Motor Lublin po 32 latach znów zaprezentował się w piłkarskiej ekstraklasie. Dziesiąty w historii klubu sezon na najwyższym szczeblu rozgrywkowym żółto-biało-niebiescy rozpoczęli od porażki. Za silna okazała się drużyna Rakowa Częstochowa.
Atmosfera piłkarskiego święta, ponad 14 tysięcy widzów na trybunach i tylko wynik nie taki, jakiego oczekiwali piłkarze i kibice lubelskiego zespołu.
Motor miał swoje sytuacje
– Lepiej by to wyglądało, jakby był remis, ale niestety jest 2.0 w plecy. To debiut. Szkoda, ale nie można się poddawać. Strasznie głupie błędy. Ta pierwsza bramka – ładna akcja, ale po głupiej stracie – mówią kibice.
W 32. minucie Raków objął prowadzenie po golu Ante Crnaca. Wcześniej to Motor był o włos od zdobycia gola, ale Michał Król nie potrafił wykorzystać błędu golkipera gości.
– Przy wyniku 0:0 mieliśmy jedną bardzo dobrą sytuację. Raków miał jedną, którą wykorzystał. I to jest właśnie ta różnica. Oni ją wykorzystali, my nie. Było 1:0 – wspomina obrońca Motoru Filip Wójcik. – W drugiej połowie były lepsze i gorsze momenty. Też mieliśmy swoje sytuacje, ale Raków bezlitośnie wypunktował nas przy golu na 2:0. Wykorzystali naszą nieuwagę i praktycznie zamknęli mecz.
Wynik na 2:0 dla Rakowa w 87. minucie ustalił Dawid Drachal.
– Przy obu straconych golach mogliśmy się zachować lepiej – uważa pomocnik Motoru Krzysztof Kubica. – To były dwa nasze błędy, które moglibyśmy zniwelować, naprawić, bo bramkę straciliśmy z autu. Zabrakło nam tej bramki z początku, żebyśmy poczuli pewność.
CZYTAJ: Ekstraklasa: Motor przegrał z Rakowem [ZDJĘCIA]
„Ta porażka wiele nas uczy”
By być sprawiedliwym, trzeba powiedzieć, że w inauguracyjnym spotkaniu Ekstraklasy Motor mierzył się z jednym z kandydatów do medali. Raków przed rokiem zdobył mistrzostwo kraju, a po słabszym ubiegłym sezonie znów ma apetyt, by stanąć do walki o najwyższe cele.
– Ta porażka wiele nas uczy – mówi trener lubelskiego zespołu Mateusz Stolarski. – Przeciwnik był z najwyższej półki, nie pozwalał na zbyt wiele. Natomiast łatwiej się widzi to, co było słabsze. Ja widziałem wiele dobrych momentów. Myślę, że oczekujemy od siebie znacznie więcej. Z optymizmem patrzymy w przyszłość. Wyciągamy wnioski na rywalu, który będzie walczył o mistrzostwo Polski. Jak zaczynać, to tylko z takimi drużynami, bo potem jest łatwiej i szybciej się adaptujemy do ligi i do tego, co przed nami.
CZYTAJ: Powrót po 32 latach. Motor zaczyna grę w Ekstraklasie
„Było widać odwagę w grze”
Wzorem dla Motoru może być jego wczorajszy rywal. Raków w siedem lat pokonał drogę od II ligi do mistrzostwa Polski. Architekt częstochowskich sukcesów, trener Marek Papszun, uważa, że lubelski zespół powinien w ekstraklasie dać sobie radę. – Macie dobrze zorganizowany zespół. Widać pracę systemową trenera. Chłopaki muszą po prostu tę ekstraklasę poznać, bo tu są trochę inne wymagania niż w I lidze. Ale jeżeli już mają ten poziom determinacji, mentalu, bo dzisiaj tę odwagę w grze było widać, to myślę, że będziecie punktować. To dla mnie jest rzeczą oczywistą. Natomiast trzeba utrzymać poziom w każdym meczu, bo tutaj mało błędów się wybacza w stosunku do I ligi.
W tym sezonie w Lublinie nikt nie śni o mistrzostwie Polski. – Środek tabeli, nic więcej nie wymagam. Na pewno się utrzymamy i będziemy wyżej „dyszki” – mówią kibice.
By tak się stało, punktów trzeba szukać w kolejnych spotkaniach. W najbliższym już w piątek (26.07) Motor na wyjeździe zagra z Lechią Gdańsk.
Dziś (22.07) na zakończenie pierwszej kolejki rozgrywek Stal Mielec o godzinie 19:00 zmierzy się z Widzewem Łódź. My niezmiennie trzymamy kciuki za lubelską drużynę.
JK/ opr. DySzcz
Fot. Iwona Burdzanowska