Potem pojawiło się światło — silniki elektryczne. Teraz istnieją maszyny, które częściowo formują wyroby. Ale najważniejsze jest to, że na Huculszczyźnie udało nam się zachować autentyczność, niepowtarzalność, nienaruszalność naszej tradycji. Jedyne, co wzięliśmy z nowoczesnych technologii, to elektryczność, żeby nie wypalać drewnem. Wszystko inne pozostało niezmienne.
Nasze tradycyjne kolory – zielony, żółty, brązowy i niebieski. To podstawa naszej huculskiej kompozycji. Mamy tylko dwie techniki: technikę grawerowania, czyli technikę białą, którą w 2019 roku uznał cały świat i wpisano nas na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO; oraz technikę czerwoną – technikę ryżkowania. Moja mama szczególnie lubiła pracować właśnie w niej. Dziś ta technika trochę ginie, bo flandrowanie i ryżkowanie to dwie różne techniki, ale często się je myli.
I zawsze mówię: nie myślcie, że ryżkowanie jest łatwiejsze. Ono jest znacznie trudniejsze. W technice białej ręka ma oparcie – to może być misa czy talerz. A przy ryżkowaniu pracujemy z gruszką lub rożkiem, trzymając je w powietrzu, ciągle kontrolując grubość każdej linii. Najważniejsze – kochać, wkładać cząstkę duszy. Wtedy cała praca żyje. Dlatego właśnie huculska ceramika przetrwała tyle lat: przetrwała, bo ma duszę.
Anna Kovalova: Dlaczego właśnie takie kolory są charakterystyczne dla kosowskiej ceramiki?
Ivanna Kozak-Dileta: Zawsze mówię: stańcie i rozejrzyjcie się wokół. Co widzicie? Piękny las, zieleń, przyrodę, połoniny. A więc kolor zielony – to nasza natura. Podnieście głowę do góry. Co widzicie? Słoneczko! A więc kolor żółty – to nasze światło, ciepło, energia. Spójrzcie na żyzną ziemię, na to, z czego wszystko wyrasta. Brązowy kolor – to nasza żyzna ziemia, nasze korzenie. I nie chodzi tylko o ziemię, na której rodzi pszenica. O, rośnie drzewo. Mówią, że jeśli drzewo ma słabe korzenie, to żaden listek nie przetrwa bez mocnych korzeni. Jasny kolor – ten, w który ubiera się młoda – oznacza czystość, światło, młodość, odnowienie. A kolor niebieski – to siły wyższe, to, co niebiańskie, to, co nas chroni i pomaga. Wszystko jest bardzo proste.
Ten, kto zrobił to po raz pierwszy – czy wymyślił, czy skądś zaczerpnął i dodał trochę swojego – to był niezwykle mądry człowiek. Miał wielką więź z naturą, z Bogiem, miał wyjątkowe wyczucie i jakoś mu się to udało. I najważniejsze – tylko nasz region ma taką ceramikę. Nigdzie indziej nie ma kosowskiej ceramiki z takimi tradycjami, takimi wzorami. To jest piękne. To jest marka.
Anna Kovalova: Moim gościem była Ivanna Kozak-Dileta, ukraińska ceramistka w 5 pokoleniu. Dziękuję Państwu za dziś do usłyszenia za tydzień Anna Kovalova.
Що поєднує кольорові візерунки та глину? І як традиція гончарства зуміла пережити століття, щоб сьогодні вразити весь світ і потрапити до списку нематеріальної культурної спадщини ЮНЕСКО? Дізнаєтесь вже за мить. Вітаю біля мікрофона – Анна Ковальова.
Сьогодні запрошую на розмову з Іванною Козак-Ділетою – майстринею косівської кераміки в п’ятому поколінні. Пані Іванна зберігає традиції свого роду, які перейняла від батьків. Ми зустрілися в Косові під час мого перебування там, у місці, де історія та місцеві традиції переплітаються у прекрасних, кольорових візерунках кераміки.
Косівська кераміка завдяки унікальній техніці та неповторним орнаментам була внесена до списку нематеріальної культурної спадщини ЮНЕСКО у 2019 році.
Більше про свій шлях у керамиці та про саму кераміку розповість сама Іванна Козак-Ділета.
Іванна Козак-Ділета:
Наша Гуцулія, наш чарівний край, не може не закохати у себе. Так само, як і косівська мальована кераміка. Гуцульська мальована кераміка – це є золото. Все моє життя пов’язане з керамікою, з творчістю, з тим, що завжди було, є і буде найціннішим для кожної людини. Це наше коріння, рідна земля, мама й тато – все найсвятіше на світі.
Колись у дитинстві я добре вчилася в школі, я мріяла стати лікарем або вчителем – я завжди про це говорю. Але після того, коли батьки поговорили між собою, то сказали мені: «Це прекрасно, але ми не потягнемо цього фінансово. А хто буде малювати глину?» – тобто хто залишить ще один слід, ще одне покоління в цьому ремеслі? Питання знялося – і я не шкодую. Тому що зараз, коли до мене приходять хлопці на реабілітацію, коли я бачу різних людей, навіть тоді, коли вони відвідують мою виставкову залу, – то вони відходять душею, вони зігріваються. І тут я є вчителем, тому що маю багато учнів, я і лікар, бо лікую людей своєю творчістю.
Анна Ковальова:
Ви згадали, що хлопці проходять у вас реабілітацію. Як вона зазвичай проходить?
Іванна Козак-Ділета:
Війна залишила дуже глибокий, поганий, важкий слід у кожній душі. Кожен переживає це по-своєму. У нашій родині ми поховали племінника, якому було всього 26. Це болить і болітиме завжди. Мій зять майже півтора року провів на нулі. Тож я знаю, що таке війна, що таке берці й тому подібне.
