W środę (26.03) w Lublinie odbędzie się konferencja „Rozgłośnie Regionalne Polskiego Radia w systemie mediów publicznych”, gdzie spotkają się naukowcy i przedstawiciele rozgłośni regionalnych Polskiego Radia z całej Polski.
O nowych technologiach i AI w pracy dziennikarza, roli i przyszłości radia regionalnego, a także o tym, jak radio musi się zmienić w kontekście wyzwań związanych ze współczesnym odbiorcą mediów, z medioznawcą, profesor Iwoną Hofman z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej rozmawiała nasza reporterka, Karolina Ryniak.
Media lokalne i regionalne nadal są potrzebne, ale jaka jest ich rola? Czy w dzisiejszych czasach utworzył się nowy element roli lokalnych mediów?
– Media lokalne i regionalne spełniają wszystkie funkcje, które przynależą mediom, ale powiedziałabym, że szczególnie funkcję informacyjną. Są bardziej wiarygodne niż media ogólnopolskie czy globalne. Natomiast dzisiaj szczególnie znacząca jest funkcja scalająca czy integrująca. W bardzo chaotycznym, przebodźcowanym świecie potrzebujemy źródeł informacji o wydarzeniach nam bliskich, aktualnych, przygotowywanych przez ludzi, którzy są wiarygodni lokalnie, czyli są tutaj rozpoznawalni jako dziennikarze, jako autorzy tekstów.
Czy obecność mediów publicznych lokalnie jest ważna? Czy istotne jest, żeby istniały jako odrębne firmy, a nie zostały na przykład scentralizowane?
– Uważam, że media lokalne i regionalne, które są elementem systemu mediów publicznych, powinny funkcjonować autonomicznie, tzn. powinny mieć własną politykę lokalną, regionalną, związaną z miejscem, gdzie są usytuowane, własne źródła finansowania. Ten model demokratyczny sprawdza się tutaj najlepiej, ponieważ gwarantuje nam przede wszystkim wolny głos tych mediów, czyli kompletną niezależność, a także rzeczywiste wypełnianie misji mediów publicznych.
Jakie jest miejsce radia we współczesnych mediach? Często mówi się, że właściwie słuchamy radia tylko w samochodzie. Jak bardzo radio musi się zmienić i jaka będzie jego rola w przyszłości?
– Od pewnego czasu można zaobserwować wzrastającą rolę radia. To nie są obserwacje tylko w Polsce. Taki trend słuchania radia, szczególnie właśnie lokalnego i regionalnego, jest bardzo mocny w Skandynawii, w Kanadzie, w Szwajcarii, w obszarze niemieckojęzycznym, ale także u nas. Wydaje mi się, że to jest krzywdząca teza, że słuchamy radia tylko w samochodzie. Jest wielu zadeklarowanych słuchaczy radia ze względu na dziennikarstwo jakościowe, które radio proponuje, a więc takie materiały, które w innych mediach są już właściwie nieobecne. Myślę tutaj o reportażach, długich rozmowach, materiałach z zakresu publicystyki kulturalnej czy politycznej, komentarzach, słuchowiskach. Wydaje się też, że użytkownicy mediów odrzucają bądź są bliscy odrzucenia dotychczasowych sposobów korzystania, czyli takiego bezrefleksyjnego zawierzenia przekazom globalnym, internetowym. Jednak zaczynamy skupiać się na tym, co jest blisko nas i jednocześnie co przygotowujemy czy jest przygotowane z poszanowaniem wiedzy, z poszanowaniem słuchacza. Przyszłość radia – według mnie, ale też według badań, które prowadzi się w Polsce – rysuje się optymistycznie. Czy radio musi się zmieniać? Ono się już zmienia. Radio podąża bardziej niż telewizja za trendami, które powodują, że mamy nowych użytkowników mediów. Wszystkie kwestie związane choćby z podcastami są taką bezpośrednią, wprost namacalną, symboliczną oznaką tych przemian. Więc podążanie za trendami socjologicznymi i kulturowymi, ale jednocześnie hołdowanie dziennikarstwu wysokiej jakości i kultywowanie tych gatunków i formatów, które są niedostępne nigdzie indziej – to są gwarancje utrzymania wysokiego poziomu i zaufania radia lokalnego i regionalnego.
