Dwukrotnie wzrosła liczba podglądających lubelskie sokoły w Internecie. Ten fenomen spowodowały burzliwe losy tych chronionych ptaków żyjących w gnieździe na kominie elektrociepłowni na Wrotkowie. Z obserwacji online miłośnicy tych zwierząt przenieśli się pod ten komin, gdzie po raz pierwszy spotkali się na wspólną obserwację sokolej rodziny.
CZYTAJ: To nie będzie „Perła”. Imię dla młodego sokoła zmienione [ZDJĘCIA]
Psychologowie twierdzą, że obcowanie ze zwierzętami i przyrodą wyzwala wiele pozytywnych uczuć i uspokaja, a także integruje.
Wybitny rok atrakcji
– Wzięłam wodę, przekąskę i oczywiście lornetkę. To zwykła lornetka, taka podstawowa. Byłam tu na tygodniu, popatrzeć przez nią. Nie jest idealna, ale na dzisiaj wystarczy – mówi jedna z obserwatorek. – Losy Wrotki śledzę od kilku lat, a ten rok jest ewidentnie wybitny, jeżeli chodzi o atrakcje, jakie nam dostarczają lubelskie sokoły.
CZYTAJ: Lubelskie sokoły w lornetkach. Pierwsze takie wydarzenie [ZDJĘCIA]
– Ich historia jest ciekawa, praktycznie cała Polska się nią zainteresowała – stwierdza inna. – Chyba pierwsze spotkanie organizowane tutaj, żeby grupowo obserwować sokoły. Ja akurat robię to od wielu lat. W tym roku po raz pierwszy robię to z dzieckiem. Przykra sprawa z otruciem sokoła Czarta. Wydarzyło się to nie pierwszy raz. Najpierw został otruty Łupek i kilka małych sokołów. Wrotka też była podtruta. Mam nadzieje, że to się więcej nie powtórzy. Myślę, że poprzez nagłośnienie tej sprawy wzrośnie świadomość w społeczeństwie i wśród hodowców gołębi, że sokoły to cenne ptaki chronione i nie warto ich zabijać.
– Jestem mieszkanką dzielnicy Dziesiąta i od paru lat tak sobie pozwalam podglądać – mówi kolejna miłośniczka sokołów. – Tutaj możemy nawet obserwować, jak sokoły latają. Kamera na gnieździe nie daje tej możliwości – dodają.
– Wzrost „podglądaczy” na stronie pregrinus.pl, (gdzie można oglądać obraz z kamer internetowych umieszczonych w gniazdach sokołów – red.) jest dosyć zauważalny. Na przykład podczas obrączkowania (młodych sokołów) obserwowało to ponad 5 tysięcy ludzi – informuje Krzysztof Kot z grupy FalcoFani. – Z tego, co wiem, facebookowy fanpage Sokole Oko podgląda obecnie około 29 tysięcy osób, co pokazuje, że zainteresowanie jest.
CZYTAJ: Dwie samiczki i samiec. Lubelskie sokoły już zaobrączkowane [ZDJĘCIA, WIDEO]
– Na (internetowym) podglądzie są różne gniazda lęgowe tych ptaków. W Liszkowie było też bardzo fajne gniazdo puszczyków, szalenie sympatyczne – stwierdza miłośniczka sokołów. – Obecnie tak duże zainteresowanie ludzi jest chyba przez tragiczne losy lubelskich sokołów. A ja je sledze już od paru lat, odkąd są tutaj – dodaje.
Sensację warto wykorzystywać
– Człowiek jest zainteresowany przyrodą i chce być blisko niej. Obcowanie ze zwierzętami daje dużo pozytywnych uczuć – mówi Adrian Zalewski, psycholog i socjoterapeuta. – Jeżeli chodzi o historię związaną z Lublinem i sokołami, którą chyba cała Polska zna, pokazuje to, że ludzie się interesują, bo wchodzą w ten temat. Taka sensacja powoduje, że chcemy zobaczyć, co tam się dzieje. Ale taką sensację warto wykorzystywać do tego, żeby przy okazji zbliżać ludzi do zwierząt, do tego, że warto się nimi opiekować; zbliżać nasze serca i umysły do tego, że warto pomagać zwierzętom, aby na tej ziemi żyć lepiej. Bo człowiek też tą ziemię zanieczyszcza.
CZYTAJ: Czajnik – nowy adorator Wrotki. Sokola saga ma dalszy ciąg
– Wydaje się, że w tym wypadku fenomen podglądania przyrody wywodzi się z tego, iż są to dzikie ptaki, których nie zaprosimy na kolana, nie pogłaskamy, nie wyprowadzimy na spacer, a jednak przez te podglądy możemy być praktycznie w ich gnieździe, blisko i obserwować, jak młode się klują, rozwijają, jak to wygląda w gnieździe – uważa Krzysztof Kot.
CZYTAJ: Policja zajmuje się sprawą śmierci lubelskiego sokoła
Jak dodaje, podglądanie zwierząt przez Internet to prosta droga do tego, żeby później obserwować je „na żywo” w przyrodzie: – Myślę, że to jest pierwszy krok, żeby nawet na spacerze zacząć zwracać uwagę, jaki ptak śpiewa obok czy co tam nad ranem „drze się” na drzewie.
Dreszczyk emocji i adrenaliny
– Mam nadzieję, że na lubelskim Wrotkowie już zapanuje spokój. Samo pojawienie się nowego samca daję nadzieję, że Wrotka na nowo stworzy pełną sokolą rodzinę. Myślę, że dla nowych „podglądaczy” będą pierwsze wyloty czy wyjścia z gniazda. Wtedy pojawi się dreszczyk emocji i adrenaliny – dodaje Krzysztof Kot.
W miniony czwartek trzy pisklaki: dwie samiczki i samiec zostały zaobrączkowane. Dwa z młodych sokołów otrzymały również imiona. To Borowy i Shani. Trzeciemu zaproponowano imię Perła, ale okazało się że zostało już wykorzystane w innym gnieździe sokołów, dlatego najnowsza propozycja to Chmielowa. W tym roku imion sokołom nie wybierali internauci, a osoby i instytucje zaangażowane w ratowanie ptaków.
Losy lubelskich sokołów można śledzić za pośrednictwem strony internetowej www.peregrinus.pl.
RyK / opr. ToMa
Fot. Karolina Ryniak