Wspólna modlitwa, łamanie się opłatkiem, a także życzenia – dziś (19.12) w Lublinie odbyła się Wigilia Dobroci. Jak co roku wolontariusze Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta przy wspólnym stole zgromadzili osoby potrzebujące.
– To jest szczególny czas, kiedy samotność jest odczuwalna jeszcze bardziej – mówi prezes Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta Małgorzata Krauze-Hałas. – Oprócz tradycyjnego posiłku, tradycyjnej Wigilii Dobroci, która co roku w Kuchni Brata Alberta przy Zielonej się odbywa, przygotowaliśmy również paczki na święta. Osoby potrzebujące znajdą w nich produkty na przygotowanie świąt w domach, w miejscach zamieszkania. Tam się znajdują śledzie, pierogi, barszcz, kukurydza, majonez, produkty do zrobienia sałatki jarzynowej. Wszystko to co jest niezbędne, co pozwoli osobom potrzebującym nie spędzać świąt przy pustym stole.
– Z serca to wszystko robię, już paręnaście lat tu jestem – opowiada Anna Wypuszcz. – Staram się, żeby jakoś pomagać tym ludziom. Dopóki jeszcze zdrowie mam to gotuję, wydaję. Więcej ludzi przychodzi, więcej starszych osób. Jest też dużo młodych. Przychodzą też ukraińskie dzieci. Bułki, chleb, po to przychodzą przeważnie. Dużo jest twarzy nieznajomych.
CZYTAJ: Za śmieci jak za wodę. Będą podwyżki w Lublinie?
– Liczba osób potrzebujących, które przychodzą do kuchni Brata Alberta, jest coraz większa – przyznaje Małgorzata Krauze-Hałas. – Zdecydowanie widzimy wzrost liczby osób młodych, które tu przychodzą. To są osoby, które zmagają się z różnego rodzaju problemami życiowymi. Osoby uzależnione, osoby zmagające się z chorobami, również psychicznymi. Osoby samotne, takie, które nie potrafią sobie poradzić. To co łączy te wszystkie osoby, to że nie mają systemu wsparcia, nie mają bliskich, nie mają rodzin, osób zaufanych, które mogą im pomóc wyjść z tego kryzysu. Średnia wieku takich osób to około 30 lat.
– Jest takie miejsce, gdzie można się spotkać, podzielić się opłatkiem i porozmawiać. Przyszedłem na Zieloną trochę pobyć z normalnymi ludźmi, porozmawiać, podzielić się. Niektórzy może potrzebują bardziej drugiej osoby niż innego wsparcia. To jest dużo – przyznają uczestnicy wigilii.
– Rzadko ludzie opowiadają o swoich sytuacjach – opowiada Anna Wypuszcz. – Kiedy spytam to tak, ale raczej jest to w ukryciu. Taka starsza pani przychodzi tu z wózkiem. Ona jeszcze synowi i córce dwa wiadereczka zupy bierze. Coś okropnego. Pytam czy córka nie może przyjść? Nie, bo ona jest chora. Przychodzi, czołga się tutaj. Jest tragedia. Człowiek z dobrego serca daje więcej, bo to jest starsza pani. Szkoda tych ludzi. Tak im się życie potoczyło.
W tym roku w Wigilii Dobroci, przygotowanej przez Bractwo Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta, wzięło udział około 400 osób. Są to osoby bezdomne, samotne czy niepełnosprawne.
InYa / opr. PrzeG
Fot. Piotr Michalski