– Największym zyskiem bycia w Unii Europejskiej jest jednolity rynek i możliwość robienia biznesu przez naszych rolników i przedsiębiorców na tym rynku – uważa Witold Naturski, dyrektor biura Parlamentu Europejskiego w Polsce. Na temat korzyści z bycia Polski w Unii Europejskiej i nadchodzących wyborów do Europarlamentu rozmawia z nim Jacek Bieniaszkiewicz.
CZYTAJ: Żółte tulipany dla mieszkańców. Dzień Europy w Lublinie [ZDJĘCIA]
W całej Unii Europejskiej 9 maja obchodzony jest Dzień Europy, na pamiątkę wydarzenia które dało początek narodzinom Wspólnoty. Nie wiem, czy to przypadek, że Dzień Europy w tym roku przypada dokładnie na miesiąc przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jeśli to ma być wyrocznia, to należy oczekiwać, że będzie przyzwoita frekwencja. Pan wierzy w takie zbiegi okoliczności?
– To nie do końca zbieg okoliczności, dlatego że o konkretnej dacie wyborów zdecydowała Rada Unii Europejskiej, czyli państwa członkowskie. Te wybory w Polsce odbywają się 9 czerwca, ale w niektórych krajach nawet wcześniej – między 6 a 9 czerwca. I we wszystkich 27 państwach wybory są przeprowadzane podczas tych kilku dni. A 9 maja jest Dniem Europy od dawna. 74 lata temu została przedstawiona deklaracja Schumana, która jest uważana za fundament UE. Robert Schuman był ministrem spraw zagranicznych ówczesnej Francji. Na podstawie tej deklaracji utworzono najpierw Europejską Wspólnotę Węgla i Stali, później Wspólnotę Europejską, aż w końcu Unię Europejską jaką znamy – wyjaśnia Witold Naturski.
CZYTAJ: Anna Fotyga: Zachód znajduje się w trudnym momencie swojego rozwoju
Mamy wybrać 53 europosłów do tego gremium, które będzie przez 5 lat decydowało o kierunkach rozwoju UE. To o 1 więcej, bo do tej pory mieliśmy 52. Zawdzięczamy to, trochę paradoksalnie, brexitowi.
– Po tym, jak Wielka Brytania opuściła Unię Europejską, jej posłowie opuścili również Parlament Europejski, więc zwolniły się ich miejsca. Część z nich postanowiono rozdzielić pomiędzy te kraje, które na to w „sposób demograficzny” zasługują. Natomiast części nie rozdzielono i te miejsca oczekują na przyszłych posłów z nowych krajów członkowskich po ewentualnych rozszerzaniach Unii. Po 9 czerwca Parlament Europejski będzie liczył 720 europosłów, natomiast docelowo może i ma liczyć 751 osób – tłumaczy Witold Naturski.
Ale czy są szanse, by do 2029 roku takie kraje nawet jak Ukraina znalazły się w Unii i w związku z tym musiały mieć swoją reprezentację w Europarlamencie?
– Proces wstępowania do UE jest długi i żmudny. Polsce zajęło to około 10 lat. Przypomnijmy, że mieliśmy wtedy w Polsce czas pokoju i olbrzymią mobilizację wszystkich grup społecznych, żeby do Unii dążyć. Ale oprócz Ukrainy są jeszcze kraje Bałkanów Zachodnich. Część z nich czyni przygotowania do akcesji już od wielu lat. Zawsze na końcu o tym, czy kogoś przyjąć do UE, jednogłośnie muszą zdecydować wszystkie kraje członkowskie. Jest to decyzja polityczna, podejmowana, kiedy Komisja Europejska i Parlament Europejski uznają, że taki kraj jest już gotowy – stwierdza Witold Naturski.
CZYTAJ: Janusz Lewandowski: Polska jest z powrotem w centrum decyzyjnym Europy
Za każdym razem są apele o to, żeby jak najwięcej osób poszło głosować na swoich wybrańców, ale tu akurat mobilizacja zdaje się mieć jeszcze drugie dno.
