Pierwszy oficjalny mecz w barwach Motoru Lublin ma za sobą Gasper Tratnik. Do beniaminka ekstraklasy słoweński golkiper został ściągnięty zimą, jednak ze względu na uraz palca zadebiutował dopiero w sobotnim meczu z Lechem Poznań. Mimo porażki Tratnik bardzo cieszył się z szansy występu w wyjściowej jedenastce.
CZYTAJ: Motor Lublin uległ Lechowi Poznań [ZDJĘCIA]
– Byłem bardzo podekscytowany możliwością debiutu – mówi w rozmowie z Radiem Lublin. – Chcę podziękować klubowi, sztabowi trenerskiemu i zawodnikom. Przez te sześć tygodni kiedy walczyłem z kontuzją wszyscy mnie bardzo wspierali. Powrót na boisko i zaliczenie debiutu przy pełnym stadionie to było coś niesamowitego. Atmosfera tutaj jest naprawdę wspaniała. Na każdy nasz mecz przychodzi komplet widzów. W Słowenii jest zupełnie inaczej. Debiut w takich okolicznościach to dla mnie naprawdę wyjątkowa sprawa – dodaje.
Do tej pory bramki Motoru strzegł Kacper Rosa. Z jakich względów trener Mateusz Stolarski tym razem zdecydował się postawić na Gaspera Tratnika? – Chcemy sprawdzić jak będzie wyglądał, sprawdzić go w bojach – podkreśla Stolarski. – Dołączył do nas w zimie i niefortunnie się zdarzyło, że złapał uraz – dodaje.
Mimo porażki z Lechem 1:2 Motor pozostał na ósmym miejscu w tabeli. W sobotę (19.04) lubelski zespół na wyjeździe zmierzy się z Widzewem Łódź.
JK
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum RL