Mija 80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Punktualnie o godzinie 17:00 na Lubelszczyźnie, tak jak w całym kraju, zabrzmiały syreny alarmowe.
– Mówiąc o Powstaniu Warszawskim musimy sięgnąć do szerszego kontekstu, mianowicie do Akcji „Burza” – mówi dyrektor lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej Robert Derewenda. – Akcja „Burza” to plan ogólnonarodowego powstania przeciwko Niemcom, powstania, które miało wybuchać sukcesywnie. Wraz ze zbliżającą się Armią Czerwoną, wkraczającą na ziemie polskie, polskie podziemie niepodległościowe miało chwycić za broń i wyzwalać polskie tereny spod okupacji niemieckiej. Podobnie zakładano również, że uda się obronić infrastrukturę Warszawy. Przecież Niemcy nie opuściliby Warszawy bez wysadzenia najważniejszych dla nich z punktu widzenia strategicznego, ale również z punktu widzenia roli kulturotwórczej dla Polaków, budynków czy miejsc. Powstanie Warszawskie miało być kwintesencją akcji „Burza”. W Warszawie nie udał się ani cel militarny, czyli nie udało się wyzwolić Warszawy spod okupacji niemieckiej, ani nie udało się osiągnąć celu politycznego. Jednak było to o tyle istotne, że przez całe dziesięciolecia sowietyzacji Polski po II wojnie światowej, trudno było przekonać naród do tego, że to Sowieci wyzwolili ziemie polskie, bo zawsze na przeszkodzie stało Powstanie Warszawskie.
CZYTAJ: Stolica oddała hołd powstańcom warszawskim w godzinę “W”
Wciąż bardzo często mówi się o tym, że to powstanie było niepotrzebne, nieudane.
– Oczywiście taką retorykę o tym, że powstanie było bezsensowne, podjęli od razu Niemcy, którzy chcieli wskazać, że powstańcy nie mają szans – podkreśla Robert Derewenda. – I taką retorykę Niemcy prowadzili przez cały okres okupacji, wskazując, że Polacy w ogóle nie mają szans na to, żeby utrzymać swoją państwowość w 1939 roku i że nie zasługują na tą państwowość, bo są nieprzygotowani do walki. Po raz pierwszy w samym sercu Warszawy o tym, że Warszawa walczyła samotnie, że została opuszczona przez swoich sojuszników powiedział Jan Paweł II w roku 1979, w czasie pierwszej pielgrzymki, w czasie słynnej homilii na placu przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
CZYTAJ: Marszałek Sejmu do powstańców warszawskich: patrząc na was, patrzymy na bohaterów
Czy możemy mówić o lubelskiej pomocy, lubelskich wątkach w kontekście Powstania Warszawskiego?
– W pewnym kontekście można mówić o lubelskich wątkach, dlatego że akcja „Burza” i całość działań związanych z próbą przejęcia władzy w Polsce, zanim Sowieci jeszcze wkroczą, były również w planach lubelskich konspiratorów czy żołnierzy AK – mówi Jacek Romanek, naczelnik Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Lublinie. – Niestety z racji sytuacji, która nastąpiła, i zajęcie tego terenu bardzo szybko przez Armię Czerwoną – pamiętajmy, że już w lipcu Armia Czerwona dociera do Lublina, zajmuje kolejne obszary i tak naprawdę rozpoczyna się bardzo szybko ten okres, kiedy Sowieci i te struktury tworzone przez Sowietów w Polsce, czyli chociażby Urząd Bezpieczeństwa, rozpoczynają masowe aresztowania i uniemożliwiają tym samym przedostanie się wielu żołnierzy AK na pomoc Warszawie. Ten słynny rozkaz Bora-Komorowskiego z połowy sierpnia, który mówi, że dobrze uzbrojone oddziały AK mają wspomóc Warszawę w walce, niestety na Lubelszczyźnie właściwie nie może zostać spełniony. Mimo tego, że nastąpiła koncentracja Armii Krajowej w wielu obwodach, to niestety te ogromny masy żołnierzy Armii Czerwonej uniemożliwiły przedarcie się do Warszawy.
