Nie milkną komentarze po tragicznym zdarzeniu, w którym podczas interwencji załogi pogotowia ratunkowego w Siedlcach zginął ratownik medyczny ugodzony nożem przez agresywnego pacjenta. Do zdarzenia doszło w sobotę (25.01).
CZYTAJ: „Oddał życie pięknej służbie”. Pożegnanie tragicznie zmarłego ratownika medycznego
Śmiertelnie raniony 64-letni ratownik pochodził z okolic Białej Podlaskiej, pracował też w tamtejszym pogotowiu. Dziś (31.01) w Białej Podlaskiej odbyły się uroczystości pogrzebowe ratownika.
O coraz częstszych przypadkach agresji i możliwościach chronienia interweniujących ratowników Justyna Kowalczyk rozmawiała z doktor Alicją Ciechan, anestezjologiem, zastępcą dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
Rośnie agresja wobec ratowników medycznych
– Agresja faktycznie zdecydowanie wzrosła. Ta sytuacja jest bardzo tragiczna i dramatyczna. Tutaj wynika z tego, że ratownik nie miał możliwości zareagowania, on był zaskoczony. Natomiast ja na przestrzeni lat obserwuję, że kiedyś nie było takich sytuacji. Zdarzały się pojedyncze przypadki, ale tak często takiej agresji, która występuje w stosunku do naszych zespołów ratownictwa medycznego, jest coraz więcej – mówi Alicja Ciechan.
Agresja występuje w bardzo dziwnych sytuacjach
Wynotowałam kilka przykładów – agresywna 24-latka, mężczyzna naruszył nietykalność cielesną ratowniczki, bardzo agresywny 42-latek wobec załogi karetki i na SOR-ze, i alkohol w tle.
– Tu należy podkreślić, że poza alkoholem są środki narkotyczne i psychoaktywne. To też zmienia postawy osób, natomiast niezależnie od tego agresja występuje w bardzo dziwnych sytuacjach – nawet w takich, że ktoś uważa, że karetka za długo jedzie. My nie decydujemy o tym, kiedy karetka wyjedzie. To dyspozytor medyczny przyjmuje zgłoszenie, ocenia daną sytuację czy jest nagła czy nie, i wysyła najbliższą karetkę. Karetek też jest ograniczona ilość i nie ma takiej możliwości, że do każdego przypadku wyjedzie karetka. One są dedykowane do wyjazdów, które faktycznie są stanami nagłego zagrożenia zdrowotnego. I po to ten Państwowy System Ratownictwa został stworzony, żeby osoby, które są w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, czyli wymagają natychmiastowej pomocy podjęcia różnych czynności, przewiezienia do szpitala, żeby tę pomoc otrzymały. Natomiast w wielu przypadkach wyjazdy nie są uzasadnione, czasami nawet samo poinformowanie, że można było skorzystać z innej pomocy zaraz wiąże się z agresją. To jest i agresja słowna, a nawet groźby karalne – takie rzeczy się zdarzają – dodaje zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
Za akty agresji wobec ratowników grożą kary
Coraz częściej mówi się o tym, że ratownik medyczny podczas wykonywania swoich czynności jest objęty ochroną taką, jak funkcjonariusz publiczny. Czy ludzie to rozumieją?
– Wydaje mi się, że nie rozumieją. Natomiast jest to zapewnione i w Ustawie o państwowym ratownictwie medycznym, i w Kodeksie karnym. Za takie akty agresji wobec ratowników grożą kary i w naszym pogotowiu ratownicy zgłaszają takie sytuacje. One są zgłaszane do policji, wówczas są prowadzone postępowania – tłumaczy dr Alicja Ciechan.
Zbyt małe kary
Poszukałam, jakie to są kary orzekane przez sądy. Nie kwestionuje kompetencji sędziego, ale w większości to są kary, które nie pełnią tej roli odstraszającej, bo np. to są głównie prace publiczne.
– To są faktycznie zbyt małe kary. Powinny być kary pozwalające na to, aby ktoś zrozumiał i żeby społeczeństwo widziało, że jest to nieuchronna kara – dopowiada zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. – W niektórych sytuacja jest takie tłumaczenie, że ktoś był w stresie, że tak zareagował i myślę, że sąd bierze pod uwagę taką sytuację. Niemniej trudno tłumaczyć stresem, że się zachowuje do kogoś agresywnie. Jeśli jest się chorym, to agresja nie powinna mieć miejsca.
CZYTAJ: O zwiększeniu bezpieczeństwa ratowników medycznych. Po spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia
A co w takim razie państwo jako instytucja w tym momencie robicie, żeby przygotować tych ratowników? Rozumiem, że w systemie szkolenia są zajęcia np. z samoobrony?
– Ratownicy są szkoleni, kończą licencjaty i myślę, że to będzie wprowadzone, bo takiego obowiązkowego szkolenia nie było do tej pory z uwagi na to, że aż takich sytuacji nie było. Dobre są te inicjatywy, które w tej chwili ratownicy wspólnie z ministerstwami zgłosili, również ze związkami zawodowymi. I w tej chwili powstaje samorząd ratowników medycznych i oni się w to również zaangażowali, więc jest kilka takich aspektów, które będą realizowane. Nie da się wszystkiego zrobić natychmiast – zaznacza dr Ciechan.
Wprowadzenie obowiązkowych szkoleń
Zarząd wczoraj (29.01) zapowiedział ustami premiera, że zostaną podjęte szybkie działania.
– Nie da się wszystkiego szybko zrobić. Na pewno takie informacje medialne na temat tego, co grozi za agresję wobec ratowników powinny być wyjątkowo dobrze naświetlone w mediach. Mówi się również o tym, żeby wprowadzić obowiązkowe szkolenie w zakresie samoobrony czy radzenia sobie z sytuacjami agresywnymi. Również była propozycja dotycząca chociażby wsparcia psychologicznego, bo ustawowo dyspozytorzy medyczni mają zapewnioną pomoc psychologiczną, natomiast zespoły ratownictwa nie. I tutaj na pewno to miałoby duże znaczenie i zabezpieczenie się w jakiś sposób – mieliśmy taką sytuację, kiedy jeden z ratowników u nas również mógł być tak ugodzony nożem, niemniej miał taką kamizelkę, która pozwoliła na to, że nic się nie stało – mówi dr Ciechan.
Specjalne kamizelki i gaz pieprzowy
Mówi się o tym, że kamizelki wejdą na wyposażenie stałe załóg ratowniczych. Mówi się także o tym, że powinny zostać rozszerzone uprawnienia ratownika medycznego np. do noszenia gazu pieprzowego.
– Po pierwsze musieliby być szkoleni ratownicy w tym kierunku i musiałoby być określenie, w jakich przypadkach mogliby takiego gazu użyć. W sytuacji samoobrony uważam, że taka sytuacja mogłaby zaistnieć. Wszystkich sytuacji nie przewidzimy, niektóre z nich są zaskakujące i wydaje się, że w sytuacjach, gdzie mielibyśmy informacje, że ktoś już wywoływał niebezpieczne sytuacje czy jest to znane środowisko, żeby nas jednak wspomagała policja – dodaje dr Alicja Ciechan.
JuK / opr. AKos
Fot. Weronika Uziębło