Koszykarze PGE Startu Lublin swoje spotkanie 25. kolejki ekstraklasy rozegrali już w czwartek (10.04). Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego przegrali w Zielonej Górze z Zastalem 92:101.
Lubelski szkoleniowiec tak tłumaczył przyczyny porażki.
– Chcieliśmy wygrać tylko atakiem i nie udało nam się to. Za mało było tej obrony. Jesteśmy ekipą, która stara się grać bardzo szybko. Z różnych względów gospodarze wykorzystali to perfekcyjnie. Czasami taki kubeł zimnej wody się przyda, bo myślę, że po ostatnich meczach było za wesoło.
Przez znaczną część spotkania to Start był na prowadzeniu i po pierwszej połowie prowadził 50:47. W trzeciej kwarcie gra lubelskiej drużyny zaczęła szwankować.
– Koszykówkę trzeba grać 40 minut, nie 25, nie 27. Chyba nie wytrzymaliśmy tego emocjonalnie. Bo generalnie dostawaliśmy to, czego chcieliśmy, jeżeli chodzi o atak, ale w pewnym momencie ten atak przestał funkcjonować, a bez obrony nie udało się tego meczu wygrać – wskazuje Kamiński.
Pod koniec trzeciej kwarty wśród lubelskich zawodników zaiskrzyło.
– Zakotłowało się, natomiast taki jest sport, że czasami te nerwy puszczają i trzeba sobie wykrzyczeć pewne rzeczy. Uważam, że takie rzeczy powinno się załatwiać po meczu, w szatni, nie na ławce w trakcie meczu. Ale to jest sport. Każdy z nas stara się grać na 100 procent i te emocje są bardzo duże, niektórzy nie trzymają nerwów na wodzy i wtedy mamy problem – mówi szkoleniowiec.
W kolejnym meczu 19 kwietnia PGE Start Lublin podejmie w hali Globus Dziki Warszawa.
AR
Fot. PAP/Lech Muszyński