Jedna kolejka pozostała do zakończenia rozgrywek Orlen Superligi piłkarek ręcznych. Drużyna MKS-u FunFloor Lublin już we wtorek mogła zapewnić sobie srebrny medal mistrzostw Polski. Jednak chociaż na 45 sekund przed końcem prowadziła z KPR-em Gminy Kobierzyce 22:20, to ostatecznie po bramce straconej tuż przed końcową syreną zremisowała 22:22, a następnie przegrała w rzutach karnych 3:4.
Lublinianki wprawdzie nadal zajmują 2. miejsce w tabeli, ale ich przewaga nad KPR-em Gminy Kobierzyce zmalała do zaledwie jednego punktu.
Trenerka MKS-u Edyta Majdzińska tak podsumowała rywalizację z „Kobierkami”: – Rozegraliśmy bardzo dobre pełne zawody, ale niestety o klasie zespołu decyduje końcówka. W takich ostatnich akcjach powinny uczestniczyć doświadczone zawodniczki, żeby nie popełnić błędu. Uraz Oli Tomczyk spowodował, że nie mogła wyjść na boisko. Kara Kingi Achruk doprowadziła do tego, że nie było jej w ostatniej akcji. Prosty błąd techniczny i padła bramka na wagę „śmierci”. Szkoda, bo grałyśmy naprawdę dobre zawody, ale ta końcówka to istny horror.
Edyta Majdzińska przyznaje, że jej podopiecznym nie można zarzucić braku ambicji: – Dziewczyny zawsze walczą. I jeśli w pewnych sytuacjach były słabiej przygotowane z powodu liczby meczów, to nie znaczy, że nie walczyły.
Daria Szynkaruk żałowała porażki w takich okolicznościach: – Cały mecz grałyśmy dobrze i w obronie, i w ataku. Wypuściłyśmy zwycięstwo przez palce.
Bramkarka MKS-u Paulina Wdowiak zwróciła uwagę na jeszcze jedną przyczynę niepowodzenia: – Niestety złapał nas przestój. Od 40 minuty nie wszystko układało się, tak jak powinno i to spowodowało, że nie dowiozłyśmy wyniku do końca.
Decydujące mecze w najbliższą środę (22.05). MKS zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, a KPR podejmie u siebie Urbis Gniezno.
AR
Fot. archiwum