Historyczny sukces lubelskich siatkarzy. W środę (19.03) we Włoszech Bogdanka LUK Lublin zdobyła Puchar Challenge. W dwumeczu zespół trenera Massimo Bottiego okazał się lepszy od Cucine Lube Civitanova. Choć środowy rewanż zakończył się przegraną naszego zespołu po tie-breaku, to jednak dzięki zwycięstwu 3:1 w pierwszym spotkaniu w hali Globus i dwóm wygranym setom w Italii trofeum przyjedzie do Lublina.
Lubelskim siatkarzom i kibicom, tak w trakcie meczu, jak i po nim towarzyszył Józef Kufel: – Wilfedo Leon kręci palcem, pokazuje, że nie, nie było bloku. Robi się cicho w hali Civitanova. Nasi już świętują. Uciszyli się miejscowi kibice, pochowały się krewetki, sardynki i tuńczyki w odmętach Morza Adriatyckiego, bo Bogdanka LUK Lublin wygrywa drugiego seta i wygrywa Puchar Challenge! – tak cieszył się podczas transmisji na antenie Radia Lublin ze zdobycia przez lubelski zespół trofeum.
Drużyna Bogdanki LUK-u podczas spotkania zafundowała sobie i kibicom niemałe emocje, bo pierwsze dwa sety wygrali Włosi, a trzeci zakończył się zwycięstwem lublinian dopiero po długiej grze na przewagi 38:36. – Dla kibiców z całą pewnością było super. A my w pewnym momencie troszeczkę się zdenerwowaliśmy, że wypuścimy z rąk puchar. Nawet gdybyśmy przegrali to spotkanie 3:0 albo 3:1, byłby jeszcze złoty set. Ale chcieliśmy wygrać ten mecz. Spotkania nie wygraliśmy, jednak zdobyliśmy dwa sety, które wystarczyły, żebyśmy zostali zwycięzcą tego pucharu. Cieszymy się bardzo, pozdrawiamy wszystkich kibiców. Trzymajcie za nas dalej kciuki – mówił po spotkaniu środkowy lublinian Jan Nowakowski.
CZYTAJ: „Puchar poszedł w górę!” Bogdanka LUK Lublin z historycznym zwycięstwem!
– Mecz ułożył się tak, że Hitchcock nie powstydziłby się takiego scenariusza. Pierwszy set wypuściliśmy, mając wszystko w swoich rękach. Wydawało się, że Lube jest na fali, natomiast my po dwóch przegranych setach wróciliśmy. Niesamowita historia. Jestem bardzo dumny z całej drużyny. Nie jest łatwą rzeczą wygrać taki puchar na włoskiej ziemi, a nam się udało. To naprawdę kapitalna sprawa dla całego Lublina – cieszył się kapitan LUK-u Bogdanki Marcin Komenda.
Radości z tytułu zdobycia Pucharu Challenge nie ukrywał też przyjmujący lublinian Wilfredo Leon: – Jestem zmęczony, ale bardzo zadowolony. To smakuje, jakbym wygrał Ligę Mistrzów, bo walczyliśmy od początku do końca. Mamy medal, którego brakowało mnie, klubowi i innym zawodnikom. Powoli otworzyliśmy historię dla Bogdanki LUK-u. Ale ona nie jest jeszcze skończona.
CZYTAJ: Wielki dzień lubelskiego sportu! Bogdanka LUK z europejskim pucharem
W to, co się stało, nie do końca może jeszcze uwierzyć prezes klubu Maciej Krzaczek: – Jeszcze to chyba do nas do końca nie dotarło, co się wydarzyło tutaj na włoskiej ziemi. Ale doskonale sobie zdajemy sprawę, że to było coś dużego dla drużyny, dla całego klubu, ale też dla naszego miasta, regionu, sponsorów. To duże wydarzenie, które odbije się wielkim echem w całej Polsce. Był potężny stres. W przebiegu meczu sytuacja ważyła się o włos i to bardzo, bardzo krótki. Na szczęście chłopaki pokazali charakter i wolę walki. Udowodnili swoją wyższość na boisku.
Jednym z ojców sukcesu był trener Bogdanki LUK-u Massimo Bottiego: – To było niesamowite. Wygrać tutaj, przeciwko tej klasy rywalowi – to naprawdę było bardzo skomplikowane. Pierwszy raz jesteśmy w takiej sytuacji, że wygraliśmy coś dużego i możemy się cieszyć. Jestem bardzo dumny z mojej drużyny i całego klubu. To szczęśliwy dzień. W hali widziałem wielu znajomych, którzy przyszli mnie wspierać. Bardzo się z tego cieszę.
Sukces drużyny świętowała we Włoszech także grupa lubelskich kibiców: – Każdy dał maksa i ledwie co mówi. Ale wracamy z pucharem do Polski i Lublina, więc wszyscy są szczęśliwi. Nigdy się nie poddajemy i walczymy do końca, co było widać. W tym roku mamy hasło „na zawale albo wcale”. To było po prostu niesamowite. Dla takich meczów się kibicuje. To były nieprawdopodobne przeżycia i tylko sobie życzyć takich kolejnych. Warto było przyjechać, wziąć urlop. Te wrażenia zostaną na zawsze. Tworzymy historię.
– Bardzo doceniamy, że kibice przelecieli kawał świata, żeby zobaczyć to, jak gramy. Fajnie, że mogą się cieszyć razem z nami z tego pucharu, bo nie przylecieli na marne. Byli siódmą osobą na parkiecie, tą, którą bardzo potrzebowaliśmy. Było ich słychać w całym hałasie w hali – stwierdził Jan Nowakowski.
Do tej pory spośród lubelskich drużyn sukcesy na europejskiej arenie święciły tylko piłkarki ręczne, które w 2001 roku wygrały Puchar EHF, a 17 lat później Puchar Challenge.
Teraz z Pucharu Challenge cieszą się siatkarze Bogdanki LUK Lublin, którzy do Polski wraz z trofeum wracają dziś (20.03) w nocy.
JK / opr. ToMa
Fot. www.cev.eu