W okolicach lubelskiego gniazda sokołów pojawił się nowy samiec. Od kilku dni miłośnicy ptaków obserwują kolejny zwrot akcji w sokolej telenoweli.
– To jest bardzo dobry znak – mówi Sylwester Aftyka z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. – Miejmy nadzieję, że to nie jest jeden z potomków Wrotki z poprzednich sezonów, że to będzie dla niej nowy partner. Przynosi jej jedzenie. Jest to dużo łatwiejsze. Na pewno jest to dla niej sytuacja stresowa, bo jest to nowy ptak. Stary partner zniknął, ona nie wie, co się z nim stało. Cały czas troszeczkę na niego czeka. Ale jeżeli pojawił się samiec, który chce dostarczać jej pokarm, to na pewno będzie to dużo łatwiejsze. Jednak na pewno jest to dla niej jakaś sytuacja stresowa.
– Możemy na to patrzeć w kategoriach cudu – mówi Katarzyna Czerniecka, autorka i administratorka strony Sokole OKO na Facebooku. – Do tej pory nie było obcych tak jak w tym roku. To było widać w poprzednich lęgach, kiedy Wrotka miała potomstwo z własnym synem. Po prostu nie miała alternatywy. A tutaj w zasadzie tydzień po śmierci jej partnera pojawił się nowy sokół. Prawdopodobnie zostanie, bo wygląda na to, że go zaakceptowała. Gdyby go nie chciała, to już by go nie było. Po prostu by go pogoniła.
– Może być też tak, że sokołowi nie spodoba się tutaj, nie spodoba mu się Wrotka i poleci szukać innego miejsca – dodaje Sylwester Aftyka. – Wszystko jest możliwe. Ale skoro ptak jest obserwowany w okolicy od kilku dni i nie ma innego samca, który by go aktywnie przeganiał, widzi, że tutaj jest gniazdo, że samica jest wolna i swobodna, wykazuje zachowania trochę tokujące, to miejmy nadzieję, że zostanie.
CZYTAJ: Imiona nie z konkursu. Ciąg dalszy sokolej epopei z Wrotkowa
– Mam przerwę w pracy i zajechałem w te strony – mówi jeden z pasjonatów sokolej sagi. – Może uda mi się zrobić jakieś zdjęcie. Wrotka siedziała przed chwilą na tarasie i zrobiłem zdjęcie. Rzeczywiście sytuacja jest bardzo nietypowa, bardzo dramatyczna, bo dużo się działo. Początkowo wydawało się, że zginęła Wrotka. Wszystko się odwróciło. Wrotka żyje i wychowuje pisklaki. Niestety samca, ojca młodych, już nie ma. Wszyscy obserwują z zapartym tchem, co się stanie, czy zdoła wychować młode. Ci, którzy się interesują, wiedzą, że zatrucia lubelskich sokołów zdarzały się już wcześniej. Można powiedzieć, że każdy dzień jest wyjątkowy w historii rodziny tych sokołów. W każdej chwili może trafić się zatruty gołąb i to wszystko może się skończyć. Jest to bardzo ciekawe, a jednocześnie może być ulotne.
– Mam nadzieję, że dzięki nagłośnieniu tej sytuacji, ktoś może poczyta, zastanowi się i może choćby przestraszy się, że jednak jest ścigany i nie jest bezkarny. Może to pomoże – mówi Katarzyna Czerniecka. – To gniazdo najdalej wysunięte na wschód. Mamy tu jedną parę sokołów. To nie jest dużo. W całym kraju mamy ich 100-150. Zabijanie tych ptaków to zbrodnia.
CZYTAJ: Saga lubelskich sokołów trwa. Pojawił się nowy ptak
Wrotka na początku była zdenerwowana nieproszonym gościem, jednak po czasie zaczęła zmieniać nastawienie. Wczoraj internauci zauważyli, że nowo przybyły sokół w ramach prezentu przyniósł ptasiej rodzinie pożywienie. Wrotka prezent przyjęła.
Na ten moment nie udało się odczytać obrączek nowego ptaka.
Poprzedni samiec – Czart – został najprawdopodobniej otruty. Martwe zwierzę trafiło na badania do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, gdzie zostaną przeprowadzone badanie toksykologiczne. Śledztwo w tej sprawie prowadzi także policja.
InYa / opr. WM
Fot. Sokole OKO Facebook / kadr