Intensywne opady gradu zniszczyły plantacje na Lubelszczyźnie. Chodzi o uprawy w powiatach: lubelskim, kraśnickim, ale przede wszystkim w opolskim. Tam ucierpiało kilkadziesiąt miejscowości w gminach: Opole Lubelskie, Chodel i Józefów nad Wisłą.
Straty są stuprocentowe
W miejscowości Wandalin niemal każda plantacja wygląda tak samo.
– Straty są stuprocentowe – opowiada jeden z plantatorów, Andrzej Łakomy. – Ja żyję 56 lat i nie widziałem jeszcze nigdy w życiu czegoś takiego. Na ziemi jest zielono od liści. Jeszcze w trawie od wczoraj leży grad. Wczoraj po burzy pojechaliśmy busem zobaczyć straty. Mamy straty praktyczne stuprocentowe. Nie ma na co patrzeć. To, co jeszcze wczoraj było zielone, dzisiaj zrobiło się brązowe. To może nawet uschnąć. Na gałązkach są rany. Będą w nie wnikać choroby grzybowe, bakteryjne.
CZYTAJ: Burze nad regionem. W niektórych miejscach spadł grad! [WIDEO]
Iłowa, powiat chełmski, dziś po godzinie 15.00, film: Joanna Sadowska.
„Jakoś musimy to przeżyć”
Starost opolski, Dariusz Piotrowski pokreślił, że co najmniej kilkaset gospodarstw zostało poszkodowanych w wyniku tej klęski i opadów gradu, a tym samym kilka tysięcy osób, rodzin pozostało bez środków do życia. Zaś mieszkańcy dodają, że wszystko zostało poobijane, a drzewa pokaleczone.
– Tragedia niesamowita. Jakoś musimy to przeżyć. Mamy borówkę, czereśnie, mamy sad. W sadzie jest całkowita strata. Nie ma nic. Wprowadzałem samochód do garażu, bo bałem się, żeby mi nie potłukło. I nie dało mi wyjść z garażu, tak sypało gradem. Nie leciała woda z rynny, tylko grad – powiedział jeden z nich.
O stuprocentowych stratach mówi także Piotr Włoda, sołtys Wandalina.
– Nic. Nie mówimy tylko o sadach. Mówimy o malinach, o wszelkiej produkcji – czy ktoś miał ziemniaki czy coś innego, nie mamy w tej chwili nic.
Mieszkańcy sąsiedniej wioski wyliczają kolejne straty, wspominając nawet o zniszczeniach na korze na drzewach, poobijanych gałązkach na młodych nasadzenia, które nie wiadomo, czy przetrwają. Zniszczony plon zniszczony to dla nich strata roku, ale martwią się także o to, czy drzewa przetrwają na następny rok.
– Ja takiej tragedii, a już mam trochę lat, nie widziałam – mówi Irena Kręcisz ze Związku Sadowników RP. – Uszkodzone są nie tylko jabłka, bo trochę ich zostało po mrozie. Są tak bardzo uszkodzone drzewa, że aby one zaczęły funkcjonować, pewnie ze trzy lata trzeba je będzie chronić. Miałam już kontakt z panem ministrem. Powiedział, że temat będzie poruszany w Sejmie. Jeśli ktoś w tej chwili ma jeszcze jakieś zapasy z tego ostatniego sezonu – dobrze, jakoś może do końca roku przeżyje, ale następny rok, kiedy nie mamy owoców, to dopiero tragedia.
CZYTAJ: Wiceminister i wojewoda zapowiadają wsparcie dla gospodarstw po gradobiciu [ZDJĘCIA]
Jak wiele miejscowości zostało poszkodowanych?
Sławomir Plis, burmistrz Opola Lubelskiego podaje nazwy poszkodowanych miejscowości: Wandalin, Białowoda, Ludwików, Puszno Godowskie, Puszno Skokowskie.
– Tak naprawdę to część południowa gminy. Z naszej strony wystąpimy dzisiaj do wojewody, aby rozszerzył komisję mrozową, która pracuje w sprawie szkód spowodowanych przez grad. Na pewno będziemy rozmawiać o tym jutro na sesji rady miejskiej. Chcemy też wystąpić ze stanowiskiem do rządu, do ministra rolnictwa, aby uruchomił wsparcie finansowe dla poszkodowanych rolników, żeby oszacować te straty jak najszybciej, a później wypłacać środki finansowe dla poszkodowanych sadowników.
– Musimy porozmawiać ze wszystkimi poszkodowanymi – mówi wojewoda lubelski Krzysztof Komorski, który spotkał się dziś w Chodlu z poszkodowanymi sadownikami. – W pierwszej kolejności trzeba oszacować straty, tak żebyśmy mieli rzetelną i realną wiedzę, z czym tak naprawdę się mierzymy. Wiemy, że to już ponad 20 miejscowości, wiemy, że to są powiaty: lubelski, kraśnicki, opolski. Jesteśmy w trakcie dopasowywania odpowiednich narzędzi wsparcia, ale – tak jak powiedziałem – najpierw musimy oszacować straty.
Z rolnikami oprócz wojewody lubelskiego spotkał się także marszałek województwa lubelskiego.
– Pierwsza doraźna pomoc może być przyznana już w piątek – zapowiada marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski. – Trzeba skorzystać ze wszystkich form, bo pamiętajmy, że to nie tylko pożyczki, nie tylko pomoc finansowa, ale – już od wielu lat o tym się mówi – kompleksowe załatwienie problemu ubezpieczeń. Ciągle jest walka o te ubezpieczenia. Ciągle słyszałem, że „kto pierwszy ten lepszy”. Każdy powinien mieć możliwość dobrowolnego ubezpieczenia, bo żyjemy w takich anomaliach pogodowych, że bez tego już sobie nie poradzimy.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Łukasz Grabczak