POSŁUCHAJ: Monika Malec „Kolekcja Hofmanów
Nie sposób nie zauważyć, że dzisiejsze dziennikarstwo jest też związane z nowymi technologiami. Jak używać ich w mediach, np. sztucznej inteligencji? Dużo słyszymy o wykorzystywaniu jej chociażby w kontekście pracy dziennikarzy. Czy jest możliwe ich zastąpienie przez AI? Czy raczej to narzędzie, które może ułatwić prace dziennikarzom, ale do jego wykorzystania potrzebny jest jednak element ludzki?
– Zdecydowanie sztuczna inteligencja może być, jest i powinna być wykorzystywana jako narzędzie – szybkie zbieranie informacji, weryfikowanie podstawowych danych, zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z dużą ilością danych statystycznych. To na pewno jest narzędzie przydatne. Natomiast nie sądzę, żeby sztuczna inteligencja zastąpiła dziennikarza i dziennikarstwo w takim rozumieniu, do jakiego są przyzwyczajeni nie tylko słuchacze, odbiorcy starszego pokolenia, ale także młodzi odbiorcy mediów internetowych. Chcę przez to powiedzieć, że przy różnych zaletach sztuczna inteligencja ma jednak określone warunki działania i deficyty, które polegają przede wszystkim na braku interakcji oznakowanej humanistycznie. To jest maszyna i mamy świadomość, że rozmawiamy z maszyną, która przekazuje nam wnioski z dużej ilości danych, a nie z człowiekiem. Ta perspektywa humanistyczna jest bardzo istotna. Nawet ci, którzy są zdecydowanymi zwolennikami sztucznej inteligencji, przedstawiając nam scenariusze rozwoju i coraz większego jej zastosowania, mówią o tym ze zrozumieniem i z respektem dla wagi tego problemu.
Prace nad ustawą medialną trwają. Znamy jej główne założenia, ale czy pani zdaniem ustawa ma jakieś braki? Jaka jest jej najmocniejsza strona?
– Wiemy, że jest kilka różnych wersji na różnych poziomach oceny, choćby projektów obywatelskich, ale także projektów złożonych już do legislacji jako zasadnicza wypowiedź o sposobie reformy mediów. Wydaje mi się, że bardzo potrzebne są dyskusje – właśnie taka, która odbędzie się choćby tutaj w Lublinie, ale także takie, które odbywają się gdzie indziej. Przede wszystkim potrzebne jest wysłuchanie głosów tych, którzy tworzą te media, którzy pracują w mediach publicznych. Ponieważ zadekretowanie nowego określenia statusu mediów publicznych czy też misyjności mediów ze względu na komercjalizację itd., próba zreformowania, która ma na celu przede wszystkim optymalizację wydatków, to nie wszystko. To znaczy zobowiązuje nas jednak misyjność mediów publicznych i tutaj należy kłaść główny nacisk, jeśli chodzi o przyszłą ustawę medialną – zdefiniowanie dziennikarza i poszanowanie autonomii mediów lokalnych, regionalnych, które są przedłużeniem mediów ogólnopolskich.
Wydaje się, że to będzie rewolucja?
– Myślę, że nie. Nowa ustawa nie może być rewolucyjna, choćby z tego powodu, że jednak minęło trochę czasu od ogłoszenia tych różnych projektów. Minęła także wrzawa związana z ich brakiem przełożenia na praktykę, na pragmatykę pracy dziennikarskiej. Jest to raczej ewolucja, ale uwarunkowana politycznie. Czyli my też musimy mieć świadomość – naukowcy mają prawdopodobnie bardziej niż odbiorcy – że ciągle mówimy o polityzacji mediów, w tym mediów publicznych. W związku z tym wszystkie działania, które można by nazwać rewolucyjnymi, wpisują się już w wielką politykę czy w politykę państwa. Media nie mogą być narzędziem polityki. Media mogą być pasem transmisyjnym treści politycznych z zachowaniem obiektywizmu, wypowiedzi wielu stron. To trzeba bardzo brać pod uwagę, szczególnie dlatego, że jesteśmy społeczeństwem spolaryzowanym, świat jest też spolaryzowany. A po drugie, jednak jest taka tęsknota, jest taka potrzeba do wytworzenia, do zrekonstruowania modelu wiarygodnego dziennikarstwa, w którym media publiczne nie drogą rewolucyjną, ale przywróceniem standardów pracy będą miały najważniejszy głos.
RyK / opr. WM
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum RL