Gdy jedni napełniają wodą z kranu baseny, innym ledwo kapie ona w kranie. W czasie suszy coraz więcej gmin apeluje o rozsądek i wprowadza ograniczenia w korzystaniu z wody. Tak jest między innymi w położonej w sercu Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego gminie Ludwin.
Wodociągi nie dają rady
Pracujące na maksymalnych obrotach ujęcie wody w Ludwinie pokazuje konserwator Grzegorz Sułek.
– Mamy tutaj zestaw pomp hydroforowych. Wydajność jest dość duża, to jest około 45 metrów na godzinę wydajności sześciennych. Drugi wodociąg jest w Dąbrowie, zasila okoliczne działki: Rogóźno, jezioro Łukcze. Na dobę daje nam ponad 800 metrów sześciennych, ale niestety przy tej wysokiej temperaturze i poborze wody nie dają rady. Trudno, żeby ta woda dobiegła do wszystkich użytkowników – opowiada konserwator.
Powinna służyć tylko do celów bytowych
Jak mówi Andrzej Chabros, wójt gminy Ludwin, woda uzdatniona, która jest produkowana przez gminę Ludwin i inne gminy w Polsce, powinna służyć tylko do celów bytowych, czyli takich, do których używamy jej w gospodarstwach domowych.
– U nas jest taka specyfika, że mamy bardzo dużo działek rekreacyjnych, które leżą na trenie naszej gminy, okalają nasze jeziora, ale też są wpięte w nasze sieci wodociągów. Zauważamy w ostatnim czasie, że użytkownicy tych działek na bardzo dużą skalę podlewają wodą trawniki, drogi czy kostkę brukową, żeby ochłodzić swoje otoczenie. Wodą napełniają też baseny, a w tym momencie niektórzy mieszkańcy, którzy są usytuowani na końcu wodociągów, nie mają tej wody do celów bytowych, czyli do picia czy mycia. Ten apel ponawiam co roku. Jak przychodzą takie gorące dni jak ostatnio, to sytuacja się powtarza. Apelujemy, choć to przynosi taki mierny skutek – mówi wójt gminy Ludwin.
– Wójt dobrze myśli, ale co zrobić z ludźmi? To robią przeważnie działkowicze. Oni przyjeżdżają piątek – sobota i atakują. Ogródek ważniejszy niż fakt, że komuś zbraknie wody – stwierdza mieszkaniec gminy Ludwin.
Woda jest źródłem odnawialnym, ale też wyczerpywalnym
– Każde oszczędzanie jest bardzo istotne. Woda jest źródłem odnawialnym, ale też wyczerpywalnym – podkreśla Karol Kłopot, główny specjalista ds. warzywnictwa w Lubelskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – Retencjonujemy wodę w różny sposób. Retencją jest zakup zbiornika, który w systemie domowym, podpięty pod rynnę, łapie tę wodę. Można ją wykorzystać do mycia samochodów, rowerów, a co niektórzy mówią, że też do prania. Jeżeli mówimy o deszczówce, jest dużo lepsza niż woda wodociągowa. Jest wodą o niskim pH. Nie posiada w sobie tych złych pierwiastków typu chlor, fluor, które nie są dobre do podlewania naszych grządek, kwiatów doniczkowych, a w szczególności roślin kwasolubnych, typu borówka albo roślin iglastych.
Studnia, kran czy deszczówka?
Mieszkańcy gminy Ludwin korzystają z wody z różnych źródeł.
– Ja mam wodę ze swojej studni, więc nie korzystam z wodociągu. Czasami łapię deszczówkę, jak jest duża ulewa. Nie podlewam, bo nie gromadzę wody. Nie rośnie, ale trzeba coś wybrać. Ja wiem, że trzeba oszczędzać, ale jak jest gorąco i wszystko więdnie, to trzeba podlewać. Nie mam studni ani deszczówki, mój sąsiad ma i on nią sobie podlewa. Szkoda tej czystej wody i pieniędzy trochę też szkoda, bo trzeba płacić za to, ale jak to wszystko umiera. Jakby człowiek nie pił, to też by umarł z pragnienia. Roślina tak samo.
– Mimo apelu ciężko coś wyegzekwować, bo niektórzy mają takie odzywki, że on płaci i wymaga albo płaci podatki – dopowiada Grzegorz Sułek.
– Oczywiście, że są podatki, ale przypomnę, że co roku inwestujemy od kilku do kilkudziesięciu milionów złotych w wodociągi. Tak jak w tym roku, mamy przeznaczone blisko 10 mln zł na rozbudowę sieci wodociągowych, na budowę nowej stacji uzdatniania wody i one są tylko dlatego rozbudowywane, żeby zapewnić tę wodę w okresie rekreacyjnym, bo nasze stacje są wydolne, aby poza tym okresem zapewnić wodę dla naszych mieszkańców – tłumaczy Andrzej Chabros.
Czy były takie przypadki, że wodociąg trzeba było zakręcać, bo nie było wody?
– Są takie przypadki, że zakręcamy czy ograniczamy wieczorem to ciśnienie tak, aby ta woda była tylko do celów bytowych, a przez noc nazbierał się zbiornik, który rano będzie mógł znowu pracować, zapełniać wodę w wodociągach, ale teraz tej wody brakuje do czasu wieczornego – dodaje wójt Chabros.
– Jakby wody zabrakło, to tu się blokuje. Tutaj miga na czerwono, to jest suchobieg i wtedy nikt nie ma wody – wyjaśnia Grzegorz Sułek.
Apel o oszczędzanie wody wystosowała także m.in. gmina Uścimów i Puchaczów.
Być może jesienią ogłoszony zostanie dodatkowy nabór w ramach programu „Moja Woda” na instalacje zatrzymywania wody czy budowę oczek wodnych. Do tej pory z jego środków powstało w kraju kilkadziesiąt tysięcy instalacji zatrzymujących deszczówkę.
PaSe / opr. AKos
Fot. pixabay.com / archiwum