Dotychczasowe poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego, który w zeszły poniedziałek wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów w gminie Tyszowce, nie przyniosły rezultatu. Poszukiwania planowane są jeszcze na poniedziałek (02.09). Tego dnia ma także zapaść decyzja, czy będą kontynuowane, czy zawieszone.
W niedzielę (01.09) w szukanie niezidentyfikowanego obiektu powietrznego zaangażowanych było ponad 260 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej – poinformowała PAP zastępca rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) mjr Ewa Złotnicka.
Przeszukano obszar około 32 kilometrów kwadratowych terenów w rejonie miejscowości Krzywystok i Komarów Osada, a także na zachód od miejscowości Jarosławiec i Łabuńki Drugie. To tereny w powiecie zamojskim.
CZYTAJ: Poszukiwania na razie zakończone. Żołnierze wciąż nie odnaleźli obiektu
„Poszukiwania będą kontynuowane jeszcze w poniedziałek, na wschód od miejscowości Tyszowce. Jutro będzie też podjęta decyzja przez dowódcę, czy będą nadal kontynuowane czy zawieszone” – dodała mjr Złotnicka.
Od poniedziałku żołnierze z 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, wspomagani przez pododdziały konne i bezzałogowy statek powietrzny, sprawdzili w sumie około 180 kilometrów kwadratowych terenów w powiatach tomaszowskim, hrubieszowskim i zamojskim. Dotychczas niczego nie znaleziono.
Dowódca Operacyjny RSZ gen. Maciej Klisz informował w czwartek, że obszar prawdopodobnego upadku obiektu w całości przeszukano za pomocą wojskowych śmigłowców, w związku tym zdecydowano o zawieszeniu poszukiwań z ich użyciem. Natomiast poszukiwania naziemne obiektu mają być kontynuowane do 2 września.
CZYTAJ: „Był przeraźliwy huk”. Żołnierze szukają obiektu, który wleciał znad Ukrainy
Według informacji podanych przez Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43, na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród, wleciał prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny. Obiekt zanikł na radarach w rejonie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa. Analiza trajektorii lotu, prędkości i wysokości, z jaką się ten obiekt poruszał – według przypuszczeń wojska – pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę. Wojsko nie wyklucza też, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.
CZYTAJ: 260 żołnierzy bierze udział w poszukiwaniach obiektu, który naruszył polską przestrzeń powietrzną
W nocy z ubiegłej niedzieli na poniedziałek Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy, w tym także sąsiadujący z Polską obwód lwowski. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych podał wówczas, że Rosja wystrzeliła wtedy ponad setkę rakiet różnych typów i około 100 dronów-kamikadze Shahed.
Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.
PAP / RL /opr. LisA
Fot. archiwum