Potrzebujące pomocy wiewiórki, bociany, a nawet ptaki z rodziny jastrzębiowatych znajdowane są na terenie powiatu puławskiego. Takich chorych zwierząt jest w ostatnich tygodniach bardzo dużo. Fundacje pomagające tym stworzeniom mają pełne ręce roboty.
Wiele interwencji dotyczy ptaków
– Szczególnie dużo jest zgłoszeń dotyczących ptaków – mówi prezes Fundacji Po Ludzku Do Zwierząt – Przyjazna Łapa, Agnieszka Wójcik. – Kończy się sezon wakacyjny, ludzie dużo spacerują i znajdują takie zwierzaki. Dużo tych zwierząt niestety jest podtrutych. Mieliśmy bociana czarnego. Już nie żyje. Okazało się, że zjadł rybę z kotwicą wędkarską. Ryba się strawiła, kotwica nie. Pod naszą opiekę trafił myszołów. Prawdopodobnie też podtruty, ponieważ był bardzo osłabiony, osowiały, nie mógł latać. Warto powiedzieć. że takie zwierzęta, jeśli są zdrowe, nie dadzą podejść do siebie człowiekowi.
– W zasadzie o każdej porze roku spotykamy wiele przypadków, w których ptaki ulegają różnego rodzaju kontuzjom – mówi Piotr Safader z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. – Podczas lotu natrafiają na przewody linii wysokiego napięcia, na przestrzenie oszklone budynków, ulegają kontuzjom i trzeba im w jakiś sposób pomóc. W przypadku znalezienia takiego ptaka należy w pierwszej kolejności przyjrzeć się mu, czy ma trwałą kontuzję, czy ma złamane skrzydło. Często widzimy u ptaka skrzydło opuszczone, kontuzjowane czy też ewentualnie ma jakieś głębokie rany. W takim wypadku bezwzględnie powinniśmy skontaktować się ze strażą miejską czy też z właściwymi ośrodkami, które zajmują się rehabilitacją ptaków. Na naszym terenie, w okolicach Puław i Lublina, mamy ośrodek rehabilitacji w Wojciechowie, mamy ośrodek rehabilitacji dedykowany bocianowi białemu w Motyczu koło Lublina, mamy ogród zoologiczny w Zamościu.
CZYTAJ: Dzikie zwierzęta w powiecie puławskim. Fundacje mają pełne ręce roboty
Ludzie coraz bardziej wrażliwi na cierpienie zwierząt
– Jest coraz więcej tych zwierząt, bo społeczeństwo jest coraz bardziej wyczulone – mówi lekarz weterynarii Jacek Krasucki. – Ludzie zwracają coraz więcej uwagi na cierpienie zwierząt, również na dzikie zwierzęta. Natomiast trzeba pamiętać, że dzikie zwierzęta zawsze pozostaną dzikimi zwierzętami. Nie możemy do nich podchodzić i ich dotykać. Należy obserwować je z dalszej odległości. Jeżeli widzimy, że wymagają pomocy, trzeba powiadomić odpowiednie służby.
Straż miejska przyjmuje coraz więcej zgłoszeń dotyczących zwierząt.
– Zauważyliśmy wzrost zgłoszeń dotyczących podejmowania interwencji wobec zwierząt, które wałęsają się na terenie naszego miasta – przyznaje Tomasz Jaroszek ze Straży Miejskiej w Puławach. – Zrobiliśmy taką statystykę za pierwsze półrocze. Wychodzi nam, że ponad 10 procent wszelkich zgłoszeń dotyczy właśnie zwierząt. Podjęliśmy 227 interwencji wobec zwierząt, z czego 180 dotyczyło bezpańskich.
Dzikie zwierzęta nie mają problemu z powrotem na wolność
– Trafiają do nas różne zwierzęta. To są małe zwierzęta, jak ptaki, ale też duże, jak jelenie, sarny czy łosie – wylicza lek. wet. Jacek Krasucki. – Właśnie udało nam się uratować jelenia i zwrócić go naturze. A sprawa wyglądała beznadziejnie. Udało się go przetransportować w odpowiednie miejsce. To taki spektakularny i najszczęśliwiej zakończony przypadek. W wielu przypadkach udaje się uratować też i sarny.
CZYTAJ: W wakacje wzrasta liczba porzuconych psów
– Ludzie często myślą, że jak fundacje opiekują się takimi zwierzętami, to przyzwyczajają się one do człowieka i już nie są zdatne wrócić na wolność. Jest to błędne myślenie – zaznacza Agnieszka Wójcik. – Te zwierzęta po to też trafiają do ośrodka dla dzikich zwierząt, żeby tam w obecności swojego gatunku zdziczeć. Te zwierzęta rzeczywiście w bardzo szybkim tempie wracają na wolność.
Duża liczba odnajdowanych zwierząt może mieć także związek ze wzmożoną migracją poszczególnych gatunków.
ŁuG / opr. WM