Spali, zamiast pilnować podejrzanego o podwójne zabójstwo Bartłomieja B. Prokuratura nie ma żadnych wątpliwości – strażnicy więzienni, którzy konwojowali osadzonego dopuścili się rażących nieprawidłowości.
– Zachowanie funkcjonariuszy umożliwiło ucieczkę podejrzanego ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu, prokurator Rafał Kawalec. – Przede wszystkim z dotychczasowych ustaleń wynika, iż w czasie wykonywania przez nich obowiązków służbowych nie przebywali w jednym pomieszczeniu z osobą pozbawioną wolności, nie sprawowali bezpośredniego nadzoru nad nią, co ostatecznie umożliwiło Bartłomiejowi B. zdjęcie kajdanek, opuszczenie budynku szpitala, wcześniej poprzedzone dość swobodnym poruszaniem się po terenie tego budynku. Mogę potwierdzić, że z naszych dotychczasowych ustaleń wynikających z oględzin monitoringu wynika, że w czasie poprzedzającym ucieczkę, jak i po niej, dwaj funkcjonariusze Służby Więziennej spali podczas służby.
CZYTAJ: Schwytany po 10 dniach od ucieczki. Bartłomiej B. trafił do Zakładu Karnego w Rzeszowie
„Strażnicy więzienni, którzy mieli pilnować podejrzanego o podwójne zabójstwo Bartłomieja B., a dopuścili do jego ucieczki, mogą być nawet wydaleni ze służby” – informuje Służba Więzienna.
– To niedopuszczalna sytuacja – mówi rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej, podpułkownik Arleta Pęconek. – Z wstępnych ustaleń czynności wyjaśniającej wynika, że ci funkcjonariusze spali w nocy w trakcie konwojowania osadzonego. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w Służbie Więziennej. Obecnie postępowania dyscyplinarne są na końcowych etapach, które mogą zakończyć się karą dyscyplinarną nawet w postaci kary wydalenia ze służby.
CZYTAJ: Uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. Został zatrzymany!
Przypomnijmy, że do ucieczki Bartłomieja B. ze szpitala w Radecznicy doszło 7 października. Poszukiwania mężczyzny trwały przez 10 dni. Bartłomieja B. zatrzymano we wsi Żarnowa na Podkarpaciu, około 120 km od Radecznicy.
MaTo/ opr. DySzcz
Fot. Policja Lubelska FB