Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz zadecydował w czwartek (29.08), że poszukiwania naziemne obiektu powietrznego, który w poniedziałek wleciał na terytorium Polski będą kontynuowane do 2 września. Zawiesił poszukiwania przy użyciu środków lotniczych.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) poinformowało w czwartek wieczorem na portalu X (Twitterze), że czwarty dzień poszukiwań niezidentyfikowanego obiektu powietrznego, który w poniedziałek wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów na terenie gminy Tyszowce (Lubelskie) zakończył się wynikiem negatywnym.
Informujemy, że czwarty dzień poszukiwań niezidentyfikowanego obiektu powietrznego, który 26 sierpnia br. o godzinie 6.43 naruszył przestrzeń powietrzną RP, zakończył się wynikiem negatywnym.
W trakcie działań lądowych, w które od dnia 26 sierpnia zaangażowane są Naziemne… pic.twitter.com/ppRMGO30vw
— Dowództwo Operacyjne (@DowOperSZ) August 29, 2024
Jak podano, od poniedziałku do czwartku żołnierze WOT wspomagani przez pododdziały konne i bezzałogowy statek powietrzny przeszukali 78 kilometrów kwadratowych, czyli 7,8 tys. hektarów.
“Obszar prawdopodobnego upadku obiektu w całości przeszukano za pomocą wojskowych śmigłowców – również bez pozytywnego efektu. Obecnie trwa szczegółowa analiza zobrazowań satelitarnych wyznaczonego odcinka terenu” – zakomunikowało DORSZ.
CZYTAJ: Czwarty dzień poszukiwań. Obiekt, który wleciał znad Ukrainy, wciąż nieodnaleziony
Dowódca Operacyjny RSZ – poinformowano – podjął decyzję o zawieszeniu poszukiwań z użyciem środków lotniczych i kontynuacji do 2 września br. poszukiwań naziemnych. Żołnierzy WOT wspomogą patrole konne. Wsparcia żołnierzom udzielą myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego.
“O postępach i wynikach działań poszukiwawczych będziemy informować na bieżąco” – podało DORSZ.
Prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny wleciał w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Obiekt zanikł na radarach w rejonie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa.
Rzecznik DORSZ ppłk Jacek Goryszewski dodał później, że trajektoria lotu, prędkość i wysokość, z jaką się ten obiekt poruszał pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę.
Wojsko nie wyklucza, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy. Wybuchy słychać było w sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim oraz oddalonym o godzinę drogi od granicy Łucku, gdzie w wyniku ataku uszkodzony został m.in. budynek mieszkalny. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych podał, że Rosja wystrzeliła ponad setkę rakiet różnych typów i około 100 dronów-kamikadze Shahed.
Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.
PAP/ RL/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Wojtek Jargiło