Unijni ambasadorowie zdecydowali w środę (15.05) o dopisaniu czterech rosyjskich nadawców: Voice of Europe, Ria Novosti, Rossijskaja Gazieta i Izwiestia, do listy mediów z zakazem nadawania na terytorium Unii Europejskiej.
Objętym zakazem mediom zarzuca się rozpowszechnianie dezinformacji i manipulowanie opinią publicznej. Na unijnej liście sankcji z tym samych powodów znalazły się już wcześniej Sputnik i telewizja RT (dawniej Russia Today).
Jak powiedziała w środę mediom wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova techniki dezinformacyjne Rosjan są proste, bo tworzą oni kanały, jak np. Voice of Europe, które początkowo wyglądają wiarygodnie i które przez pewien czas działają normalnie, a potem nagle zaczynają być wykorzystywane do rozpowszechniania fałszywych narracji. Jak dodała polityczka, Rosja zwykle przygotowuje grunt pod rozsiewanie propagandy latami. Niektóre kanały rosyjskiej propagandy są wciągane na unijne listy sankcji, ale na ich miejsce szybko pojawiają się nowe.
CZYTAJ: UE wydała pozytywną ocenę planu reform na Ukrainie, co otwiera drogę do wypłaty jej pieniędzy
Zakaz nadawania w UE dla mediów siejących dezinformację był częścią zaproponowanego przez Komisję Europejską 14. pakietu sankcji na Rosję. Prace nad pakietem wciąż trwają, więc Bruksela z racji zbliżających się w UE wyborów europejskich i nasilającej w związku z nimi rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej, postanowiła sankcje na rosyjskie media nałożyć szybciej.
– Dopisaliśmy je do listy w pierwszym możliwym terminie – powiedziała w środę Jourova.
Komisja Europejska przyznaje jednak, że wdrażanie zakazu nadawania wobec rosyjskich mediów w dużej mierze zależy od skuteczności państw członkowskich. Jeszcze niedawno okazało się, że strony prokremlowskich mediów, jak Sputnik i telewizja RT, otworzyć można m.in. w Belgii. Jak się okazało nawet w sali prasowej Komisji Europejskiej.
PAP/ RL/ opr. DySzcz
Fot. archiwum