43 lata temu wprowadzono w Polsce stan wojenny. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego z generałem Wojciechem Jaruzelskim na czele wprowadziła w Polsce stan wojenny. W ten sposób komuniści chcieli spacyfikować Solidarność oraz domagający się wolności naród.
– Celem stanu wojennego była likwidacja protestów społecznych oraz wstrzymanie procesów demokratycznych zainicjowanych w sierpniu 1980 roku – mówi dyrektor lubelskiego oddziału IPN – u Robert Derewenda. – Mimo całych dekad komunizacji Polski Polacy nie pozwolili sobie na odebranie wolności. I jeszcze w roku 1981 tyle lat po II wojnie światowej, po wprowadzeniu systemu komunistycznego w Polsce, komuniści musieli całym aparatem represji, milicją, ZOMO, Służbą Bezpieczeństwa, wojskiem utrzymywać na bagnetach ten system komunistyczny, strzelając do bezbronnych robotników, czy górników kopalni ‘Wujek”.
Jak mieszkańcy Lublina zapamiętali ten dzień?
– Wredna data, dlatego że wszyscy bardzo to przeżyliśmy. Moje dzieci chciały sobie nastawić telewizor, ja włączam, a tu za chwilę ukazał się Jaruzelski i ogłosił, jak to ojczyzna jest zagrożona. Kiedy wyszliśmy, zobaczyliśmy czołgi, dzieci się denerwowały. Czołgi stały tu na Lipowej, śnieg był wtedy duży, ciężkie czasy – opowiada jedna z mieszkanek miasta.
– Co najmniej od kilku miesięcy przed wprowadzeniem stanu wojennego czyniono intensywne przygotowania do takiej akcji – mówi Marcin Dąbrowski z Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie. – Jako ciekawostkę można podać, że w sierpniu 1981 roku wydrukowano afisze, które potem w pierwszych dniach stanu wojennego rozklejano na ulicach. One były drukowane poza Polską w Związku Sowieckim, więc do tego stopnia komuniści polscy już czuli się niepewnie. Nie kontrolowali sytuacji w kraju i bali się drukować czegoś takiego w Polsce, żeby nie wydało się, że przygotowują akcję w postaci stanu wojennego. To dramatyczne wydarzenie, bo było to rozwiązanie siłowe. Już pierwszej nocy pochwycono wielu czołowych działaczy “Solidarności”. Chodziło o to, żeby pozbawić tę organizację możliwości podjęcia jakiegoś oporu po 13 grudnia. Ten opór mimo to był podjęty, czyli podjęto strajki w zakładach pracy.
A jaki cel przyświecał rekonstruktorom?
– Chcemy pokazać młodzieży, bo młodzież nie pamięta tego okresu – mówi jeden z rekonstruktorów Paweł Młynarski. – Czyli pałowanie i rozganianie, za nielegalne ulotki niektórzy ludzie poszli do więzienia.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z REKONSTRUKCJI ZOMO
Wspomnienia z tamtych lat są ciągle żywe
– Dzień był trudny, ponieważ dowiedziałem się już wczesnym rankiem, że sytuacja jest jakaś nienormalna, że coś się dzieje – wspomina Marian Król, przewodniczący Regionu Środkowo-wschodniego NSZZ “Solidarność”. – Że wojsko i milicja otaczają miasto Świdnik, w którym mieszkałem. W takiej sytuacji mieliśmy za zadanie, żeby pójść w miejsce pracy do zakładu, bo jestem pracownikiem WSK PZL Świdnik i tam już od 4 rano przebywałem, organizowaliśmy już komitet strajkowy. I szykowaliśmy się do tego, żeby się jakoś ówczesnej huncie wojskowej nie dać zniewolić. No i myślę, że przynajmniej wpisaliśmy się dosyć znacząco w historię, bo do 16. okupowaliśmy zakład, aż wyrzucono nas siłą. Był to jeden z kilku zakładów w Polsce pacyfikowany w taki sposób: nie na zasadzie porozumienia, negocjacji tak jak np. w fabryce samochodów. My walczyliśmy do 6 rano i stawialiśmy bierny opór, czyli oddawaliśmy tylko to, co oni nam wrzucali – petardy, gaz i inne materiały, które wybuchały pod nogami. I o dziwo, nikomu w tamtym czasie nic tak naprawdę się nie stało, chociaż strzelano też do nas z ostrej amunicji.
CZYTAJ: Lubelska Caritas uruchamia zbiórkę dla pogorzelców z Idalina
– Mąż pracował w FSC (Fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie, przyp. red.). Był w zarządzie, brał czynny udział, nawet ogłaszał przez mikrofon, a później za działalność został dyscyplinarnie wyrzucony w pracy. 9 miesięcy nie pracował. A ja jako żona – a to kontrole, a to, brzydko mówiąc, suka przed oknem. Mój mąż był pilnowany przez 4 komisariaty, przesłuchiwany całą wigilię na policji. To zostaje w pamięci do końca – zwierza się jedna z mieszkanek Lublina.
Stan wojenny trwał do 22 lipca 1983 roku.
LilKa / opr. LisA
Fot. Piotr Michalski