– Musimy sobie uświadomić, że posłowie do Parlamentu Europejskiego są tak samo ważni, jak polscy posłowie na Sejm czy senatorowie. Dlatego że oni tworzą prawo. Oni tworzą prawo, które dotyczy nas wszystkich – Polaków i innych obywateli UE. I prawo przez nich tworzone stanowi ponad połowę naszego porządku prawnego, w Polsce. I dlatego te wybory są ważne. W każdych wyborach wyższa frekwencja oznacza mocniejszy mandat i mocniejszą legitymację, jaką otrzymuje wybrany kandydat. Warto sobie też uświadomić, że 53 polskich nowych europarlamentarzystów zostanie wybranych tak czy inaczej, nawet gdyby frekwencja była ekstremalnie niska. Ale jaki oni będą mieli mandat społeczny, jeżeli zostaną wybrani głosami niewielkiej liczby osób. Przy dużej frekwencji ich mandat społeczny jest znacznie silniejszy, a poza tym nie pozbawiamy się prawa decydowania do tego, czy wybieramy osobę kompetentną, czy nie do tej pracy. Bo jest to przecież praca – mówi Witold Naturski.
CZYTAJ: Beata Szydło: W Unii Europejskiej są rzeczy, które trzeba poprawić
Jest to praca, nawet dosyć wyczerpująca. Bo to przecież nie tylko posiedzenia plenarne, ale też praca w komisjach i kwestia bezpośredniego kontaktu z wyborcami. Rozpoczęliśmy rozmowę od przywołania Roberta Schumana, tego, który był „ojcem założycielem” całej Wspólnoty. Co by powiedział, widząc obecną Unię Europejską, co by powiedział, widząc Polskę jako ważnego gracza w tejże Unii?
– Trudno bawić się w takie zgadywanie, ale można założyć, że jeżeli jego celem było, żeby na kontynencie europejskim zapanował pokój, to ten cel ziścił się o tyle, że państwa tworzące obecną UE nigdy nie toczyły ze sobą wojen i wszystkie konflikty były rozwiązywane za pomocą dialogu. Niestety na kontynencie europejskim – i Jugosławia, i teraz wojna Rosji przeciwko Ukrainie – konflikty zbrojne były i są rzeczywistością, ale nie w UE. Pod tym względem Unia Europejska sprawdziła się jako projekt pokojowy przez te 74 lata – uważa nasz gość.
CZYTAJ: Róża Thun: Jesteśmy szalenie ważną częścią polityki światowej
I gospodarczy – z punktu widzenia Polski, która w Unii jest już od dwóch dekad. Był to niesamowity impuls odczuwają to zwłaszcza starsze pokolenia, a młodsze być może nie zdają sobie z tego sprawy. Ale warto, by doceniły chociażby fakt, że są obywatelami Europy, nie tylko jednego kraju.
– Tu liczby mówią same za siebie. Eksport polskiego rolnictwa wzrósł dziesięciokrotnie przez ostatnie 20 lat naszego członkostwa w UE. Ogólny eksport Polski wzrósł pięciokrotnie. A więc z zestawiania tych dwóch wartości widać, że rolnicy ponad dwukrotnie bardziej zyskali niż wszyscy inni przedsiębiorcy, producenci i eksporterzy rolni. Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że gdybyśmy nie wstąpili do Unii Europejskiej, to po tych 20 latach, kiedy Polska też by się przecież jakoś rozwijała, nasz PKB byłby o 40 procent niższy niż jest obecnie. I to jest ta wartość dodana Unii Europejskiej. Dlatego zawsze warto mówić, że dopłaty bezpośrednie – tak, fundusze strukturalne – tak, ale największym zyskiem bycia w Unii Europejskiej jest jednolity rynek i możliwość robienia biznesu przez naszych rolników, naszych przedsiębiorców na tym jednolitym rynku – dodaje Witold Naturski.
CZYTAJ: Bogusław Liberadzki: Minusów członkostwa Polski w Unii Europejskiej praktycznie nie ma
JB / opr. DySzcz
Fot. Jacek Bieniaszkiewicz