Drugi dzień trwają poszukiwania obiektu – prawdopodobnie drona – który wczoraj naruszył polską przestrzeń powietrzną. Obiekt – zdaniem wojskowych – mógł spaść w gminie Tyszowce w powiecie tomaszowskim.
Tyszowce, Zamłynie, Wojciechówka – to właśnie w tych miejscowościach leżących w powiecie tomaszowskim oraz ich najbliższych okolicach trwają od wczoraj poszukiwania obiektu, prawdopodobnie rosyjskiego, który wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów. Jak wygląda sytuacja na miejscu? Przede wszystkim widać wzmożony ruch wojska. Zaangażowanych jest ponad 100 mundurowych, głównie z 19 Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
CZYTAJ: Obiekt znad Ukrainy w Lubelskiem. Wznowiono poszukiwania [ZDJĘCIA]
Tyszowce leżą 30 kilometrów od granicy. Do pewnych dźwięków i widoków mieszkańcy zdążyli przywyknąć.
– Służby nie wiedzą, czy obiekt wrócił, czy nie. Dwa razy był śmigłowiec, a z rana pojawił się większy samolot. Obleciał te strony dookoła. Helikopter latał u nas dość często, tak niziutko. Dla nas to już taka normalka – opowiadają mieszkańcy.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy.
JN / opr. WM
Fot. PAP/Wojtek Jargiło