Ta płyta to prezent dla wszystkich miłośników muzyki i klimatów lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Ale nie jest to kolejny krążek z odkurzonymi przebojami sprzed lat, lecz jak najbardziej premierowy nowy album i na dodatek nagrany przez dwudziestolatka! Stephen Sanchez został „zarażony” miłością do piosenek Roya Orbisona, Nat King Cole’a czy Elvisa Presleya, przez swojego dziadka. Ale nie ograniczył się tylko do śpiewania, lecz zaczął pisać swoje, utrzymane oczywiście w klimatach idoli. Wyszło mu to chyba nie najgorzej, bo błyskawicznie zyskał olbrzymią liczbę fanów, do której należy także sam sir Elton John!
AM