Коли хлопці приходять до мене, я намагаюся знайти до кожного свій підхід. Один хоче спробувати попрацювати з глиною. Другий каже: «У вас там, на горі, виставковий зал… Ми піднімемося? Там гарно, так затишно. Я просто хочу походити і відчути кераміку». Але всіх обʼєднує біль в очах. Вони тримаються мужньо, вони не хочуть говорити. Та й не потрібно витягати з них те жахіття.
Але коли я бачу, що їхні очі стають веселішими, що вони починають жартувати – я радію. Але після таких зустрічей я ще два-три дні хворію. Бо, як кожен митець, маю якісь відчуття: я вбираю той біль, наче губка. Мені важко відходити. Та відмовитися від цього я не можу. Якщо їм стає легше – значить, я іду правильним шляхом. Або ж іду іншим шляхом: я просто щось продаю і потім передаю у певні руки волонтерам. Я знаю, що підуть ці гроші суто туди, куди потрібно.
Анна Ковальова:
У чому феномен косівської кераміки?
Іванна Козак-Ділета:
Якщо глянути збоку – це просто кусок глини. Кажуть: «Ну що таке глина?» Але глина – це живий матеріал. Коли ви торкаєтеся її вперше… Мене часто питають: «А ви можете з нею зробити все?» – я завжди відповідаю: так, але!.. Можу зробити лише те, що сама глина дозволить. Є речі, які ми ще не до кінця усвідомлюємо: глина – це матеріал, що слухається рук доти, доки сама хоче. Вона жива. І з нею треба поводитися дуже ніжно, делікатно — як мама поводиться зі своєю дитиною. Бо варто щось зробити не так – і вже розумієш, що робота піде недобре.
Існує така легенда, повір’я. Так баба колись мені казала: «Ойойо, лиши тих гончарів, вони файно зуміли домовитися з чотирма стихіями. Глина, вода, повітря, вогонь». Бо раніше випалювали дровами, і без повітря не розгориться вогонь. І ви знаєте – це правда. Ми відчуваємо, якщо брати всіх керамістів… Практично з ким я спілкуюсь – люди якось дружать з відчуттям. І от коли я починаю малювати, часто навіть не знаю наперед, що народиться. Малюнок з’являється без підготовки: просто беру пензель і працюю. Споконвіків був гончарний круг. Наприклад, мій дід крутив гончарний круг ногою. Потім з’явилося світло – електричні мотори. Тепер існують і станки, які частково формують вироби. Але найголовніше те, що на Гуцульщині ми зуміли зберегти автентичність, неповторність, недоторканість нашої традиції. Єдине, що ми взяли від сучасних технологій, – це електрику, щоб не випалювати дровами. Все інше лишилося незмінним.
Наші традиційні кольори – зелений, жовтий, коричневий і голубий. Це основа нашої гуцульської композиції. Маємо всього дві техніки: техніку гравіювання, або білу техніку, яку у 2019 році визнав увесь світ, і нас включили до списку нематеріальної культурної спадщини ЮНЕСКО; та червону техніку – техніку рішкування. Моя мама особливо любила працювати саме в ній. Вона трохи губиться сьогодні, бо фляндровка і рішкування – це дві різні техніки, але їх часто плутають.
І я завжди кажу: не думайте, що рішкування легше. Воно набагато складніше. Коли ми розмальовуємо по білій техніці, рука має опору – це може бути миска чи тарілка. А при рішкуванні працюємо з грушею або ріжком, тримаючи їх на висоті, постійно контролюємо товщину кожної лінії. Головне – любити, вкладати частинку душі. І тоді вся робота жива. Саме тому гуцульська кераміка протрималася стільки років: вона вижила завдяки тому, що має душу.
Анна Ковальова:
Чому саме такі кольори притаманні для косівської кераміки?
Іванна Козак-Ділета:
Я весь час кажу: станьте і подивіться навколо. Що ви бачите? Прекрасний ліс, зелень, природу, полонини. Отже, зелений колір – це наша природа. Підніміть голову вгору. Що ви бачите? Сонечко! Значить, жовтий колір – це наше світло, тепло, енергія.
Подивіться на родючу землю, на те, з чого все росте. Коричневий колір — це наша родюча земля, наше коріння. І йдеться не лише про землю, на якій родить пшениця. От дерево росте. Кажуть, що як у дерева коріння буде слабке, ніякий листочок не виживе без сильного коріння.
Світлий колір – той, у який одягається молода, – означає чистоту, світло, молодість, оновлення.
А голубий колір – це вищі сили, небесне, те, що нас оберігає та допомагає. Усе дуже просто.
Той, хто вперше це зробив – так зробив, чи придумав, чи десь запозичив і трошечки додав свого, – це була надзвичайно розумна людина. Він мав великий зв’язок із природою, з Богом, мав надзвичайно гарне відчуття, і якось то йому далося. І найголовніше – тільки наш регіон має таку кераміку. Більше ніде немає косівської кераміки з такими традиціями, такими візерунками. Це ж прекрасно. Це ж бренд.
Анна Ковальова:
Моєю гостею була Іванна Козак-Ділета, українська керамістка у п’ятому поколінні. Дякую за увагу. До зустрічі наступного тижня, Анна Ковальова
Fot. nadesłane
Pliki dźwiękowe
07.12.2025 Borszcz ukraiński po lubelsku




















![Ciężarówki stanęły w płomieniach. Pożar w powiecie zamojskim [ZDJĘCIA] 8 EAttachments9187792f267d0bd22a2d5603a17c55e73dd6196 xl](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/12/EAttachments9187792f267d0bd22a2d5603a17c55e73dd6196_xl-350x250.jpg)

