Po około stu latach na Rynek Wielki w Zamościu powróciły drzewa. Chodzi o sześć lip drobnolistnych. Tym razem nie w gruncie – jak dawniej – ale w dużych, drewnianych skrzyniach.
– Na płycie Rynku jest bardzo gorąco, więc wybraliśmy gatunek, który powinien dobrze radzić sobie w tych warunkach – mówi rzecznik zamojskiego urzędu miasta, Jacek Bełz. – Jest tutaj specjalny system drenażowy, w związku z tym wlewamy do specjalnego worka irygacyjnego 70 litrów wody i ona spokojnie przecieka cały czas, nawadniając drzewo. Koszt takiego drzewa ze skrzynią, ziemią, tym systemem drenażowym i samą rośliną to około 3 tys. złotych. Bernardo Morando wychodził z założenia, że Zamość nie potrzebował drzew, bo jest układem urbanistycznym miejskim, a drzewa rosną w lesie. My wracamy do koncepcji, że trochę drzew musi być nawet na Rynku Wielkim i mamy nadzieję, że spodoba się to mieszkańcom i turystom.
Drzewa zostały kupione u zamojskiego przedsiębiorcy. Miasto nie wyklucza, że w przyszłości na rynku pojawi się ich jeszcze więcej.
JN / opr. LisA
Fot. Piotr Piela / Film: Visit Zamość