Zwycięskie zakończenie roku na Arenie Lublin. Motor wygrał czwarty mecz z rzędu, pokonując u siebie Radomiaka Radom. Jedyną bramkę dla lublinian strzelił Paweł Stolarski w 21 minucie.
– To nie była przypadkowa akcja – zaznacza Stolarski. – To wszystko było wytrenowane. Ćwiczymy stałe fragmenty gry, więc nic w naszej grze ani stałych fragmentach nie dzieje się z przypadku. Cieszę się, że udało się zdobyć bramkę, a co najważniejsze, zagrać na zero z tyłu.
Ostatni przed własną publicznością mecz, w tym udanym dla Motoru Lublin, roku nie był może wybitnym widowiskiem, ale zakończył się pomyślnie dla beniaminka ekstraklasy.
Przed rozpoczęciem spotkania kibice we współpracy ze sztukmistrzami przy wyłączonych światłach zorganizowali efektowny pokaz sztucznych ogni.
Pierwszą połowa przebiegała pod znakiem przewagi gospodarzy, choć żadna z drużyn nie potrafiła zbytnio stworzyć sobie dogodnych sytuacji do zdobycia goli.
Jedyna bramka padła po stałym fragmencie gry, kiedy po rzucie rożnym wykonywanym przez Bartosza Wolskiego piłka trafiła pod nogi Pawła Stolarskiego, a ten pewnym strzałem umieścił ją w siatce.
Po zmianie stron większą przewagę uzyskali przyjezdni, ale nie potrafili tego sfinalizować wyrównującym trafieniem, bo dobrze dysponowany był tego dnia bramkarz Motoru Kacper Rosa. Szczególną, podwójną udaną interwencją popisał się w 75. minucie najpierw broniąc silny strzał z rzutu wolnego Roberto Alvesa, a po chwili dobitkę Zie Quattary.
Motor w tej części meczu miał okazję do podwyższenia w 83. minucie, kiedy w zamieszaniu z linii bramkowej piłkę wybił Kuiz Gustavo.
Jeszcze w 87. minucie kapitalną indywidualną akcję przeprowadził Senegalczyk Mbaye N’Diaye, ale po minięciu czterech zawodników Radomiaka strzelił niecelnie.
Z kolejnej wygranej bardzo zadowolony jest kapitan lubelskiego zespołu Piotr Ceglarz.
– Na pewno cieszy to czwarte zwycięstwo z rzędu, ale też wydaje mi się, że mogliśmy wygrać ten mecz troszkę wyżej. W niektórych sytuacjach mogliśmy się lepiej zachować, ale już też nie bądźmy tacy zachłanni. Ważne, że są 3 punkty.
Rozgoryczenia nie ukrywa pomocnik Radomiaka Jan Grzesik.
– Każdy, kto oglądał ten mecz, na pewno był rozczarowany po pierwszej połowie, gdzie straciliśmy bramkę. To był pierwszy punkt, który zdecydowanie rozczarował – mówi Grzesik. – Wynik jest rozczarowaniem dla klubu, dla nas, a przede wszystkim dla kibiców, którzy przyjechali tutaj liczną grupą. Każdy wie, że szkoda; wyniki nas w tym momencie nie bronią. Musimy się z tego podnieść. Mamy jeszcze dwa mecze, żeby zapunktować.
Motor ma 27 punktów i awansował na siódme miejsce w tabeli. W sobotę (07.12) w ostatnim meczu w 2024 roku lubelski zespół na wyjeździe zmierzy się z Rakowem Częstochowa.
RL / JK / opr. MaTo / PrzeG / WM
Fot. Iwona Burdzanowska