Koszykarze PGE Startu Lublin o krok od mistrzostwa Polski. Drużyna trenera Wojciecha Kamińskiego w piątym meczu finału ekstraklasy pokonała przed własną publicznością Legię Warszawa 97:82. W serii do czterech wygranych czerwono-czarni wyszli na prowadzenie 3:2.
Gospodarze rozpoczęli środowe spotkanie nerwowo i po niespełna sześciu minutach rywalizacji przegrywali różnicą 7 punktów. Jeszcze przed upływem pierwszej kwarty lubelski zespół zniwelował jednak straty, a w drugiej ćwiartce całkowicie przejął inicjatywę. Do samego końca niesieni dopingiem publiczności miejscowi powiększali przewagę i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo.
Skrzydłowy lubelskiej drużyny Michał Krasuski przyznał, że o wygranej przesądziła trzecia kwarta. – Była ona niesamowita w naszym wykonaniu – mówi w rozmowie z Radiem Lublin. – Te rzuty w ataku wpadały, więc to nas bardzo cieszy. Całą drużyną, podkreślam całą drużyną, wygraliśmy ten mecz – dodaje.
– Wydaje mi się, że weszliśmy źle w spotkanie. Daliśmy im zbyt dużo okazji na łatwe punkty po naszych stratach – zaznacza rozgrywający stołecznej drużyny Andrzej Pluta. – To dodało im takiej energii. Potem zaczęli grać troszkę bardziej agresywnie – dodaje.
– To było najefektowniejsze zwycięstwo Startu w tej serii play-off – podkreśla kapitan lubelskiej drużyny Filip Put. – Trener na takiej przemowie przedmeczowej powiedział nam, że wszystko fajnie, bardzo dobrze gramy, ale brakuje nam takiego świetnego spotkania. Można powiedzieć, że wykrakał i to spotkanie się zdarzyło. Naprawdę fajnie wyglądaliśmy, dzieliliśmy się piłką, trafialiśmy dużo rzutów. Miły mecz dla oka, a dla nas najważniejszy końcowy wynik i wyjście na prowadzenie 3:2 w finałach – dodaje.
Najwięcej punktów dla PGE Startu zdobyli: Tyran de Lattibeaudiere – 25, Courtney Ramey – 18 i Ousmane Drame – 17.
Szósty mecz finału odbędzie się w piątek (20.06) w Warszawie. W przypadku porażki Startu na decydujące spotkanie obie drużyny wrócą w niedzielę (22.06) do Lublina.
JK / AR
Fot. Iwona Burdzanowska