Piłkarze Motoru Lublin przegrali na własnym stadionie 0:2 z Jagiellonią Białystok. Lublinianie stworzyli sobie kilka idealnych sytuacji do zdobycia gola, jednak zawiodła ich skuteczność.
Mecz zaczął się fatalnie dla Motoru. Po błędzie bramkarza Ivana Brkicia w 4. minucie problemu ze strzeleniem gola dla „Jagi” nie miał Taras Romanczuk. Motor jednak szybko otrząsnął się z szoku i rzucił się do szaleńczych ataków. W 24. minucie piłkę w siatce gości umieścił Samuel Mraz, jednak po sprawdzeniu przez VAR okazało się, że był na spalonym. Ale do końca pierwszej połowy zawodnicy Motoru mieli jeszcze kilka świetnych sytuacji. Najbliżej zdobycia bramki był Rafał Król, po którego strzale piłka wylądowała na poprzeczce.
Lublinianie ofensywnie zaczęli też drugą połowę. Jednak to znów Jagiellonia cieszyła się z gola. Tym razem piłkę w okienku bramki Motoru umieścił Kristoffer Hansen. Po tej sytuacji lublinianie stracili wiarę w wyrównanie i mecz stał się chaotyczny, a walka toczyła się raczej w środku pola.
Gole dla przyjezdnych padały po błędach gospodarzy, którzy z kolei mieli problem z finalizacją własnych akcji. Rozczarowany końcowym rezultatem był więc kapitan Motoru Bartosz Wolski: – Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Szans mieliśmy sporo, ale grając z mistrzem Polski uważnym. Jagiellonia z pół sytuacji strzeliła nam dwie bramki. Nie spuszczamy głów, bo na boisku wygląda to nieźle. Myślę, że w końcu zaczniemy wygrywać.
A tak spotkanie podsumował trener lubelskiej drużyny Mateusz Stolarski: – „Jaga” zachowała się jak mistrz Polski, czyli w momentach, w których powinna, po prostu nas wypunktowała. Nam natomiast nie można zarzucić, że nie próbowaliśmy odrobić strat.
Z 9 punktami Motor zajmuje 12. miejsce w tabeli. Jagiellonia powiększyła dorobek do 18 punktów i przesunęła się na trzecią lokatę.
Kolejny mecz żółto-biało-niebiescy rozegrają już w sobotę (28.09). Wówczas na Arenę Lublin przyjedzie Śląsk Wrocław.
JK / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska