Czworaczki, trojaczki oraz jedynacy urodzeni przedwcześnie spotkali się w jednym miejscu. Dziś (15.11) w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie odbył się Dzień Wcześniaka.
– Dla nas to zawsze bardzo wzruszające chwile, kiedy przychodzą do nas dzieci, o życie których walczyliśmy – mówi lekarz kierujący Oddziałem Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4, Eulalia Majewska. – Odsetek wcześniactwa to powyżej 7 proc, średnio ok. 10, w zależności od ośrodka. U nas, ponieważ mamy ośrodek trzeciostopniowy, to mamy odsetek wcześniactwa bardzo wysoki, dochodzący nawet do 18 procent. Granica przeżywalności obniżyła się. W tej chwili uznaje się za nią 23 tydzień ciąży albo wagę 500 gramów. Nie zawsze masa ciała jest adekwatna do czasu trwania ciąży. To takie jeszcze czynniki rokownicze, które bierzemy pod uwagę. Nie każde 23 tygodnie są równe sobie. Niektóre wcześniaki mają 23 tygodnie i wykazują oprócz bicia serca inne czynności życiowe, natomiast większość znajduje się jednak w ciężkich warunkach.
CZYTAJ: Pół miliarda na inwestycje. Jest projekt budżetu Lublina
– Już blisko 40 lat, jak pracuję w tym szpitalu – mówi Iwona Sławińska, położna oddziałowa z Oddziału Intensywnej Terapii Noworodka. – Skok, postęp – szczególnie w dziedzinie neonatologii jest potężny – od inkubatorów, które były bardzo podstawowej opieki, poprzez urządzenia, które są bogate w elektronikę, bogate w możliwości monitorowania wszystkich funkcji życiowych dziecka, które jest położone do inkubatora. Mają specjalne funkcje. Pojawił się również sprzęt, który wspomaga oddychanie. To ogromna różnica. Jesteśmy świadkami kolosalnego skoku jeżeli chodzi o postęp w neonatologii, w opiece nad noworodkiem chorym i niedojrzałym. Za tzw. dawnych czasów, jak rozpoczynałam pracę, dzieci urodzone przed terminem nie miały takich szans na przeżycie jak te, które mają w tej chwili.
– To duże, ogromne emocje – mówi Krzysztof Szeniak, ojciec trojaczków. – Chłopaki urodzili się w siódmym miesiącu ciąży. Na szczęście ważyli ok. 1,5 kg każdy, więc nie było to wbrew pozorom tak mało jeśli chodzi o wcześniaki, szczególnie o trojaczki. Na szczęście tutaj wszystko było dobrze. Pierwsze dni spędzili oczywiście w inkubatorach.
CZYTAJ: „Zardzewiała śmierć czyha w ziemi”. Niewybuch z Lublina usunięty i wywieziony [ZDJĘCIA]
– Jestem mamą Miłoszka, urodzonego w 33. tygodniu ciąży – mówi Katarzyna Gromek-Stasicka. – Było ciężko, ale już wychodzimy na prostą. Miłoszek chciał się rodzić w piątym miesiącu ciąży, ale dzięki lekarzom z tutejszego szpitala udało nam się doleżeć do 33. tygodnia. Ale trzeba było robić cesarskie cięcie ratujące życie. I to było chyba najgorsze. Miłoszek był drobniutki, malutki.
– Nasza najmniejsza pacjentka miała poniżej 500 g. Udało się ją uratować, wyszła szczęśliwie do domu – mówi Iwona Sławińska. – Mamy sporo dzieci poniżej 1000 g, które z oddziału zostały wypisane. Te dzieci nas odwiedzają. Najpierw malutkie, kilogramowe dzieciątko leżało ciężko chore w inkubatorze, podłączone do aparatury, a dzisiaj przychodzi i prezentuje swoje umiejętności.
– My zawsze podziwiamy tę ich wolę życia – mówi Eulalia Majewska. – One cierpią, bo nie da się ukryć, że wszystkie te procedury są bolesne, począwszy od wspomagania oddychania – przecież cały czas albo w nosie albo w tchawicy są jakieś rurki. Dokoła wszędzie wkłucia dożylne, centralne i obwodowe, różne czujniki – to wszystko jest bolesne, więc one od urodzenia mają ten wielki bagaż ze sobą. Mimo że malutkie dziecko, to z dużym bagażem. I muszą dalej walczyć oto, żeby osiągnąć swoje cele rozwojowe. Są bardzo waleczne i mają ogromną wolę życia.
Światowy Dzień Wcześniaka będzie obchodzony w najbliższą niedzielę. Jest to święto mające na celu zwiększenie świadomość dotyczącą problemów przedwcześnie urodzonych dzieci oraz ich rodzin.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. Iwona Burdzanowska / USK nr 4 w Lublinie