Czwarty już album jednego z tych szczęśliwców, którym udało się zaistnieć dzięki koncertom otwartego mikrofonu. Na jednym z nich znalazł się ktoś, kto wrzucił do internetu występ śpiewającego Baya, ten z kolei zobaczył łowca talentów jednej z wytwórni. A potem było już tylko z górki. Debiutancki album pokrył się dwukrotnie platyną, a kolejne dwie duże płyty także cieszyły się powodzeniem. Więcej niż pewne, że i to najnowsze dzieło sympatycznego Brytyjczyka w magazynach zalegać nie będzie.
AM
Fot. nadesłane