Pojedynczym osobom jednak się udało. – Mamy takich bohaterów, którzy byli uczestnikami Powstania Warszawskiego, a potem osiedli na Lubelszczyźnie czy w Lublinie, i tutaj żyli, tutaj zmarli, tutaj są pochowani. W takim kontekście jak najbardziej możemy powiedzieć, że Lublin czy Lubelszczyzna też ma kilka grobów powstańców warszawskich, czyli bohaterów z 1 sierpnia 1944 roku. Przede wszystkim mówimy o nazwisku Hieronima Wyszyńskiego, który jest nie tylko weteranem Powstania Warszawskiego, ale weteranem w ogóle II wojny światowej, osoby, która była internowana w Związku Radzieckim, osoby, która spoczęła na cmentarzu na ul. Unickiej w Lublinie. Myślę, że to chyba jedyny znany nam na tę chwilę powstaniec, którego grobem IPN się zajmuje i który jest wpisany do ewidencji grobów weteranów. Poza tym mamy grób powstańca, który znajduje się na cmentarzu w Dęblinie – Tadeusza Niciejewskiego. Tam też IPN stara się od kilku lat o remont tego grobu.
CZYTAJ: O więźniach, którzy walczyli w powstaniu. Wyjątkowa wystawa w Muzeum na Majdanku [ZDJĘCIA]
Jeżeli mówimy o wątku lubelskim, to jest to także obóz koncentracyjny na Majdanku. Kilkunastu więźniów tego obozu walczyło w Powstaniu Warszawskim. W większości były to osoby aresztowane w styczniu 1944 roku podczas ulicznych łapanek w Warszawie. Po kilku tygodniach bądź miesiącach na Majdanku były zwalniane, gdy śledztwo wykazywało, że nie były zaangażowane w ruch oporu. Te osoby wracały do Warszawy i brały udział w Powstaniu Warszawskim.
– Najbardziej znana sylwetka takiego więźnia to chyba Mikołaj Stebliński – mówi dr Krzysztof Tarkowski z Państwowego Muzeum na Majdanku. – Jako mechanik samochodowy dostał polecenie naprawy samochodu. Naprawiając go, znalazł mundur esesmana pod tylnym siedzeniem, więc pomyślał, że jest to świetna okazja i ad hoc, ponieważ znał tego esesmana, który stał na bramie, powiedział mu, że jedzie na jazdę próbną. Po drodze spotkał dwóch kolegów, wziął ich do samochodu, wjechali pod barak i przebrał się w mundur esesmana. Pojechał drogą aż za Fajsławice, skręcił do lasu, tam porzucili samochód, przedostali się od oddziału partyzanckiego, a on zdążył jeszcze wrócić do Warszawy i wziąć udział w powstaniu.
Powstańców warszawskich jest coraz mniej. Lada moment to na nas będzie spoczywać już cała odpowiedzialność, żeby zachować tę historię.
– Jest to moment szczególny – podkreśla Robert Derewenda. – Jest to moment tworzenia pewnego łańcucha pokoleń. To pewna sztafeta pokoleń, czyli przekazanie tej odpowiedzialności za historię młodemu pokoleniu. Oczywiście jest to wezwanie dla dorosłych, czyli czy my jesteśmy w stanie sprostać oczekiwaniom młodego pokolenia i czy faktycznie potrafimy tę historię przekazywać w sposób interesujący, atrakcyjny, taki, jakiego domagają się współczesne czasy. Ale historia jest niezmienna, fakty są te same. Co więcej, nie tylko powstańcy noszą na sobie odpowiedzialność za powstanie, ale my jako ich potomkowie w naturalny sposób przejmujemy odpowiedzialność za to powstanie i myślę, że możemy patrzeć w przyszłość z pewnym optymizmem.
Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku. Do walki z Niemcami przystąpiło około 40 tysięcy powstańców. O upragnioną wolność walczyli przez 63 dni.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum