Rośnie liczba wypadków z udziałem łosi. W niedzielę (22.09) w województwie lubelskim doszło do dwóch takich zdarzeń. Na obwodnicy Kraśnika po zderzeniu się ze zwierzęciem zginął motocyklista. Tego samego dnia w Opolu Lubelskim łoś wbiegł na drogę i zderzył się z samochodem osobowym.
– W tym roku doszło do 10 wypadków z udziałem dzikich zwierząt, były 3 ofiary śmiertelne – mówi aspirant Renata Szpakowska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – 7 osób było rannych i ponad 1500 kolizji. Warto dodać, że te 3 osoby, które zginęły w czasie tych wypadków, to po zderzeniu z łosiem. Analogicznie biorąc pod uwagę poprzedni rok, za ten sam okres mieliśmy tylko 5 wypadków, żadnej ofiary śmiertelnej, 6 osób rannych i również ponad 1500 kolizji. Warto zaznaczyć, że nie jesteśmy w stanie rozgraniczyć ilości zdarzeń pod kątem konkretnych zwierząt. Te 3 ofiary śmiertelne z uwagi na tego łosia, są już namacalne, gdzie faktycznie można było to wyłuskać z naszej statystyki.
Gwałtowny wzrost populacji łosia
– Liczebność populacji łosi w ostatnich latach gwałtownie i systematycznie wzrasta – zauważa Marian Flis, kierownik Zakładu Gospodarki Łowieckiej Katedry Etologii Zwierząt i Łowiectwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Z czego to wynika? Przede wszystkim z tego, że już ponad 20 lat łosie są objęte tzw. moratorium. Są to takie specyficzne przepisy związane z tym, że łoś jako gatunek pozostaje na liście zwierząt łownych, ale z całorocznym okresem ochronnym. Czyli opiekują się nimi myśliwi, monitorują ten gatunek, ale jednocześnie jest zakaz polowań na ten gatunek. I w związku z tym, że ten okres trwa już ponad 20 lat, ta populacja się rozmnożyła. A skoro się rozmnożyła, to siłą rzeczy rozprzestrzenia się. Występuje tzw. dyspersja osobnicza. I dlatego te zwierzęta częściej widzimy, bo one po prostu migrują. Zwłaszcza osobniki młodsze szukają swojego miejsca w ekosystemie, bo w niektórych rejonach jest przegęszczenie.
CZYTAJ: Uważajmy na drogach! Łosie stwarzają coraz większe zagrożenie
– Rzeczywiście łoś w tej chwili ma dużą populację – mówi Anna Sternik, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. – Od 2001 roku, czyli od momentu wprowadzenia moratorium obserwujemy stały wzrost populacji. Szacujemy, że na moment wprowadzenia moratorium było to kilkaset sztuk, a w tej chwili szacuje się, że łosia jest nawet 7,5 tysiąca. To bardzo dużo. Wiemy, że tej populacji jest za dużo, a szacuje się ją na około 1,5 tysiąca – to byłaby taka liczba, która nie wpływałaby znacząco na szkody w uprawach, czy to leśnych, czy też rolnych.
Łosie przestały być skryte
– U większości gatunków następują zmiany behawioralne – tłumaczy Marian Flis. – Co to oznacza? Gatunki, które do tej pory prowadziły bardzo skryty tryb życia, ewentualnie dość często w popłochu uciekały na widok człowieka, jak gdyby tolerują tego człowieka, a co więcej czasami idą w stronę tego człowieka. To jest efekt zmian nie tylko związanych z dokarmianiem. Po prostu teren bytowania zwierząt staje się coraz bardziej ograniczony – to jest moje prywatne zdanie, ale też potwierdzone w wielu innych obserwacjach, tym bardziej w doniesieniach naukowych. Infrastruktura drogowa, przede wszystkim budownictwo mieszkaniowe – wystarczy spojrzeć, co się dzieje wokół Lublina. Te pola, które do niedawna stanowiły podstawowy biotop saren, jeleni, łosi, gdzie zwierzęta rankami i wieczorami wychodziły na żer – teraz zwierzęta są z tych miejsc coraz bardziej wypychane. Następują więc koncentracje, ale z drugiej strony zwierzęta też stopniowo przyzwyczajają się do ludzi i akceptują ich obecność. Przystosowują się w tej sposób, że potrafią żyć w tym samym środowisku, co ludzie.
Jak zachować się na drodze i przy spotkaniu z łosiem?
– My obserwujemy, że wtedy kiedy nadchodzi jesień, zima czy wczesna wiosna, tych zdarzeń z udziałem zwierzyny mamy zdecydowanie więcej – dodaje asp. Renata Szpakowska. – To taki też czas, gdzie te zwierzęta zaczynają swoje podróże, szukają pożywienia, przemieszczają się, żeby spocząć na zimę. Pamiętajmy, że są to zwierzęta stadne. Niech nas nie zmyli to, że jeśli jedna sarna nam przebiegła ulicę i nic się nie stało, to kolejnej nie będzie. Możemy się spodziewać, że za chwilę wybiegnie kolejna. Nie trąbimy, nie mrugamy światłami, ponieważ to może dodatkowo rozproszyć tę dziką zwierzynę i ona nie będzie wiedziała, jak się ma zachować. Przede wszystkim zwracamy uwagę na znaki, na ograniczenia prędkości. Im mniejsza prędkość, tym skutki takiego zdarzenia, jeżeli już do niego dojdzie, będą na pewno dużo mniejsze, niż wtedy, kiedy będziemy jechali z dużą prędkością.
CZYTAJ: Tragedia na obwodnicy. Motocyklista zginął po zderzeniu z łosiem
– Łoś z reguły nie podejdzie śmiało do człowieka – mówi Anna Sternik. – My również nie podchodźmy, nie straszmy, zachowujmy się cicho, starajmy się oddalić niepostrzeżenie, bo jednak las to jest dom zwierząt. My tam jesteśmy gośćmi. Natomiast jeśli zdarzy się, że zobaczymy dzikie zwierzę w mieście, najlepiej zadzwonić na numer 112 albo na straż miejską i powiadomić służby.
Leśnicy ostrzegają, że w okresie jesiennym łosie będą bardziej aktywne. Jest to związane z okresem godowym. Może on potrwać do połowy października.
InYa / opr. LisA
Fot. wikipedia.org