59 ofiar śmiertelnych i prawie 200 osób rannych – to skutki pożaru w Macedonii Północnej. Po tragicznych wydarzeniach kraj ten zwrócił się o pomoc do państw Unii Europejskiej. Część pacjentów trafiło na leczenie za granicą między innymi do Polski. Do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej zostały przetransportowane 2 osoby. Aktualnie przebywają one na oddziale intensywnej terapii dla ciężko poparzonych.
CZYTAJ: Prof. Robert Rejdak doktorem honoris causa uniwersytetu w Kijowie
– Te osoby trafiły do nas wczoraj (18.03) po godzinie 21.00. Transportowane były samolotem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego bezpośrednio z Macedonii na lądowisko w Świdniku. Skąd z kolei karetkami zostały przetransportowane tutaj do nas do oddziału intensywnej terapii dla ciężko poparzonych – mówi w rozmowie z Radiem Lublin zastępca dyrektora Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łęcznej Piotr Tomaka. – Ich stan pozostaje bardzo ciężki. Jesteśmy tak naprawdę w trakcie diagnostyki tych pacjentów. To są głównie oparzenia stopnia drugiego i trzeciego oraz dolnych dróg oddechowych – dodaje.
Jak będzie wyglądało ich leczenie i przyszła rehabilitacja? – Tacy pacjenci wymagają leczenia wielospecjalistycznego i multimodalnego – zaznacza Tomaka. – Tak naprawdę będziemy w tym momencie się koncentrować na wsparciu wydolności ich organów wewnętrznych, ponieważ choroba oparzeniowa powoduje niewydolność wielonarządową. Tutaj głównie będziemy się koncentrować na wsparciu układu oddechowego, który ucierpiał u tych pacjentów. Zespół chirurgiczny będzie zajmował się leczeniem miejscowym ran oparzeniowych. Oczywiście będziemy musieli również wdrożyć terapię żywieniową, antybiotykoterapię. Także takie typowe leczenie dla pacjentów z urazami termicznymi wielomiejscowymi – dodaje.
Jak wygląda możliwość wrócenia tych pacjentów do zdrowia? – Pacjenci są aktualnie w trzeciej dobie po urazie – tłumaczy Tomaka. – Choroba oparzeniowa ma to do siebie, że jej czas i przebieg jest raczej długi. Mierzony w tygodniach, niż w dniach. Dlatego teraz bardzo trudno jest mówić o jakimkolwiek rokowaniu czy powrocie do w miarę normalnego funkcjonowania. Tak naprawdę sami jeszcze nie wiemy. Nie ma takich badań, ani obrazowych czy laboratoryjnych, które moglibyśmy u tych pacjentów wykonać i, które byłyby takim czynnikiem prognostycznym mówiący nam o tym czy dany pacjent przeżyje taki uraz i czy, nawet jeśli przeżyje, będzie w stanie wrócić do takiego funkcjonowania jak to miało miejsce przed wystąpieniem urazu – dodaje.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:
Pacjenci przebywają w izolatkach, co ma zapobiec zagrożeniom związanym z florą bakteryjną inną niż występująca w ich kraju.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, z najnowszych ustaleń śledztwa wynika, że klub, w którym doszło do tragedii, nie posiadał odpowiedniej liczby gaśnic, środki pirotechniczne wykorzystane podczas koncertu były użyte nielegalnie oraz że pomiędzy grupą muzyczną a organizatorami wydarzenia nie zawarto żadnej pisemnej umowy. Już wcześniej władze Macedonii Północnej, podały, że właściciele klubu nie posiadali odpowiedniej licencji pozwalającej na działalność, a w koncercie uczestniczyło dwa razy więcej osób niż sprzedano na niego biletów.
InYa / PAP / opr. PaW
Fot. www.pexels.com