Na marginesie szczytu NATO w Waszyngtonie Polska, Francja, Niemcy i Włochy podpisały list intencyjny w sprawie wspólnego opracowania rakiety manewrującej o zasięgu ponad 500 km. Celem jest rozwój zdolności precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu i wspólne projekty dotyczące konkretnych rozwiązań.
O podpisaniu listu intencyjnego poinformowało w czwartek polskie Ministerstwo Obrony Narodowej.
CZYTAJ: NATO przejęło od USA koordynację nad dozbrajaniem Ukrainy
Jak wskazano, list intencyjny – Letter of Intent on European long range strike approach – podpisali ministrowie obrony czterech państw europejskich: Francji, Niemiec, Polski i Włoch. – Celem jest nawiązanie współpracy w rozwoju kluczowej dla nas zdolności z zakresu głębokich uderzeń, a w przyszłości wspólne projekty dotyczące konkretnych rozwiązań, co pozwoli na uzupełnienie luk, redukcję kosztów i skrócenie czasu realizacji – czytamy w komunikacie.
Jak informuje agencja Reutera, chodzi o odpalane z lądu pociski o zasięgu ponad 500 km, zdolne do rażenia celów głęboko za liniami przeciwnika. Stworzenie takiego systemu uzupełniłoby lukę, jaka obecnie istnieje w tej dziedzinie w europejskich arsenałach. Reuters podkreśla, że znaczenie tego typu zdolności zostało uwydatnione podczas wojny Rosji przeciwko Ukrainie, gdy ukraińskie uderzenia za rosyjskimi liniami – wymierzone np. w składy amunicji, paliwa czy stanowiska dowodzenia – niejednokrotnie miały znaczenie dla powstrzymywania rosyjskiej ofensywy.
Jeśli nie teraz, to kiedy?
– Kraje zachodnie mają doświadczenie w produkcji pocisków manewrujących, jest więc podstawa do opracowania nowej konstrukcji, jest też taka potrzeba – tak zastępca redaktora naczelnego Defence24.pl Jakub Palowski skomentował podpisanie listu intencyjnego.
Palowski w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że państwa Europy Zachodniej produkowały już pociski manewrujące o zasięgu ok. 500 km – jak niemiecko-szwedzki Taurus lub francusko-brytyjski Storm Shadow, a Francja także pocisk MdCN (Missile de Croisiere Naval), odpalany z okrętów nawodnych i podwodnych.
– Jest podstawa do opracowania nowej generacji pocisków i wprowadzenia ich do sił zbrojnych państw europejskich – także z myślą o wyrzutniach lądowych. Na pewno jest też takie zapotrzebowanie. Storm Shadow jest używany na Ukrainie. Rosjanie szybko się uczą i można zakładać, że będą coraz lepiej przygotowani do przeciwdziałania takim pociskom. Oczywiście, nie tracą one zupełnie efektywności, ale trzeba wprowadzać nowe generacje – ocenił Palowski.
Jak zauważył, „jest już brytyjsko-francuski program mający doprowadzić do opracowania następcy pocisku Storm Shadow”. – Być może on stanie się podstawą nowego pocisku – dodał.
Według Palowskiego „taka zdolność na pewno jest potrzebna i dobrze by było, gdyby był to pocisk odpalany również z wyrzutni lądowych, nie tylko z platform powietrznych”. – Są one bardzo przydatne, jednak w pewnych scenariuszach operacyjnych lepiej użyć wyrzutni lądowych – zaznaczył.
– Co do udziału Polski, my aż takich tradycji nie mamy, nie produkowaliśmy pocisków przeciwokrętowych czy manewrujących, ale jeśli nie teraz, to kiedy? – powiedział.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. @MON_GOV_PL