17 grudnia kończy działalność ostatni w Polsce kiosk “Ruchu”. Spółka, informując o wycofaniu się z rynku, uzasadniała decyzję coraz gorszymi wynikami finansowymi popularnych punktów sprzedaży.
Na początek trochę historii.
– Pierwszy kiosk ruchu został otwarty w styczniu 1919 roku na peronie dworca głównego w Warszawie – mówi Jerzy Lemański z Narodowego Muzeum Techniki. – One miały za zadanie sprzedawać przede wszystkim to, co potrzebne jest podróżnym wsiadającym do pociągu, czyli jakieś herbatniki, słodycze coś do picia i ewentualnie coś do poczytania.
Złoty okres kiosków
Największą popularnością kioski cieszyły się w okresie PRL. Dokumentowali to w 1967 roku autorzy Polskiej Kroniki Filmowej. – Jest już także pierwsza klientka, co prawda tylko po bilety tramwajowe. Oto nadchodzi chwila kulminacyjna – przywieźli “Ekspres”. Jeden wyrwany ze skromnej puli egzemplarz kupuje prywatnie pierwsza zmiana pracownic kiosku. A wieczorem, wiadomo, mydełka, guma do życia i proszek Ixi.
W latach 70. ubiegłego wieku, w czasach największej świetności przedsiębiorstwo zatrudniało około 50 tysięcy osób. W 2006 roku firma z sukcesem debiutowała na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych, ale kolejne lata przyniosły problemy finansowe. Nie udała się próba ratowania projektu. Ostatecznie z końcem tego roku zapadła decyzja o likwidacji kiosków “Ruchu”.
Kiosk Ruchu na łódzkim osiedlu Doły, lata 60. XX wieku, Ignacy Płażewski, CC BY-SA 3.0 PL, via Wikimedia Commons
Kioski znikają z krajobrazów miast
W krajobrazie miasta zostają już tylko kioski prowadzone przez prywatnych przedsiębiorców. Pracują w nich jednak często osoby, które były zatrudnione w “Ruchu” jak Grażyna Jasińska z Lublina.
– Towaru mamy niewiele, ponieważ tutaj są inne sklepy. To takie podstawowe rzeczy – prasa, papierosy, bilety. Kiedyś pracowałam w “Ruchu”, ale to było pod koniec lat 80. i w latach 90. Jak tylko klienci zobaczyli samochód, to ustawiała się kolejka i były wykupowane proszki do prania, mydła, szampony. Wtedy ten towar sprzedawał się w mgnieniu oka. Było mnóstwo teczek, odkładało się gazety i było ich naprawdę cała kupa. Teraz dostajemy po jednym egzemplarzu czy dwa, bo papierowe gazety już się nie sprzedają. Kilka krzyżówek się sprzeda. Kiedyś były zupełnie inne czasy, bo ludzie czytali więcej prasy, nie było internetu. Teraz nawet starsi się nim posługują. Ale mam jeszcze kilka teczek i wkładam do nich gazety – mówi pani Grażyna.
CZYTAJ: Ale to już było i nie wróci więcej. Sentymentalna podróż śladami kultowych lubelskich lokali
W szczycie swojej działalności Ruch prowadził ponad 31 tysięcy kiosków. Nic dziwnego, że mamy co wspominać.
– Znikają, zauważyłem, że jest ich coraz mniej. Te kioski ruchu spełniały swoją rolę przede wszystkim moim zdaniem w sferze kulturowej, bo były tam gazety w dużym wyborze. Poza tym były tam napoje kupowane latem przez ludzi spragnionych, drobne słodycze, komu to przeszkadzało? – uważają mieszkańcy Lublina.
Wśród przyczyn porażki eksperci wymieniają upadek sprzedaży prasy, także biletów komunikacji publicznej, a do tego dużą konkurencję w postaci sklepików popularnych sieci oraz rosnące koszty dzierżawy miejsc, na których stały kioski.
Przedsiębiorstwo ujawniło zarazem, że około 60 kiosków Ruchu przetrwa, ponieważ ajenci postanowili prowadzić je na własny rachunek.
TSpi / opr. LisA
Fot. WrS.tm.pl, Public domain, via Wikimedia Commons