W lasach trwa rykowisko, czyli okres godowy jeleni. W tym roku zaczął się wcześniej niż zwykle, bo już pod koniec sierpnia, więc ci, którzy chcą posłuchać charakterystycznych ryków, powinni się pospieszyć.
– Populacja jelenia tak wzrosła, że nie musimy już organizować specjalnych wypraw do puszczy czy w Bieszczady. W te dźwięki możemy wsłuchiwać się w naszych, lokalnych lasach – podkreśla łowczy okręgowy w Zamościu, Jarosław Kuchta. – To jest wręcz przerażające. Słychać takie dźwięki, jakby kłody drewna wrzucać na wóz. Spotykają się dwa osobniki, które ważą po 200 kilogramów i z wielką siłą uderzają o siebie. Wieczór, noc bądź też poranek, bezwietrznie, z lekkim przymrozkiem, wtedy jest największa możliwość usłyszenia tych jeleni. Można to zrobić w okolicach Skierbieszowa i nie tylko w lasach. Jest tam ciąg trzcinowisk, przedłużenie rzeki Wolicy, ciąg wzniesień Roztocza. Tam dźwięk inaczej się roznosi.
CZYTAJ: Jelenie i łosie na drogach. Czas szczególnej uwagi
– Punktem wyjścia jest zawsze gotowość samic do rozrodu – tłumaczy Karol Jańczuk, specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Tomaszów. – Byk, który już takim stadkiem, haremem łań zawładnie, głośno obwieszcza, porykuje, przedstawia swoje wdzięki. Liczy na uprzejmość którejś z dam; na to, że uzna go za dobrego kandydata do spłodzenia potomstwa. Ale jest konkurencja. Inne byki też się odzywają, inni kawalerowie też czują feromony. Kiedy pojawia się drugi byk i nie są w stanie rykami zdecydować, który jest mocniejszy, stają oko w oko ze sobą. Zaczyna się równoległy spacer. Każdy samiec się napina, pokazuje, że jest większy. Często wtedy jeden rezygnuje. Kiedy obydwaj są uparci, uznają, że są godni tego haremu, może dojść do walki.
– Jeden z osobników może zostać przebity rogami w różnych miejscach: płuca, serce – mówi Jarosław Kuchta. – Większą tragedią jest, kiedy – walcząc ze sobą – zakleszczą się porożem. Wtedy dochodzi do strasznej agonii, kiedy nie zostaną odnalezione przez leśników, myśliwych czy osoby postronne.
– Czasem i młodemu bykowi uda się, jeśli w pobliżu nie będzie starego byka – dodaje Karol Jańczuk.
– To jest natura. Nie zawsze wygrywa silniejszy, ale ten sprytniejszy – wtóruje Jarosław Kuchta.
CZYTAJ: W lasach słychać rykowisko. Jelenie zaczęły randkować
– Obserwujemy w Nadleśnictwie Tomaszów coraz większe zainteresowanie rykowiskiem – przyznaje Karol Jańczuk. – Niestety idą za tym negatywne zjawiska, takie jak płoszenie zwierząt. Mieliśmy przypadki latania dronami. Jako przyrodnik po części rozumiem tych ludzi. Niemniej naprawdę teren rykowiska nie jest do końca bezpieczny. Te zwierzęta są pod wpływem hormonów. Mogą się zachowywać dziwnie. Bywało, że atakowały człowieka. To jest pewien rytuał, nie powinny być niepokojone. W ustawie o lasach jest wyraźne stwierdzenie, że zabronione jest płoszenie zwierząt.
Dodajmy, że podczas trwającego zwykle od 2 do 4 tygodni rykowiska, jelenie tracą nawet do 30 procent masy swojego ciała. Potem przychodzi dla nich czas, gdy zaszywają się w leśnych, niedostępnych ostojach, by móc zregenerować wyczerpane organizmy.
JN / opr. PrzeG
Fot. pixabay.com