Piątek (16.08) to kolejny dzień ukraińskiej operacji w obwodzie kurskim. W ubiegły wtorek (06.08) armia ukraińska wkroczyła na teren Federacji Rosyjskiej. Jak poinformował wczoraj generał Sił Zbrojnych Ukrainy Aleksandr Syrski, dotychczas udało się zająć ponad 1150 kilometrów oraz 82 miejscowości w obwodzie kurskim.
Analityk projektu DeepStateMap (interaktywna internetowa mapa działań wojennych na Ukrainie) Rusłan Mykuła (na zdj.) opowiedział reporterce Radia Lublin, w jaki sposób udało się przeprowadzić tę operację.
CZYTAJ: „Pamięć, która łączy”. Tymczasowe przejście graniczne między Polską a Ukrainą otwarte przez dwa dni
– Tu mamy do czynienia z dwoma czynnikami – wyjaśnia Rusłan Mykuła. – Po pierwsze, nasi żołnierze dobrze się przygotowali, przestrzegano zasad bezpieczeństwa operacyjnego, co oznacza, że minimalna liczba osób wiedziała o planach. Nawet na najwyższych szczeblach ukraińskiego dowództwa tylko nieliczni wiedzieli, co jest planowane. Co więcej, dla wielu zachodnich partnerów to też było zaskoczenie. W związku z tym nie było żadnych przecieków do mediów. Oczywiście Rosjanie przygotowywali się na podobną sytuację, ale na taki rozwój wydarzeń nie byli gotowi. Byli w jakiś sposób zabezpieczeni, mieli fortyfikacje, oddziały zbrojne, ale nie spodziewali się operacji na pełną skalę. Byli przyzwyczajeni do działań dywersyjnych, do działań Legionu “Wolna Rosja”, które uważali jedynie za akcje odwracające uwagę. Tymczasem teraz mamy do czynienia z pełnoskalową operacją wojskową, gdzie regularne siły zbrojne Ukrainy przystąpiły do działania. Wróg nie był na to przygotowany.
CZYTAJ: Obwód kurski: ponad setka rosyjskich żołnierzy poddała się Ukraińcom
Co daje Ukrainie natarcie wojsk na terytorium Rosji?
– Po pierwsze, przenieśliśmy wojnę na terytorium wroga. To oznacza, że nie tylko oni mogą atakować nasze tereny, ale my możemy atakować ich – stwierdza Rusłan Mykuła. – Gra toczy się zatem po obu stronach. Teza Putina o zamrożeniu konfliktu na linii frontu teraz wydaje się Rosjanom wręcz zdradziecka, bo część terytorium Rosji jest obecnie – mówiąc wprost – okupowana. Przeciętny Rosjanin myśli: „Jak możemy zawierać rozejmy, skoro tracimy swoje terytorium? I to tracimy je, chociaż jesteśmy mocarstwem nuklearnym!” Trzeci aspekt to potencjalna możliwość wymiany terytoriów. Jeśli będą próby nacisku na negocjacje, co zawsze stanowi ryzyko, powinniśmy dysponować czymś w zanadrzu.
CZYTAJ: Brytyjski resort obrony: Ukraina może używać otrzymaną broń w obwodzie kurskim
Ważne jest też to, że Rosja zaczyna przerzucać swoje oddziały z innych odcinków frontu w Ukrainie. Z jakich kierunków Rosja już przerzuciła swoje siły i co to daje Ukrainie?
– Rosja przerzuciła wojska z różnych kierunków, ale w małych liczbach. Najwięcej przybyło z okolic miejscowości Robotyne. Gromadzili tam siły, ponieważ mieli plany natarcia na południu, w obwodzie zaporoskim. Obecnie te oddziały są aktywnie przerzucane w inne rejony – informuje Rusłan Mykuła. – Ale główne rezerwy – na przykład z Czasiwego Jaru czy Pokrowska – nie są wycofywane. To wskazuje, że Rosjanie są gotowi oddać część terytorium obwodu kurskiego, aby osiągnąć swoje cele w obwodzie donieckim.
Ukraińskie siły posuwają się naprzód w obwodzie kurskim, a rosyjskie wojska prowadzą aktywne działania w obwodzie donieckim, w kierunku Pokrowska. Dlaczego utrata Pokrowska byłaby dla Ukrainy dużą stratą?
– Po pierwsze, jest to ukraińska ziemia, którą będziemy musieli kiedyś odzyskać, co oznacza dodatkowe trudności w przyszłości – tłumaczy Rusłan Mykuła. – Po drugie, chodzi o logistykę – w dużych miastach gromadzi się duża liczba stacjonujących sił. Pokrowsk jest punktem strategicznym dla całej nieokupowanej części obwodu donieckiego. Jego utrata byłaby dla nas bardzo bolesna.
Dlaczego nie można przerzucić wojsk z obwodu kurskiego do obwodu donieckiego, w rejon Pokrowska?
– Tutaj chciałbym zacytować słowa żołnierza, który znajduje się aktualnie w obwodzie donieckim – „Po co teraz tworzyć drugi Bachmut? Dlaczego mamy rzucać siły, by zatrzymać wroga, skoro wojna toczy się nie tylko w okolicach Pokrowska?” Wojna obejmuje całą linię frontu od Kosy Tenderowskiej na Morzu Czarnym do styku granic Ukrainy, Białorusi i Polski. Pamiętajmy, że na granicy z Białorusią też mamy oddziały zbrojne i umocnienia – odpowiada Rusłan Mykuła. – Trzeba myśleć globalnie i zrozumieć, że ruchy strategiczne, o których wcześniej mówiłem, mają swoją wagę. Choć to może brzmieć brutalnie, są cele ważniejsze niż niektóre wioski w pobliżu Pokrowska. Możemy wysłać nieliczne siły z potencjałem ofensywnym do Pokrowska i będziemy tam walczyć o małe miejscowości, ale zamiast tego możemy zająć kilkaset kilometrów kwadratowych w stronę Kurska, żeby mieć jakieś atuty podczas rozmów.
Operacja w obwodzie kurskim jest pierwszą od 1943 roku dużą ofensywą, podczas której inne wojska weszły na teren Rosji.
InYa / opr. ToMa
Fot. RL