Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak Kamysz, uczestniczył w Centralnych Obchodach Dnia Weterana, które odbyły się placu Zamkowym w Lublinie.
Była to okazja, aby mówić o pracach nad ustawą o zadośćuczynieniu i rekompensacie dla poszkodowanych w wyniku służby w misjach i działaniach poza granicami Polski. Była też defilada i pokazy wojsk.
Podczas obchodów wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zadeklarował, że projekt ustawy w najbliższych dniach zostanie skierowany do konsultacji społecznych.
– Ustawa będzie brała pod uwagę uszczerbek na zdrowiu, skutki dla zdrowia fizycznego i psychicznego, utratę możliwości pełnienia ról społecznych czy pracy zawodowej, wieloletnie i bardzo kosztowne leczenie – powiadomił Kosiniak-Kamysz. – Będziemy to finansować z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej. Wysokość tych odszkodowań będzie wynosić od 200 do 600 tysięcy. I będzie ona waloryzowana. Jesteśmy też otwarci na konsultacje społeczne z organizacjami weteranów.
W uroczystościach wzięło udział wielu weteranów misji i uczestników polskich kontyngentów wojskowych. Zgodnie mówią, że taka ustawa jest potrzebna. Wspominali przy tym ciężko rannych kolegów.
– Nasz kolega Janusz Raczy został bardzo mocno ranny przez zamachowca samobójcę, który przygniótł go autobusem do ściany. Miał wiele operacji. Ale żyje. I z tego się cieszymy – mówi żołnierz II zmiany PKW (Polski Kontyngent Wojskowy), uczestnik słynnej kilkudniowej obrony City Hallu (ratusza) w Karbali w 2004 roku.
– Na Wzgórzach Golan bardzo realne było zagrożenie minowe. Zdarzyło się, że kolega stanął na minie przeciwpiechotnej. Urwało mu nogę – wspomina Grzegorz Poniedziałek, który w latach 90. XX wieku uczestniczył w misji pokojowej w Syrii, a w latach 2007-2008 brał udział w podobnym przedsięwzięciu w Libanie.
Żołnierze polskich kontyngentów wojskowych musieli się też mierzyć z innymi niebezpieczeństwami. Nieraz nad ich głowami latały pociski.
– W Iraku nasza baza była bardzo często ostrzeliwana. Czasami w ciągu jednego dnia doświadczaliśmy kilku ostrzałów, na bazę spadało wówczas kilkadziesiąt pocisków. My, którzy byliśmy na misjach, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, czego doświadczają mieszkańcy miast w Ukrainie, kiedy Rosja je ostrzeliwuje – stwierdza Szczepan Głuszczak, mający za sobą 23 lata służby w wojsku, uczestnik misji w Iraku i Afganistanie.
Weterani misji i działań poza granicami kraju to spora grupa spośród osób, które służyły w Siłach Zbrojnych.
– Mamy ponad 36 tys. weteranów wojskowych, z czego 857 to weterani poszkodowani, natomiast z misji nie powróciło 123 żołnierzy – wylicza płk Leszek Szabliński, pełnomocnik Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ds. weteranów i poszkodowanych.
Podczas lubelskich uroczystości zainaugurowano także Rajd Motocyklowy Weteranów w którym 1500 motocyklistów odwiedzi 120 grobów kolegów, którzy zginęli podczas zagranicznych misji.
– Będziemy odwiedzać groby żołnierzy i funkcjonariuszy poległych na misjach pokojowych. Przez miesiąc chcemy odwiedzić ich ponad 120. Uczestnicy rajdu są podzieleni na grupy – opowiada Grzegorz Poniedziałek, który również bierze w nim udział.
Na rajd powstał specjalny kask, który nie tylko w nim „pojedzie”, ale także wspomoże chorego weterana.
– Jest to czwarty taki kask, który realizujemy. Znajdują się na nim motywy lotnicze. Jest na nim cyfra „29”, czyli 29 maja 2024 roku, do tego (biało-czerwona) szachownica. Są też napisy „szacunek”, „wsparcie”. Do tego szarpnięta odłamkiem naszywka, którą żołnierz ma na ramieniu, i napis „weteran”. Kask po rajdzie zostanie przekazany na licytację. 100% z jego sprzedaży wesprze potrzebującego weterana – opowiada twórca malowania kasku Marek Szatkowski, z pracowni aerografu.
Ustawa o rekompensatach dla poszkodowanych w misjach zagranicznych ma wejść w życie jeszcze w tym roku. O odszkodowania będą się mogły ubiegać osoby, które uczestniczyły w misjach zagranicznych przed wejściem w życie ustawy. Po przyjęciu ustawy weterani nadal będą mogli ubiegać się o rekompensaty na drodze sądowej.
RyK / opr. ToMa